ossritmos
  A TANIECS DERWISHY
 
2023-01-13 -15:51

                                                                                                                                 Carlos Castaneda

                                                                                   "Magiczne kroki"


            WSTĘP
Don Juan Matus, nagual - jak nazywa się mistrzów magii skupiających wokół siebie grupę czarowników - wprowadził mnie w świat systemu poznawczego szamanów, którzy żyli w Meksyku w czasach starożytnych.
Don Juan Matus był Indianinem i urodził się w Yumie w stanie Arizona. Jego ojciec był Indianinem Yaqui z Sonory w Meksyku, a matka przypuszczalnie Indianką z plemienia Yuma.
Don Juan mieszkał w Arizonie przez pierwsze dziesięć lat swojego życia. Później ojciec zabrał go do
Sonory, gdzie obaj wpadli w wir nie kończących się wojen Indian Yaqui z Meksykanami.  Jego ojciec zginął i dziesięcioletni wówczas don Juan ostatecznie zamieszkał w południowym Meksyku, gdzie dorastał wśród krewnych. W wieku dwudziestu lat don Juan zetknął się z mistrzem magii. Nazywał się on Julian Osorio. Wprowadził don Juana do linii czarowników, która miała sobie
wówczas liczyć dwadzieścia pięć pokoleń.
Nie był on wcale Indianinem, lecz synem imigrantów z Europy zamieszkałych w Meksyku. Don Juan opowiadał mi, że nagual Julian był niegdyś aktorem i była to bardzo barwna postać - gawędziarz, mim, człowiek uwielbiany przez wszystkich, cieszący się estymą i mający posłuch u
ludzi. Podczas jednego ze swoich objazdów po prowincjonalnych teatrach aktor
Julian Osorio uległ wpływowi innego naguala, Eliasa Ulloa, który przekazał mu
wiedzę czarowników swojej linii.
Don Juan Matus, postępując zgodnie z tradycją swojej linii szamanów, czworo
swoich uczniów: Taishę Abelar, Florindę Donner-Grau, Carol Tiggs i mnie nauczył
pewnych ruchów, które nazywał magicznymi krokami. Uczył nas w tym samym duchu, w
jakim uczono magicznych kroków przez całe pokolenia, z jednym wszakże, godnym
uwagi odstępstwem - pominął nadmiernie rozbudowany ceremoniał, który otaczał
nauczanie i wykonywanie owych magicznych kroków przez całe pokolenia. Z uwag don
Juana wynikało, że ceremoniał utracił już żywotność wraz z nadejściem nowych
pokoleń praktykujących te kroki, bardziej zainteresowanych ich skutecznością.
Zalecił mi jednak, bym pod żadnym pozorem nie rozmawiał o magicznych krokach z
żadnym z jego uczniów i w ogóle z nikim. Motywował to tym, że odnoszą się one do
każdego indywidualnie, a ich efekty są tak nieprawdopodobne, iż lepiej po prostu
je praktykować, nie wdając się w żadne omówienia.
Don Juan Matus nauczył mnie wszystkiego, co wiedział o czarownikach ze swojej
linii. Każdy najdrobniejszy aspekt jego wiedzy był najpierw nazywany, następnie
uzasadniany, potwierdzany i wyjaśniany. Dlatego też wszystko, co mam do
powiedzenia na temat magicznych kroków, wypływa bezpośrednio z jego nauk.
Magicznych kroków nie wymyślono. Odkryli je starożytni meksykańscy czarownicy z
linii don Juana, w szamańskich stanach podwyższonej świadomości. Ich odkrycie
było zupełnie przypadkowe. Zaczęło się od zagadkowego poczucia niezwykłej
błogości, które szamani ci odnajdywali w stanach podwyższonej świadomości, gdy
przyjmowali pewne szczególne pozycje ciała lub gdy w określony sposób poruszali
kończynami. To uczucie było tak intensywne, że osią wszelkich ich poczynań stał
się pęd do powtórzenia tych ruchów w stanie zwykłej świadomości.
Wiele wskazuje na to, że się im powiodło, i tak oto opanowali bardzo
skomplikowany układ ruchów, który przynosił im ogromne korzyści w zakresie
sprawności psychicznej i fizycznej. Prawdę powiedziawszy, korzyści płynące z
wykonywania tych ruchów były tak duże, że nazwano je magicznymi krokami. Przez
całe pokolenia uczono ich tylko przyszłych szamanów, każdego indywidualnie, z
zachowaniem złożonych rytuałów i tajemnych ceremonii.
Don Juan Matus w swych naukach radykalnie odszedł od tradycji, co, jak wyjaśnił,
było wynikiem wpływu dwóch nagualów, którzy go poprzedzali. Zmusiło go to do
określenia praktycznego celu magicznych kroków na nowo. Przedstawiał mi ten cel
nie tyle jako osiągnięcie równowagi psychicznej i fizycznej, jak to było w
przeszłości, ile praktyczną możliwość rozprowadzania energii.
Czarownicy z linii don Juana byli przekonani, że w każdym z nas od urodzenia
mieści się pewna ilość energii; energia ta nie poddaje się żadnym wpływom sił z
zewnątrz i ani nie przybiera, ani nie maleje. Wierzyli, że ta ilość energii
wystarczy do dokonania tego, co uważali za obsesję każdego człowieka: do
wykroczenia poza sferę normalnej percepcji. Don Juan Matus był przeświadczony,
że niezdolność do przełamania tej bariery jest spowodowana wpływem naszej
kultury i środowiska społecznego. Utrzymywał, że wyzyskują one każdą cząstkę
naszej wrodzonej energii, zmuszając do przestrzegania ustalonych wzorców
zachowań.
- A po co w ogóle ja czy ktokolwiek inny miałby pragnąć wyjść poza zwykłe
postrzeganie? - spytałem kiedyś don Juana.
- Jest to problem, którego ludzkość nie może uniknąć - odparł. - Oznacza to
wkroczenie do niewyobrażalnych światów, których praktyczna wartość w żaden
sposób się nie różni od wartości naszego zwyczajnego świata. Czy podzielamy ten
pogląd, czy nie, obsesyjnie tego pragniemy, choć na razie ponosimy na tym polu
jedynie sromotne klęski - i stąd biorą się te wszystkie narkotyki, używki oraz
rytuały i ceremonie religijne w nowoczesnym społeczeństwie.
- Jak uważasz, don Juanie, dlaczego ponosimy tak dotkliwe porażki? - spytałem.
- Niemożność zaspokojenia naszego podświadomego pragnienia - powiedział - bierze
się stąd, że zabieramy się do tego byle jak. Nasze metody są zbyt prymitywne.
Można je przyrównać do przebijania muru głową. Ludzie nigdy nie rozpatrują
wyjścia poza granicę zwykłego postrzegania na poziomie energetycznym. Według
czarowników powodzenie tego przedsięwzięcia zależy jedynie od dostępu do
energii. Ponieważ poziom naszej wrodzonej energii nie może wzrastać, jedyną
drogą, która pozostała czarownikom starożytnego Meksyku, było rozprowadzenie tej
energii - ciągnął don Juan - na wszelkie sposoby. Ów proces rozpoczął się dla
nich wraz z magicznymi krokami i ich wpływem na ciało fizyczne.
Podczas udzielania nauk don Juan na wszelkie sposoby podkreślał znaczenie
sprawności fizycznej i pogody ducha, uznane od samego początku przez szamanów z
jego linii za niezwykle ważne. Miałem sposobność potwierdzić prawdziwość tych
słów, gdy obserwowałem don Juana i piętnastu towarzyszących mu czarowników.
Najbardziej rzucała się wówczas w oczy ich fenomenalna kondycja fizyczna i
psychiczna.
Kiedyś spytałem don Juana wprost, dlaczego czarownicy tak bardzo cenią fizyczną
stronę człowieka. Jego odpowiedź była dla mnie zupełnym zaskoczeniem, bo zawsze
sądziłem, że on sam jest człowiekiem uduchowionym.
- Szamani nie są ani trochę uduchowieni - odrzekł. - To istoty bardzo
praktyczne. Jednak powszechnie wiadomo, że szamanów z reguły uważa się za
ekscentryków czy nawet szaleńców. Może dlatego ci się wydaje, że są uduchowieni.
Sprawiają wrażenie szaleńców, bo zawsze się starają wyjaśniać rzeczy, których
wyjaśnić nie można. Daremnie dążą do udzielenia wyczerpujących wyjaśnień, czego
się nie da zrobić, i dlatego tracą zupełnie wątek i wygadują bzdury. Jeśli
chcesz być sprawny fizycznie i opanowany, musisz mieć gibkie ciało - ciągnął don
Juan. - To właśnie są dwie najważniejsze sprawy w życiu szamana, ponieważ z nich
rodzi się trzeźwość i praktyczność, jedyny niezbędny ekwipunek przy wkraczaniu w
inne wymiary postrzegania. By tak naprawdę wędrować po nieznanym, potrzeba
odwagi, a nie brawury. Chcąc utrzymać równowagę pomiędzy śmiałością i brawurą,
czarownik musi zachowywać najdalej posuniętą trzeźwość umysłu i ostrożność,
działać bezbłędnie i być w doskonałej kondycji fizycznej.
- Ale dlaczego w doskonałej kondycji fizycznej, don Juanie? - zapytałem. - Czy
nie wystarczy samo pragnienie albo wola odbycia podróży w nieznane?
- Nie, choćbyś się zesrał! - odparł mi cokolwiek szorstko don Juan. - Już sama
myśl o stawieniu czoła nieznanemu, nie mówiąc o wkroczeniu na jego obszary,
wymaga stalowych nerwów i ciała, które da radę taki ciężar utrzymać. Na co ci
się zdadzą żelazne nerwy, jeśli nie będziesz czujny, nie będziesz sprawny i nie
będziesz miał silnych mięśni?
Wszystko wskazywało na to, że doskonała kondycja fizyczna, o której don Juan
wciąż mówił od pierwszego dnia naszej znajomości, efekt skrupulatnego
wykonywania magicznych kroków, jest wstępnym warunkiem rozprowadzania naszej
wrodzonej energii. To właśnie rozprowadzanie energii ma, według don Juana,
fundamentalne znaczenie w życiu szamana, jak również w życiu każdego człowieka.
Rozprowadzanie energii jest procesem polegającym na przemieszczaniu posiadanej
przez nas energii z jednego miejsca w inne. Energia ta została wyparta z
ośrodków witalności naszego ciała, któremu potrzeba tejże właśnie wypartej
energii, by ustanowić równowagę pomiędzy czujnością umysłu a sprawnością
fizyczną.
Szamani z linii don Juana rozprowadzaniu swej wrodzonej energii poświęcali wiele
czasu. To zaangażowanie nie było procesem intelektualnym ani wynikiem
rozumowania indukcyjnego czy dedukcyjnego; nie wypływało też z żadnych
logicznych wniosków. Zrodziło się z ich zdolności do postrzegania energii w jej
ruchu we wszechświecie.
- Tę zdolność postrzegania energii w jej ruchu we wszechświecie czarownicy
nazwali widzeniem - wyjaśnił don Juan. - Opisywali widzenie jako stan
podwyższonej świadomości, w którym ciało ludzkie nabywa możności postrzegania
energii jako płynnego ruchu, strumienia, wibracji podobnej do drżenia wiatru.
Widzenie energii w jej ruchu we wszechświecie jest wytworem chwilowego
wstrzymania systemu interpretacyjnego właściwego ludziom.
- Co to za system interpretacji, don Juanie? - spytałem.
- Szamani starożytnego Meksyku odkryli, że każda część ludzkiego ciała w taki
czy inny sposób bierze udział w przekształcaniu owego drgającego, płynnego
ruchu, tego strumienia wibracji, w pewną formę bodźców zmysłowych - odparł. -
Bilans tej lawiny bodźców zmysłowych jest w końcu przekształcany siłą nawyku w
system interpretacyjny, który umożliwia ludziom postrzeganie świata w taki, a
nie inny sposób. Wyłączenie tego systemu interpretacyjnego - ciągnął don Juan -
było wynikiem niesamowitego zdyscyplinowania, które narzucili sobie czarownicy w
starożytnym Meksyku. Efekt wyłączenia tego systemu nazwali widzeniem i podnieśli
je do rangi kamienia węgielnego swojej wiedzy. Widzenie energii w jej ruchu we
wszechświecie było dla nich podstawowym środkiem do tworzenia schematów
klasyfikacyjnych. Dzięki tej zdolności zrodziło się na przykład ich wyobrażenie,
że dostępny naszemu postrzeganiu wszechświat przypomina cebulę składającą się z
tysięcy warstw. Według ich przekonań świat, który ludzie widzą na co dzień, jest
zaledwie jedną taką warstwą, a pozostałe nie tylko się mieszczą w zakresie
postrzegania człowieka, lecz również są częścią jego naturalnego dziedzictwa.
Innym zagadnieniem o olbrzymiej wadze, wiążącym się z wiedzą dawnych
czarowników, zagadnieniem, które również miało źródło w ich zdolności widzenia
energii w jej ruchu we wszechświecie, było odkrycie energetycznej konfiguracji
człowieka. Według dawnych czarowników owa konfiguracja jest skupiskiem pól
energetycznych, zlepianych w jedno dzięki wibrującej sile, która spaja pola
energetyczne w świetliste jaja energii. Czarownikom z linii don Juana człowiek
jawił się jako podłużny kształt w formie jaja lub kształt okrągły w formie kuli.
Dlatego też nazywali te kształty świetlistymi jajami lub świetlistymi kulami. To
świetliste pole uważali za nasze prawdziwe ja - prawdziwe w tym sensie, że na
poziomie energetycznym jego dalsze uproszczenie nie jest możliwe. Nie daje się
ono uprościć, ponieważ w akt postrzegania go bezpośrednio w formie energii
wprzęgnięte zostają wszystkie dostępne człowiekowi zasoby.
Dawni szamani odkryli, że na tylnej powierzchni tej świetlistej kuli znajduje
się punkt charakteryzujący się większą jasnością. Ponieważ wielokrotnie
postrzegali energię bezpośrednio, ustalili, że punkt ten ma decydujące znaczenie
w procesie przekształcania energii w dane zmysłowe i późniejszej ich
interpretacji. Z tej racji nazwali go punktem połączenia i orzekli, że w rzeczy
samej tam właśnie z połączenia bodźców zmysłowych rodzi się percepcja. Według
ich opisu punkt połączenia mieści się za łopatkami, w odległości wyprostowanego
ramienia od nich. Ustalili także, że punkt połączenia zajmuje u wszystkich ludzi
jednakowe położenie, dzięki czemu każdy człowiek ma dokładnie taki sam obraz
świata.
Olbrzymią wartość dla nich, jak i dla szamanów z następnych pokoleń miało
odkrycie, że takie właśnie umiejscowienie punktu połączenia jest rezultatem
przyzwyczajenia i procesu uspołecznienia. Dlatego uznali to położenie za umowne,
dające jedynie złudzenie ostateczności i niemożności dalszej redukcji
postrzegania. Wynikiem tego złudzenia jest owo wspólne wszystkim ludziom,
niezachwiane zdawałoby się przekonanie, że świat, z którym się na co dzień
stykają, jest jedynym istniejącym światem i że jego ostateczność jest
niepodważalna.
- Możesz mi wierzyć - rzekł do mnie raz don Juan - że to poczucie ostateczności
świata jest tylko złudzeniem. Ponieważ nigdy nie zostało zakwestionowane,
przedstawia się jako pogląd jedynie możliwy. Widzenie energii w jej ruchu we
wszechświecie jest metodą jego zakwestionowania. Dzięki tej metodzie czarownicy
z mojej linii doszli do wniosku, że w rzeczywistości istnieje oszałamiająca
liczba światów dostępnych postrzeganiu człowieka. Opisywali te światy jako
dziedziny absolutne, gdzie człowiek może funkcjonować i gdzie może walczyć.
Innymi słowy, są to światy, gdzie człowiek może żyć i umrzeć, tak jak w tym
świecie, który zna na co dzień.
Podczas naszej trzynastoletniej znajomości don Juan nauczył mnie podstawowych
kroków służących do opanowania tej sztuki widzenia. Omówiłem je we wszystkich
moich poprzednich pracach, nigdy jednak nie poruszyłem najistotniejszego
zagadnienia w tym procesie, a mianowicie kwestii magicznych kroków. Don Juan
nauczył mnie bardzo wielu z nich, wraz jednak z tą nieprzebraną wiedzą
pozostawił mi poczucie, że jestem ostatnim ogniwem jego linii. Pogodzenie się z
tym, że na mnie jego linia się kończy, oznaczało dla mnie konieczność
poszukiwania nowych sposobów rozpowszechniania wiedzy czarowników z jego linii,
gdyż jej trwanie nie wchodziło już w rachubę.
Powinienem tutaj wyjaśnić pewną bardzo ważną kwestię: don Juan Matus nigdy nie
był zainteresowany tym, by przekazać komukolwiek swoją wiedzę; interesowało go
przedłużenie jego linii. Pozostałe trzy jego uczennice oraz ja byliśmy wybrani -
jak mawiał, przez samego ducha, jako że on nie miał w tym czynnego udziału - by
to przedłużenie zapewnić. Z tego powodu don Juan podjął się gigantycznego
wysiłku, by nauczyć mnie wszystkiego, co wiedział o magii, czyli szamanizmie, i
o rozwoju swojej linii.
W trakcie nauki don Juan zdał sobie sprawę z tego, że moja konfiguracja
energetyczna jest tak niepomiernie odmienna od jego własnej, iż jego zdaniem
mogło to oznaczać tylko i wyłącznie koniec jego linii. Mówiłem mu, że nie mogę
się pogodzić z jego interpretacją owej niewidzialnej różnicy pomiędzy nami. Nie
w smak mi była świadomość, że jestem ostatnim ogniwem jego linii; nie pojmowałem
też toku jego rozumowania.
- Szamani starożytnego Meksyku - powiedział mi pewnego razu - uważali, że
możliwość wyboru, tak jak ją rozumieją ludzie, leży u podstaw poznawalnego przez
człowieka świata, przy czym jest to jedynie łagodna interpretacja czegoś, co
można odnaleźć wówczas, gdy świadomość odważy się wyrwać poza zaciszną przystań
naszego świata, łagodna interpretacja uległości. Ludźmi miotają siły, które
ciągną ich we wszystkie strony. Tak naprawdę sztuką czarowników nie jest
umiejętność wyboru, lecz bycie dostatecznie subtelnym, by ulegać.
- Wydawałoby się, że jedynym zajęciem czarowników jest podejmowanie decyzji, ale
tak naprawdę nie podejmują ich w ogóle - ciągnął don Juan. - To nie ja wybrałem
ciebie i nie ja zdecydowałem, że będziesz taki, jaki jesteś. Ponieważ nie mogłem
wybrać osoby, której przekażę moją wiedzę, musiałem zaakceptować tego, kogo duch
mi podsuwał. I to ty byłeś tym człowiekiem, a twoja konfiguracja energetyczna
pozwala ci jedynie kończyć, nie kontynuować.
Don Juan utrzymywał, że zakończenie jego linii nie ma nic wspólnego z nim i jego
dążeniami, jak również z tym, czy powiodło mu się jako czarownikowi
poszukującemu całkowitej wolności. Pojmował je jako następstwo decyzji, która
zapadła poza sferą ludzką, nie za sprawą jakichś istot czy jednostek, lecz
bezosobowych sił wszechświata.
W końcu pogodziłem się z tym, co don Juan nazywał moim przeznaczeniem.
Pogodzenie się z nim oznaczało podjęcie nowego wyzwania, które don Juan określał
jako zamknięcie za sobą drzwi. Innymi słowy, wziąłem na siebie odpowiedzialność
za podjęcie decyzji, co zrobić ze wszystkim, czego mnie nauczył, i za
nieskazitelne wypełnienie mojego postanowienia. Przede wszystkim zadałem sobie
pytanie zasadnicze: co zrobić z magicznymi krokami - aspektem wiedzy don Juana
najbardziej przesyconym praktycznością. Postanowiłem wykorzystać magiczne kroki
i nauczyć ich każdego, kto będzie chciał je poznać. Moja decyzja wydobycia ich
na światło dzienne z mroków tajemnicy, które spowijały je od tysięcy lat,
zrodziła się oczywiście z mojej absolutnej pewności, że linia don Juana naprawdę
się na mnie kończy. Nie mogłem pojąć, po cóż mam utrzymywać w tajemnicy coś, co
nawet nie jest moją własnością. To nie ja podjąłem decyzję, by otoczyć magiczne
kroki tajemnicą. Jednak decyzja zakończenia takiego stanu rzeczy była moja.
Od tamtej pory podjąłem się próby nadania każdemu magicznemu krokowi bardziej
ogólnej formy - takiej, która by odpowiadała wszystkim praktykującym. Efektem
tej pracy była konfiguracja nieco odmiennych form każdego magicznego kroku. Temu
nowemu zestawowi ruchów nadałem nazwę Tensegrity; termin ten zapożyczyłem z
architektury, gdzie oznacza “właściwość struktur szkieletowych polegającą na
ciągłym angażowaniu elementów napinających i sporadycznym stosowaniu elementów
kondensujących w taki sposób, że każdy element funkcjonuje z maksymalną
sprawnością i wydajnością".
Dla wyjaśnienia, czym są magiczne kroki czarowników, którzy żyli w Meksyku w
czasach starożytnych, chciałbym poczynić jedną uwagę: “czasy starożytne" dla don
Juana oznaczały okres sprzed dziesięciu i więcej tysięcy lat; liczby te niezbyt
przystają do schematów klasyfikacyjnych nowoczesnej nauki. Kiedy przedstawiałem
don Juanowi tę rozbieżność pomiędzy jego oceną czasu a moją, którą uważałem za
bardziej prawdopodobną, on uparcie obstawał przy swoim zdaniu. Za fakt uważał
to, że ludzi żyjących w Nowym Świecie dziesięć tysięcy lat temu niezwykle
zajmowały aspekty wszechświata i postrzegania, których współczesny człowiek
nawet nie zaczął jeszcze ogarniać.
Pomijam nasze odmienne interpretacje czasowe, bo nie mam żadnych wątpliwości co
do skuteczności magicznych kroków i czuję się zobowiązany wyłuszczyć całe
zagadnienie, ściśle przestrzegając sposobu, w jaki przedstawiano je mnie.
Bezpośredni wpływ magicznych kroków na mnie ma ogromne znaczenie dla sposobu ich
omawiania. Ta książka jest najgłębszym odzwierciedleniem tego właśnie wpływu.
Wstecz / Spis treści / Dalej
MAGICZNE KROKI
Po raz pierwszy don Juan opowiedział mi szczegółowo o magicznych krokach po tym,
gdy wyraził się nieprzychylnie na temat mojej wagi.
- Cholerny z ciebie grubas - powiedział, przyglądając mi się od stóp do głów i z
dezaprobatą kręcąc głową. - Niewiele ci brakuje do otyłości. Widać po tobie, że
jesteś wyeksploatowany. Jak każdy człowiek twojego czasu, zaczynasz obrastać
tłuszczem na karku, jak byk. Czas najwyższy, byś poważnie pomyślał o największym
odkryciu czarowników, o magicznych krokach.
- O jakich znowu magicznych krokach, don Juanie? - spytałem. - Do tej pory nic
mi o nich nie wspominałeś. A jeśli nawet, to tylko mimochodem, bo nie mogę sobie
niczego takiego przypomnieć.
- Opowiedziałem ci o nich bardzo dużo - powiedział - a co więcej, mnóstwo ich
już znasz. Cały czas cię ich uczę.
Jeśli o mnie chodzi, nie było prawdą, jakoby cały czas uczył mnie jakichkolwiek
magicznych kroków. Zaprzeczyłem bardzo zapalczywie.
- Nie musisz wkładać tyle uczucia w obronę swojego cudownego ja - zażartował,
poruszając komicznie brwiami z przepraszającym wyrazem twarzy. - Chciałem
powiedzieć, że naśladujesz wszystko, co robię, wykorzystuję więc twoją
umiejętność naśladowania. Przez cały czas pokazuję ci przeróżne magiczne kroki,
a ty zawsze myślisz, jak to ja uwielbiam rozprostowywać kości i słuchać, jak mi
w stawach trzeszczy. Podoba mi się ta twoja interpretacja - rozprostowywanie
kości. Dalej będziemy to tak określać.
- Pokazałem ci dziesięć różnych sposobów rozprostowywania kości - ciągnął. -
Każdy z nich to magiczny krok, idealnie pasujący do twojego i mojego ciała.
Można by rzec, że te dziesięć magicznych kroków doskonale nam obydwu odpowiada.
Są naszą osobistą własnością, tak jak były własnością czarowników pochodzących z
dwudziestu pięciu pokoleń przed nami, którzy byli dokładnie tacy sami jak my
dwaj.
Jak to ujął don Juan, magiczne kroki były różnymi pozycjami, które - w moim
mniemaniu - przyjmował dla rozprostowania kości. Poruszał wówczas w określony
sposób ramionami, nogami, tułowiem i biodrami; sądziłem, że robi to, by
maksymalnie rozciągnąć mięśnie, kości i ścięgna. Z mojego punktu widzenia
efektem tych ruchów było trzeszczenie w stawach, które, jak wierzyłem, don Juan
demonstrował, by mnie zadziwić i rozweselić. Pamiętam, że za każdym razem mówił,
abym go naśladował. Zachęcał mnie nawet, w duchu współzawodnictwa, bym
zapamiętał ruchy, które mi pokazywał, i powtarzał je w domu, aż będę umiał
wydobyć z moich stawów podobne trzeszczenie.
Nigdy mi się nie udało usłyszeć tego trzeszczenia w moich stawach, jednakże bez
wątpienia nauczyłem się wszystkich ruchów, zupełnie mimochodem. Teraz wiem, że
fiasko moich usilnych starań, by wydobyć trzeszczenie ze stawów, wyszło mi w
końcu na dobre, ponieważ mięśni i ścięgien ramion oraz pleców nigdy nie wolno
rozciągać tak forsownie. Stawy don Juana po prostu miały to do siebie, że
trzeszczały przy naciąganiu, podobnie jak stawy palców dłoni niektórych ludzi
trzeszczą przy zaciskaniu pięści.
- Jak dawni czarownicy wymyślili magiczne kroki, don Juanie? - spytałem.
- Nikt ich nie wymyślił - odparł surowo. - Z założenia, że zostały one
wymyślone, automatycznie wynika wniosek o ingerencji umysłu, a w wypadku
magicznych kroków jest on błędny. Prędzej już zostały one odkryte przez dawnych
szamanów. Mówiono mi, że wszystko się zaczęło od niezwykłego poczucia błogości,
którego szamani doznawali w szamańskich stanach podwyższonej świadomości.
Uczucie rozpierającego ich wigoru było to tak niesamowite i fascynujące, że
usiłowali je przenieść również do stanu normalnej świadomości.
- Z początku szamani byli przekonani, że to uczucie błogości jest po prostu
wytworem stanu podwyższonej świadomości - wyjaśnił mi kiedyś don Juan. - Wkrótce
spostrzegli, że nie wszystkie stany szamańskiej podwyższonej świadomości
wywołują w nich owo uczucie. Po dokładnej analizie okazało się, że błogość
pojawiała się zawsze w trakcie wykonywania określonych ruchów ciałem. Szamani
uświadomili sobie, że w stanach podwyższonej świadomości ich ciała mimowolnie
się poruszały na różne sposoby i że właśnie te ruchy były powodem owego
niezwyczajnego odczucia fizycznej i psychicznej pełni.
Don Juan powiedział, że zawsze mu się wydawało, iż ruchy, które dawni szamani
wykonywali automatycznie w stanach podwyższonej świadomości, są pewnego rodzaju
dziedzictwem ludzkości, czymś głęboko ukrytym i wyjawianym tylko tym, którzy
tego szukają. Wyobrażał sobie owych czarowników jako badaczy podwodnych głębin,
którzy odzyskali ten skarb, nawet o tym nie wiedząc.
Don Juan mówił, że dawni czarownicy zaczęli mozolnie łączyć ze sobą niektóre z
zapamiętanych ruchów. Ich wysiłki nie poszły na marne. Udało im się odtworzyć
ruchy, którymi, jak sądzili, ciało reaguje automatycznie w stanach podwyższonej
świadomości. Zachęceni tym powodzeniem, odtworzyli jeszcze setki ruchów, które
powtarzali, nie próbując nawet ich poskładać w jakiś zrozumiały schemat.
Sądzili, że w podwyższonej świadomości ruchy te wykonuje się spontanicznie, a
ich efekt zależy od działania jakiejś siły, zupełnie niezależnej od woli
szamanów.
Don Juan stwierdził, że z natury spostrzeżeń czarowników starożytności zawsze
wywodził, iż musieli oni być niezwykłymi ludźmi, ponieważ odkryte przez nich
ruchy nie zostały podobnie objawione współczesnym szamanom, którzy również
wchodzili w stany podwyższonej świadomości. Być może było tak dlatego, że
współcześni szamani nauczyli się tych ruchów, w takiej czy innej formie, od
swoich poprzedników, a może brało się to stąd, że czarownicy starożytności mieli
większą masę energetyczną.
- Jak to rozumiesz, don Juanie, że mieli większą masę energetyczną? - spytałem.
- Byli więksi?
- Nie przypuszczam, by byli więksi w sensie fizycznym - odparł. - Jednakże na
poziomie energetycznym w oczach widzących jawili się jako podłużne kształty.
Samych siebie nazywali świetlistymi jajami. Nigdy w życiu nie widziałem
świetlistego jaja. Widywałem jedynie świetliste kule. Przypuszczalnie więc przez
pokolenia człowiek utracił nieco masy energetycznej.
Don Juan wyjaśnił mi, że dla widzącego wszechświat składa się z nieskończonej
liczby pól energetycznych. Widzącemu przedstawiają się one jako świetliste
włókna, które strzelają dookoła na wszystkie strony. Don Juan powiedział, że owe
włókna przeszywają świetliste kule ludzi pod wszelkimi możliwymi kątami i że
śmiało można przyjąć, iż skoro kształty ludzi jawiły się niegdyś w formie
podłużnej, podobnej do jaja, to były one znacznie wyższe od kuł. Stąd też pola
energetyczne, które obejmowały ludzi w górnej części ich świetlistych jaj,
obecnie, gdy ludzie są świetlistymi kulami, już ich nie obejmują. Dla don Juana
oznaczało to niejako utratę masy energetycznej, która miała być kluczem do
odzyskania owego ukrytego skarbu: magicznych kroków.
- Dlaczego te kroki dawnych szamanów nazywa się magicznymi krokami, don Juanie?
- zapytałem go pewnego razu.
-To nie tylko nazwa - odrzekł. - One są magiczne! Skutków ich działania nie da
się ogarnąć umysłem, odwołując się do zwykłych wyjaśnień. Te ruchy nie są
ćwiczeniami fizycznymi czy jedynie jakimiś pozycjami ciała; to prawdziwe próby
osiągnięcia optymalnego stanu trwania. Magia tych ruchów - ciągnął don Juan - to
subtelna zmiana, którą odczuwają ćwiczący podczas ich wykonywania. To pewna aura
efemeryczności, która naznacza ich ciało i ducha, rodzaj lśnienia, światło w
oczach. Ta subtelna zmiana to dotyk ducha. To tak, jakby praktykujący poprzez te
ruchy odnawiali dawno zapomnianą więź z siłą życiową, dzięki której trwają.
Dalej wyjaśnił, że ruchy te nazywa się magicznymi krokami również dla tej
przyczyny, że przenoszą szamanów, w obrębie postrzegania, do odmiennych stanów
trwania, w których odczuwają oni świat w sposób nie dający się opisać.
- Ze względu na to właśnie, ze względu na tę magię - powiedział mi don Juan -
magiczne kroki trzeba praktykować nie w ramach gimnastyki, lecz jako metodę
przywoływania mocy.
- Ale czy można je traktować jako ćwiczenia fizyczne, mimo że wcześniej nigdy
ich tak nie traktowano? - zapytałem.
- Możesz je praktykować tak, jak ci się żywnie podoba - odparł don Juan. -
Magiczne kroki wzbogacają świadomość niezależnie od tego, jak je traktujesz.
Mądrze byłoby jednak nazywać je po imieniu, magicznymi krokami, które pozwalają
praktykującym odrzucić maskę uspołecznienia.
- Co to za maska uspołecznienia? - spytałem.
- To taki pancerz, którego zażarcie bronimy i za który umieramy - powiedział. -
Pancerz, który narzuca na nas świat. Nie pozwala nam osiągnąć wszystkich naszych
możliwości. Każe nam wierzyć, że jesteśmy nieśmiertelni. W tych ruchach żyje
intencja tysięcy czarowników. Wykonując je nawet zupełnie od niechcenia,
doprowadzasz do unieruchomienia umysłu.
- Jak to rozumieć, że doprowadzam do unieruchomienia umysłu? - spytałem.
- Wszystko, co robimy w naszym świecie - odrzekł - uznajemy i rozpoznajemy,
przetwarzając to w ciągi podobieństwa, ciągi rzeczy, powiązane ze względu na
funkcję, jaką spełniają. Na przykład, jeżeli powiem ci “widelec", natychmiast
przyjdą ci do głowy: łyżka, nóż, obrus, serwetka, talerz, filiżanka z
podstawkiem, kieliszek wina, chili con carne, przyjęcie, urodziny, zabawa.
Śmiało mógłbyś tak jeszcze długo wyliczać rzeczy funkcjonalnie ze sobą
powiązane, być może bez końca. Wszystko, co robimy, jest tak właśnie powiązane.
Dziwne u czarowników jest to, że widzą oni, iż wszystkie te ciągi pokrewieństwa,
wszystkie ciągi rzeczy powiązanych ze sobą funkcjonalnie w mniemaniu ludzi są
niezmienne i wieczne, niczym słowo boże.
- Nie wiem, don Juanie, po co mieszasz słowo boże do swoich wyjaśnień. Co ma
wspólnego słowo boże z tym, co usiłujesz mi wyjaśnić?
- Wszystko! - odpowiedział. - Wygląda na to, że w naszych głowach cały
wszechświat jest niczym słowo boże, absolutny i niezmienny. Tym się kierujemy.
Gdzieś głęboko w sobie mamy taki mechanizm, który nie pozwala nam się zatrzymać
i stwierdzić, że słowo boże - w naszym pojęciu - odnosi się do świata, który
jest martwy. Za to żywy świat nieustannie płynie. Porusza się. Zmienia.
Przeistacza się. Najbardziej abstrakcyjnym powodem, dla którego magiczne kroki
czarowników mojej linii są magiczne - ciągnął don Juan - jest to, że w czasie
ich wykonywania ciało praktykującego uświadamia sobie, iż wszystko, zamiast być
nieprzerwanym łańcuchem pokrewnych sobie obiektów, jest strumieniem,
nieustającym przepływem. A skoro wszystko we wszechświecie płynie niczym
strumień, można ów strumień zatrzymać. Można postawić na nim tamę i tak
wstrzymać lub zmienić jego przepływ.
Don Juan wyjaśnił mi kiedyś, jak praktykowanie magicznych kroków wpłynęło na
czarowników z jego linii, i porównał ich sytuację z tym, co się stanie ze
współczesnymi praktykującymi.
- Gdy czarownicy mojej linii uświadomili sobie - rzekł - że praktykowanie ich
magicznych kroków powoduje wstrzymanie zwykle nieprzerwanego przepływu zdarzeń,
przeżyli szok i omal nie umarli z przerażenia. Wymyślili cały układ metafor dla
opisu tego wydarzenia i kiedy starali się je objaśnić i zanalizować, spaprali
całą sprawę. Zaplątali się w rytuały i ceremonie. Zaczęli odgrywać akt
wstrzymania przepływu zdarzeń. Wierzyli, że jeśli z określonym aspektem swoich
magicznych kroków zwiążą pewne ceremonie i rytuały, same magiczne kroki
przyniosą pożądany rezultat. Po niedługim czasie bardziej grzęźli w
nieprzebranej liczbie swoich niezwykle złożonych rytuałów i ceremonii niż w
samych magicznych krokach. To bardzo ważne, aby skierować uwagę praktykujących
na pewien określony aspekt magicznych kroków - ciągnął don Juan. - Jednakże to
zapatrzenie powinno być swobodne, na wesoło, bez śmiertelnej powagi i
posępności. Magiczne kroki powinno się praktykować dla samej przyjemności, jaką
to przynosi, nie przejmując się zbytnio korzyściami.
Podał przykład jednego ze swoich towarzyszy, czarownika o imieniu Silvio Manuel,
którego ulubionym zajęciem było dostosowywanie magicznych kroków czarowników
starożytności do kroków jego współczesnego tańca. Don Juan określił Silvia
Manuela jako niezrównanego akrobatę i tancerza, który tak naprawdę tańczył swoje
magiczne kroki.
- Nagual Elias Ulloa byt najważniejszym innowatorem mojej linii - podjął don
Juan. - To on właśnie, że tak powiem, wyrzucił cały ceremoniał przez okno i
praktykował magiczne kroki wyłącznie z tą myślą, z jaką pierwotnie ich używano,
kiedyś w zamierzchłej przeszłości - aby rozprowadzać energię. Nagual Julian
Osorio, który był po nim - mówił dalej - ostatecznie dobił cały ceremoniał. Jako
że był w rzeczywistości zawodowym aktorem i kiedyś się utrzymywał z występów w
teatrze, wielką wagę przykładał do - jak to określali czarownicy - teatru
szamańskiego. On nazwał go teatrem nieskończoności i zawarł w nim wszystkie
dostępne mu magiczne kroki. Każdy ruch odgrywanych przez niego postaci był na
wskroś przesycony magicznymi krokami. To jeszcze nie wszystko, przekształcił on
ten teatr w nową metodę ich nauczania. Wszystko się zamknęło pomiędzy nagualem
Julianem, aktorem nieskończoności, a Silviem Manuelem, tancerzem
nieskończoności. Na horyzoncie zabłysła nowa era! Era czystego rozprowadzania!
Don Juan, wyjaśniając rozprowadzanie, mówił, że ludzie, postrzegani jako
skupiska pól energii, są zamkniętymi jednostkami energetycznymi o ustalonych
granicach, które nie pozwalają ani na przedostawanie się energii z zewnątrz, ani
wydostanie z wewnątrz. Z tego powodu energia zawarta w takim skupisku pól
energetycznych to wszystko, na czym każdy człowiek może bazować.
- Naturalną skłonnością ludzi - mówił - jest wypychanie energii jak najdalej od
ośrodków witalności, które się mieszczą po prawej stronie ciała na samej
krawędzi klatki piersiowej, w okolicy wątroby i woreczka żółciowego, oraz po
lewej stronie ciała, również na krawędzi klatki piersiowej, w okolicy trzustki i
śledziony; na plecach, dokładnie za tymi dwoma pierwszymi ośrodkami - w okolicy
nerek, i dokładnie ponad nimi - w okolicy nadnerczy; jak również u nasady szyi,
w dołku u zbiegu obojczyka i mostka, a także dokoła macicy i jajników u kobiet.
- Jak ludzie wypychają tę energię, don Juanie? - zapytałem.
- Zamartwiając się - odparł. - Poddając się napięciom powszedniego życia.
Przymus załatwiania codziennych spraw odbija się na ich zdrowiu.
- A co się dzieje z tą energią, don Juanie? - spytałem.
- Zbiera się na obrzeżach świetlistej kuli - rzekł. - Czasem tworzy nawet rodzaj
grubej korowatej powłoki. Magiczne kroki oddziałują na całego człowieka,
pojmowanego jako ciało fizyczne i jako skupisko pól energetycznych. Pobudzają
energię nagromadzoną w świetlistej kuli i przekazują ją z powrotem do ciała
fizycznego. Magiczne kroki uaktywniają zarówno samo ciało jako pewien układ
fizyczny, osłabiony przez rozproszenie energii, jak również ciało jako pewien
układ energetyczny, który jest w stanie rozprowadzić tę rozproszoną energię.
Energia na obrzeżach świetlistej kuli - ciągnął - energia, która nie jest
rozprowadzona, jest równie nieprzydatna jak kompletny brak energii. To naprawdę
przerażające, przechowywać gdzieś nadmiar energii, która jest w praktyce
niedostępna. To tak, jakbyś był na pustyni i umierał z powodu odwodnienia, choć
masz ze sobą zbiornik z wodą, którego nie możesz otworzyć, bo nie masz czym. A
na tej pustyni nie ma nawet jednego kamienia, którym mógłbyś ten zbiornik
rozbić.
Prawdziwą magią magicznych kroków jest to, że kierują one złogi energii z
powrotem do ośrodków witalności; stąd właśnie bierze się owo poczucie błogości i
nieprawdopodobnej sprawności fizycznej, które udziela się praktykującym.
Czarownicy z linii don Juana, zanim się zagubili w nadmierne rozbudowanych
rytuałach i ceremoniach, określili warunek rozprowadzenia. Nazwali go
nasyceniem, co miało oznaczać, że zanurzali swoje ciała w obfitości magicznych
kroków, pozwalając sile, która nas spaja, kierować magicznymi krokami tak, aby
jak najskuteczniej rozprowadzały one energię.
- Jak to, don Juanie? Chcesz mi wmówić, że za każdym razem, gdy rozprostowujesz
kości, i za każdym razem, kiedy ja próbuję cię naśladować, faktycznie
rozprowadzamy energię? - spytałem go pewnego razu bez cienia ironii.
- Za każdym razem, gdy wykonujemy jakiś magiczny krok - odparł - tak naprawdę
zmieniamy podstawową strukturę naszej istoty. Energia, zazwyczaj zalegająca
gdzieś i bezużyteczna, zostaje uwolniona i zaczyna przenikać do wirujących
ośrodków witalności w ciele. Tylko i wyłącznie z pomocą tej odzyskanej energii
jesteśmy w stanie zbudować groblę, zaporę, która jako jedyna może powstrzymać ów
niepowstrzymany i zawsze szkodliwy dla nas strumień zdarzeń.
Poprosiłem don Juana, aby podał mi przykład takiej tamy na tym, jak to określił,
szkodliwym strumieniu. Powiedziałem mu, że chciałbym to sobie jakoś wyobrazić.
- Podam ci przykład - rzekł. - W moim wieku powinno mi dokuczać, dajmy na to,
wysokie ciśnienie. Gdybym się udał do lekarza, ten, widząc mnie, przyjąłby
zapewne, że oto ma przed sobą starego Indianina, którego wyczerpały tysiące
różnych trosk, rozgoryczenie i kiepskie odżywianie; skutkiem tego wszystkiego,
jak łatwo przewidzieć i czego należy się spodziewać, jest nadciśnienie. W moim
wieku to normalne. Nie mam najmniejszych kłopotów z nadciśnieniem - mówił dalej.
- Nie dlatego, że jestem silniejszy od przeciętnego człowieka albo mam lepsze
geny, ale dlatego, iż moje magiczne kroki pozwoliły mojemu ciału wyłamać się z
wszelkich wzorców zachowań, których skutkiem jest nadciśnienie. Mogę śmiało
powiedzieć, że za każdym razem, gdy rozprostowuję kości, wykonując jeden z moich
magicznych kroków, blokuję strumień statystycznych założeń i typów zachowań,
które normalnie w moim wieku powodują nadciśnienie. Innym przykładem, który mogę
ci podać, jest sprawność moich kolan - ciągnął. - Nie zauważyłeś, że jestem o
wiele zwinniejszy od ciebie? Poruszam kolanami jak mały chłoptaś! Dzięki moim
magicznym krokom stawiam tamę na strumieniu zachowań i zmian w strukturze
fizycznej, które z wiekiem przyczyniają się do zesztywnienia kolan, zarówno u
kobiet, jak i u mężczyzn.
Chyba nic mnie tak nigdy nie złościło jak to, że don Juan Matus, który z
powodzeniem mógłby być moim dziadkiem, był nieporównywalnie młodszy ode mnie.
Przy nim byłem sztywnym i twardogłowym rutyniarzem. Byłem niczym starzec. On zaś
był żwawy, pomysłowy, zwinny i praktyczny. Krótko mówiąc, był obdarzony czymś,
czego ja, mimo że byłem młody, nie posiadałem - młodością. Bardzo lubił
rozprawiać, że być młodym to nie to samo, co być obdarzonym młodością, i że
bycie młodym nie stanowi żadnej przeszkody dla starości. Kierował moją uwagę na
to, że gdybym się dokładnie i spokojnie przyglądał innym ludziom, zgodziłbym się
z tym, iż już w wieku dwudziestu lat są oni starcami, idiotycznie klepiącymi w
kółko to samo.
- Jak to możliwe, don Juanie - zapytałem - że możesz być młodszy ode mnie?
- Przezwyciężyłem mój umysł - rzekł i wytrzeszczył oczy, udając wielką
dezorientację. - Nie mam umysłu, który by mi mówił, że już czas najwyższy się
zestarzeć. Nie honoruję umów, których nie zawierałem. Zapamiętaj to sobie... to
nie tylko puste hasło, kiedy czarownicy powiadają, że nie honorują umów, których
nie zawierali. Dać się starości to jedna z takich umów.
Długo milczeliśmy. Wydawało mi się, jakby don Juan czekał, by zobaczyć, jaki
efekt wywołały jego słowa. Moje wewnętrzne ja, zdawałoby się niepodzielne,
rozdzierało się jeszcze bardziej w obliczu moich jawnie przeciwstawnych reakcji.
Z jednej strony całą siłą woli odżegnywałem się od bzdur, które wygłaszał don
Juan; z drugiej strony jednak nie mogłem nie dostrzegać, jak trafne były jego
spostrzeżenia. Don Juan był stary, a jednak wcale stary nie był. Był młodszy ode
mnie o całe wieki. Nie wiązały go żadne myśli i nawyki. Wydeptywał ścieżki
niewyobrażalnych światów. Był wolny, a ja byłem więźniem moich ciężkich
konstrukcji myślowych i moich przyzwyczajeń, banalnych i jałowych refleksji nad
sobą, które - jak poczułem wówczas po raz pierwszy w życiu - nie były nawet
moje.
Przy innej sposobności spytałem don Juana o coś, co nie dawało mi spokoju już od
dłuższego czasu. Powiedział mi wcześniej, że czarownicy starożytnego Meksyku
odkryli magiczne kroki, które były niejako ukrytym skarbem, przechowywanym
gdzieś do czasu, aż ludzie go odnajdą. Chciałem wiedzieć, kto mógłby coś takiego
przechowywać z myślą o ludziach. Jedyne rozwiązanie, które przychodziło mi do
głowy, nawiązywało do katolicyzmu. Sądziłem, że zrobił to Bóg, jakiś anioł stróż
albo Duch Święty.
- To nie Duch Święty, który jest święty tylko dla ciebie, gdyż w skrytości ducha
jesteś katolikiem - rzekł don Juan. - I z całą pewnością nie jest to Bóg, ów
dobrotliwy ojciec, jak go sobie wyobrażasz. Nie jest to też jakaś bogini, matka
żywicielka, pod której pieczą są wszelkie ludzkie sprawy, w co wielu wierzy. To
raczej pewna bezosobowa siła, która przechowuje nieprzebrane bogactwa dla
śmiałków mających odwagę ich szukać. Jest to siła pochodząca z tego
wszechświata, tak jak światło czy grawitacja. To pewien czynnik spajający,
wibrująca siła, która łączy skupiska pól energetycznych - ludzi - w jedną zwartą
całość. Ta wibrująca siła jest czynnikiem, który nie pozwala na przedostawanie
się energii do wewnątrz i na zewnątrz świetlistej kuli. Czarownicy starożytnego
Meksyku - ciągnął - byli przekonani, że wykonywanie magicznych kroków jest
jedynym czynnikiem, który przygotowuje ciało i doprowadza je do
transcendentalnego potwierdzenia istnienia owej spajającej siły.
Z objaśnień don Juana wywnioskowałem, że wibrująca siła, o której mówił,
spajająca nasze pola energetyczne, musi bardzo przypominać zjawisko, które
według współczesnych astronomów zachodzi w jądrach wszystkich istniejących we
wszechświecie galaktyk. Ich zdaniem tam właśnie, w jądrach galaktyk, działa
jakaś niewyobrażalna siła, która utrzymuje gwiazdy galaktyki w ich położeniu.
Siła ta, nazywana czarną dziurą, jest pewnym tworem teoretycznym, dzięki któremu
w najbardziej chyba sensowny sposób można wyjaśnić, dlaczego gwiazdy nie
oddalają się, wypychane na zewnątrz przez własną prędkość orbitalną.
Don Juan mówił, że dawni czarownicy wiedzieli, iż ludzie - będący skupiskami pól
energetycznych utrzymują się w sobie nie dzięki jakimś energetycznym zwojom albo
więzom, lecz dzięki pewnego rodzaju wibracji, która nadaje wszystkiemu naraz
istnienie i właściwe miejsce. Don Juan wyjaśniał, że czarownicy poprzez swoje
praktyki i dzięki zdyscyplinowaniu nabrali umiejętności obchodzenia się z tą
wibrującą siłą, gdy tylko w pełni sobie uświadomili jej istnienie. Biegłość, do
jakiej doszli w operowaniu nią, była tak niesamowita, że ich czyny obrosły
legendą, przeobrażone w wydarzenia mityczne, które przetrwały do naszych czasów
w formie baśniowej. Na przykład jedna z opowieści o starożytnych czarownikach,
którą usłyszałem od don Juana, mówiła o tym, że potrafili z niezwykłą łatwością
rozproszyć swą fizyczną masę, opierając po prostu całą swą świadomość i intencję
na tej sile.
Don Juan stwierdził, że chociaż w razie konieczności potrafili oni dosłownie
przejść przez ucho igielne, to jednak nigdy nie byli zupełnie zadowoleni z
rezultatów rozpraszania swej masy. Powodem tego niezadowolenia było to, że po
utracie masy zanikała ich zdolność do działania. Pozostawała im jedynie
możliwość biernego śledzenia wydarzeń, w których nie mogli uczestniczyć.
Rozgoryczenie, będące następstwem tego wykluczenia z czynnego uczestnictwa w
zdarzeniach, obróciło się, jak twierdził don Juan, w słabość, która w końcu
przyczyniła się do ich zguby - w obsesję ujawnienia natury owej wibrującej siły,
obsesję, która żywiła się ich konkretnością; szamani zaczęli marzyć o
pochwyceniu i ujarzmieniu tejże siły. Tym, czego najbardziej pożądali, była
umiejętność uderzania z eterycznego stanu bezmasowości - mrzonka, jak powiedział
don Juan, która nigdy się nie ziści.
Współcześni praktykujący, spadkobiercy kulturowej spuścizny po czarownikach
starożytności, uświadomili sobie, że traktowanie wibrującej siły w kategoriach
konkretności i użyteczności nie jest możliwe, i opowiedzieli się za jedyną
rozsądną alternatywą - postanowili uświadomić sobie istnienie tej siły, za cel
sobie stawiając jedynie elegancję i błogość wypływające z wiedzy.
- Współczesnym czarownikom wolno wykorzystać moc owej wibrującej siły spajającej
tylko raz, gdy pochłania ich wewnętrzny ogień, gdy zbliża się czas, by opuścić
ten świat - powiedział mi kiedyś don Juan. - Dla czarowników nie ma nic
prostszego niż oprzeć swą absolutną i całkowitą świadomość na owej wibrującej
sile wraz z intencją spalenia - i pyk! znikają niczym bańki mydlane.
Wstecz / Spis treści / Dalej
TENSEGRITY
Tensegrity to nowoczesna wersja magicznych kroków szamanów starożytnego Meksyku.
Słowo Tensegrity to najbardziej trafne określenie, ponieważ jest ono mieszaniną
dwóch terminów, tension (napięcie) oraz integrity (spójność), które przywodzą na
myśl dwie potężne siły magicznych kroków. Poprzez napinanie oraz rozluźnianie
ścięgien i mięśni ciała rodzi się napięcie. Spójność to uznawanie ciała za
zdrowy, pełny i doskonały układ.
Tensegrity naucza się w formie pewnego systemu ruchów, ponieważ w dzisiejszym
świecie jest to jedyny sposób podejścia do tajemniczego i niezgłębionego
zagadnienia, jakim są magiczne kroki. Ludzie, którzy obecnie praktykują
Tensegrity, nie będą szamanami poszukującymi odmiennych dróg szamańskich, co
łączy się z ogromnym zdyscyplinowaniem, wielkim wysiłkiem i niełatwym życiem. Z
tego też powodu podkreślono wartość magicznych kroków jako samych ruchów i
wszystkich następstw, jakie za sobą pociągają.
Don Juan Matus wyjaśniał mi, że pierwszą potrzebą czarowników jego linii ze
starożytnego Meksyku, związaną z magicznymi krokami, było nasycenie własnych
ciał ruchem. Podzielili więc na grupy wszystkie pozycje ciała i wszystkie ruchy,
które udało im się zapamiętać. Uważali, że im dłuższa jest grupa, tym lepsze
efekty nasycenia i tym intensywniej praktykujący muszą się odwoływać do swej
pamięci, by ją sobie przypomnieć.
Po uporządkowaniu magicznych kroków w długie grupy i po okresie praktykowania
ich w formie powiązanych ciągów grup, szamani z linii don Juana orzekli, że
kryterium nasycenia zostało spełnione, i przestali się nim dłużej zajmować. Od
tamtej pory zaczęto dążyć do czegoś wręcz przeciwnego - do rozbicia owych
długich grup na pojedyncze fragmenty, które praktykowano jako odrębne,
niezależne całości. Sposób, którego don Juan używał w trakcie nauczania
magicznych kroków swoich czworga uczniów - Taishy Abelar, Florindy Donner-Grau,
Carol Tiggs i mnie - wywodził się z tego właśnie dążenia.
Don Juan sam był zdania, że korzyści płynące z praktykowania długich grup były
oczywiste: zmuszało ono szamanów do odwoływania się do ich pamięci
kinestetycznej. Don Juan uważał to za prawdziwe dobrodziejstwo, na które dawni
szamani natknęli się zupełnie przypadkowo i które w cudowny sposób całkowicie
wyciszało hałaśliwy umysł, ów wewnętrzny dialog.
Don Juan wytłumaczył mi, że wzmacniamy nasze postrzeganie świata i ustalamy je
na pewnym poziomie efektywności i funkcjonalności dzięki temu, iż mówimy do
siebie.
- Wszyscy ludzie ustalają właściwy sobie poziom funkcjonalności i wydajności za
pomocą wewnętrznego dialogu - powiedział mi pewnego razu. - Wewnętrzny dialog to
klucz do nieruchomego utrzymywania punktu połączenia w położeniu, które jest
wspólne dla wszystkich ludzi - na wysokości łopatek, w odległości wyprostowanego
ramienia od pleców. Przez osiągnięcie stanu przeciwnego do wewnętrznego dialogu,
czyli wewnętrznej ciszy - ciągnął don Juan - praktykujący może wytrącić punkt
połączenia z jego nieruchomej pozycji, nabywając dzięki temu niezwykłej
płynności postrzegania.
Tensegrity zostało opracowane na podstawie wykonywania długich grup, które
przemianowano na “układy", by uniknąć nieokreślonej ogólności, wynikającej z
nazywania ich za don Juanem grupami. Aby taka forma Tensegrity była możliwa,
należało przywrócić kryterium nasycenia, które zapoczątkowało utworzenie długich
grup. Praktykujący Tensegrity przez długie lata skrupulatnie i z nie słabnącą
koncentracją pracowali nad odtworzeniem rozbitych na mniejsze fragmenty grup.
Przywrócenie kryterium nasycenia poprzez wykonywanie długich układów zaowocowało
czymś, co don Juan już wcześniej określił jako współczesne przeznaczenie
magicznych kroków - zapoczątkowaniem rozprowadzania energii. Don Juan był
przekonany, że choć nigdy tego nie wyrażono wprost, rozprowadzanie energii
zawsze było przeznaczeniem magicznych kroków, nawet w czasach dawnych
czarowników. Starożytni szamani najpewniej tego nie wiedzieli; lecz jeśli nawet
zdawali sobie z tego sprawę, to nigdy nie określali tego w ten sposób. Wszystko
wskazuje na to, że uparte dążenie dawnych czarowników do osiągnięcia stanu
błogości i wrażenia pełni podczas wykonywania magicznych kroków powodowane było,
w głównej mierze, przez nie wykorzystywaną dotychczas energię, powracającą do
ośrodków witalności ciała.
W Tensegrity odtworzono długie grupy ruchów, a znaczną część ich fragmentów
zachowano pod postacią pojedynczych, funkcjonalnych cząstek. Cząstki te
połączono ze sobą zgodnie z ich funkcją - na przykład przygotowywaniem intencji,
rewizją życia, osiąganiem wewnętrznej ciszy i tak dalej - tworząc w ten sposób
układy Tensegrity. Dzięki temu udało się wypracować pewien system, działający
najlepiej wówczas, gdy wykonuje się długą sekwencję ruchów, które w znaczący
sposób obciążają pamięć kinestetyczną praktykujących.
Pod każdym innym względem metoda nauczania Tensegrity jest wiernym odtworzeniem
metody don Juana, którą stosował wobec swoich uczniów. Zasypywał ich całą masą
szczegółów, pozostawiając ich sam na sam z oszałamiającą liczbą i różnorodnością
magicznych kroków oraz z niepojętą świadomością, że każdy z nich z osobna jest
ścieżką do nieskończoności.
Jego uczniowie przez całe lata czuli się przytłoczeni, zdezorientowani, a przede
wszystkim rozgoryczeni, uważali bowiem, że takie postępowanie jest
niesprawiedliwe i obarcza ich zadaniem ponad siły.
- Kiedy uczę was magicznych kroków - wyjaśnił mi don Juan, gdy dopytywałem się o
to pewnego razu - stosuję tradycyjną metodę czarowników, polegającą na
Przyćmiewaniu linearności waszej percepcji. Nasycając waszą pamięć
kinestetyczną, wytyczam wam ścieżkę do wewnętrznej ciszy. Jako że wszystkich nas
- mówił dalej - po brzegi wypełniają wielkie i małe sprawy dnia powszedniego,
niewiele mamy miejsca na pamięć kinestetyczną. Pewnie zauważyłeś, że nie masz
jej wcale. Kiedy chcesz naśladować moje ruchy, nie możesz stać naprzeciw mnie.
Musisz stanąć obok, żebyś mógł ustalić, która strona jest lewa, a która prawa. A
gdyby ktoś pokazał ci długą serię ruchów, całymi tygodniami musiałbyś je
powtarzać, zanim byś je wszystkie zapamiętał. Kiedy starasz się zapamiętać te
ruchy, musisz zrobić dla nich miejsce w swojej głowie, wyrzucając z niej inne
rzeczy. O to właśnie chodziło dawnym czarownikom.
Don Juan utrzymywał, że jeżeli jego uczniowie, nie zważając na poczucie
zagubienia, będą wytrwale praktykować magiczne kroki, przyjdzie taka chwila, że
przekroczą pewien próg i ich rozprowadzona energia sprawi, iż zaczną podchodzić
do magicznych kroków z całkowitą jasnością umysłu.
Trudno mi było wówczas uwierzyć w to, co powiedział don Juan. A jednak przyszedł
taki moment, gdy -tak jak powiedział - zagubienie i rozgoryczenie zniknęły. W
tajemniczy sposób magiczne kroki - bo przecież są magiczne - ułożyły się w
niezwykłe sekwencje, które otwarły mi oczy na wszystko. Don Juan wytłumaczył mi,
że jasność umysłu, którą odczuwam, jest skutkiem rozprowadzenia mojej energii.
To, co trapi ludzi, którzy dziś praktykują Tensegrity, dokładnie oddaje
utrapienie moje i pozostałych uczniów don Juana, gdy po raz pierwszy
wykonywaliśmy magiczne kroki - oszałamia ich liczba ruchów. Powtarzam im to, co
w kółko powtarzał mi don Juan: niesłychanie ważne jest, by praktykować dowolną
zapamiętaną sekwencję ruchów Tensegrity. Wystarczająco długie nasycanie w końcu
zaowocuje tym, do czego dążyli szamani starożytnego Meksyku - rozprowadzeniem
energii i jego trzema następstwami: wyciszeniem wewnętrznego dialogu, nastaniem
wewnętrznej ciszy i osiągnięciem płynności punktu połączenia.
Mogę stwierdzić, że przez nasycenie mnie magicznymi krokami don Juanowi udało
się dokonać dwóch fenomenalnych wyczynów; po pierwsze, wydobył ze mnie całe
pokłady ukrytych możliwości, z których istnienia nie zdawałem sobie nawet
sprawy, takich jak zdolność koncentracji i zapamiętywania szczegółów; po drugie,
w delikatny sposób przełamał mój obsesyjny upór w linearnym interpretowaniu
świata.
- To, co się z tobą dzieje - wyjaśnił don Juan, gdy się dopytywałem o zachodzące
we mnie zmiany - wynika z tego, że wyczuwasz przedświt wewnętrznej ciszy,
ponieważ zaczęła się już pojawiać pewna przeciwwaga dla wewnętrznego dialogu. W
twoje pole postrzegania zaczął się wdzierać nowy strumień rzeczy. One istniały
przez cały czas, na obrzeżach twojej ogólnej świadomości, lecz ty nigdy nie
miałeś dość energii, by świadomie zwracać na nie uwagę. Ponieważ rozpraszasz
swój wewnętrzny dialog, inne elementy świadomości zaczynają niejako wypełniać
powstającą próżnię. Ten nowy strumień energii - ciągnął don Juan - który za
sprawą magicznych kroków dostał się do ośrodków witalności w twoim ciele,
zaczyna przydawać większej płynności punktowi połączenia. Nie tkwi on już tak
sztywno w swoim położeniu. Nie kierują już tobą lęki twoich przodków, które
paraliżują nas i nie pozwalają zrobić choćby kroku w żadnym kierunku. Czarownicy
powiadają, że energia daje nam wolność, i jest to szczera prawda.
Idealny stan dla praktykującego Tensegrity, ściśle związany z jej ruchami, jest
taki sam jak dla praktykującego szamana - również ściśle związany z wykonywanymi
przez niego magicznymi krokami. Obu te ruchy właśnie prowadzą do
bezprecedensowej kulminacji. Od tej chwili praktykujący Tensegrity sam - w
dowolnie określonym celu i bez żadnej pomocy z zewnątrz - potrafi wykonać
dowolny ruch z całego arsenału ruchów, którymi go nasycono; potrafi wykonać go
precyzyjnie i szybko, idąc, jedząc, odpoczywając albo wykonując jakąś czynność,
ponieważ ma niezbędną do tego energię.
Tensegrity pokazuje, że do wykonywania magicznych kroków wcale nie potrzeba
specjalnego miejsca ani czasu. Ruchy te powinno się jednakże wykonywać z dala od
porywistych prądów powietrza. Don Juan nie cierpiał silniejszych prądów
powietrza na spoconym ciele. Stanowczo utrzymywał, że nie każdy prąd powietrza
jest wynikiem wzrostu bądź spadku temperatury i że niektóre z nich w
rzeczywistości są spowodowane przez skupiska zwartych pól energetycznych,
świadomie przemieszczających się w przestrzeni.
Don Juan był przeświadczony, że takie skupiska pól energetycznych obdarzone są
specyficznym rodzajem świadomości, szczególnie groźnej dla ludzi z tego powodu,
iż ci zazwyczaj nie potrafią ich wyczuwać i nieopatrznie się wystawiają na ich
działanie. Nasilenie szkodliwych wpływów takich skupisk energii jest szczególnie
duże w wielkich miastach, gdzie łatwo można je pomylić choćby z pędem powietrza
spowodowanym przez szybko przemieszczające się samochody.
Podczas praktykowania Tensegrity należy mieć na uwadze również i to, że
przeznaczenie magicznych kroków jest zasadniczo czymś obcym dla ludzi Zachodu i
z tego też powodu powinno się dążyć do odseparowania Tensegrity od kłopotów
codzienności. W praktykowanie Tensegrity nie powinno się wplatać żadnych dobrze
nam znanych elementów, jak rozmowy, muzyka czy wiadomości radiowe albo
telewizyjne - nawet gdyby głos był cichy i przytłumiony.
Warunki współczesnego życia miejskiego sprzyjają łączeniu się ludzi w grupy; z
tego też powodu jedynym sposobem nauczania i praktykowania Tensegrity na
seminariach i warsztatach są zajęcia w grupach. Praktykowanie w grupach jest
korzystne z pewnych względów, z innych zaś szkodliwe. Jest korzystne, ponieważ
sprzyja zharmonizowaniu ruchów oraz stwarza okazję do uczenia się poprzez
przyglądanie się innym i porównywanie. Jest szkodliwe, ponieważ może prowadzić
do uzależnienia się od innych oraz pojawienia się nakazów składniowych i
nacisków hierarchicznych.
Don Juan był zdania, że skoro wszelkimi zachowaniami człowieka rządzi język,
ludzie nauczyli się reagować na, jak to mawiał, nakazy składniowe, czyli
przychylne bądź niepochlebne sformułowania wkomponowane w nasz język - na
przykład slogany, które każdy wypowiada bądź słyszy od innych, takie jak: “Nie
ma problemu", “To małe piwo", “Czas pomyśleć o tym poważnie", “Stać cię na
więcej", “Nie dam rady", “Mam tyłek jak szafa", “Jestem najlepsza", “Jestem na
szarym końcu", “Jakoś się z tym pogodzę", “Idzie mi nieźle", “Wszystko będzie w
porządku" i tak dalej. Don Juan utrzymywał, że to, czego czarownicy zawsze
pragnęli i czym się zawsze w praktyce kierowali, to unikanie zachowań
wynikających z nakazów składniowych.
Według opisu don Juana pierwotnie szamani starożytnego Meksyku wykonywali
magiczne kroki pojedynczo i w odosobnieniu, spontanicznie bądź wówczas, gdy
uznawali to za konieczne. Tak samo też pokazywali je swoim uczniom. Don Juan
stwierdził, że dla praktykujących szamanów magiczne kroki zawsze były wielkim
wyzwaniem; dążyli do tego, by wykonywać je doskonale, w głowie mając jedynie
abstrakcyjny obraz ich perfekcyjnego wykonania. Tak właśnie powinno wyglądać
nauczanie i praktykowanie Tensegrity. Jednakże z uwagi na warunki, w jakich
współcześnie żyje człowiek, oraz na to, że przeznaczeniem Tensegrity jest służyć
szerokiej rzeszy ludzi, należało potraktować je w odmienny sposób. Tensegrity
powinno się praktykować tak, jak jest najłatwiej - bądź to w grupach, bądź
indywidualnie, bądź też i tak, i tak.
Osobiście, uważam, że praktykowanie Tensegrity w bardzo dużych grupach ludzi
jest najlepszym rozwiązaniem, gdyż dzięki temu właśnie miałem ową niepowtarzalną
sposobność, by na własne oczy widzieć coś, czego don Juan Matus ani żaden inny
czarownik jego linii nie widzieli nigdy - wpływ ludzkiej masy. Don Juan i
wszyscy szamani z jego linii, której trwanie oceniał on na dwadzieścia siedem
pokoleń, nigdy nie mieli takiej okazji. Praktykowali magiczne kroki sami lub w
grupach co najwyżej pięcioosobowych. Magiczne kroki miały dla nich bardzo
indywidualny charakter.
Jeżeli praktykujących Tensegrity jest kilkuset, niemal natychmiast tworzy się
pośród nich swego rodzaju strumień energii. Ów strumień, który szamanowi
nietrudno zobaczyć, wzbudza u praktykujących silną potrzebę ekspresji. To tak,
jakby ich ciała obmywał wibrujący podmuch, dając im pierwsze zaczątki woli. Dane
mi było widzieć coś, co uważam za widok niesamowity - przebudzanie się woli,
energetycznej opoki człowieka. Don Juan Matus nazywał ją niezachwianą intencją.
Uczył mnie, że jest to podstawowe wyposażenie podróżujących w nieznane.
Przy praktykowaniu Tensegrity należy wziąć pod rozwagę jedną bardzo ważną
kwestię: ruchy Tensegrity powinno się wykonywać z myślą, iż skutki działania
magicznych kroków przyjdą same we właściwym czasie. Należy to podkreślać z całą
mocą. Na początku trudno odróżnić Tensegrity od typowego systemu ruchów mających
służyć rozwijaniu ciała. Co prawda, Tensegrity jak najbardziej rozwija ciało,
lecz jest to tylko efekt uboczny wpływu bardziej transcendentalnego. Poprzez
rozprowadzanie nie wykorzystywanej energii magiczne kroki mogą wprowadzić
praktykującego na taki poziom świadomości, gdzie sfera normalnej, tradycyjnej
percepcji przestaje istnieć, a to dlatego, że znacznie się rozszerza. Dlatego
praktykującemu może być nawet dane wkroczyć do światów, których wyobrazić sobie
nie sposób.
- Ale dlaczego miałbym pragnąć wkroczyć do takich światów? - zapytałem don
Juana, gdy ten opisał mi ów efekt uboczny wpływu magicznych kroków.
- Ponieważ jesteś stworzeniem obdarzonym świadomością. Stworzono cię po to, abyś
postrzegał, podobnie jak my wszyscy - rzekł. - Ludzie odbywają podróż
świadomości, podróż, która została chwilowo przerwana przez siły zewnętrzne.
Możesz mi wierzyć, jesteśmy magicznymi stworzeniami, które obdarzono
świadomością. Jeżeli nie mamy tej pewności, nie mamy nic.
Powiedział mi jeszcze, że ludzie od momentu, gdy ich podróż świadomości została
przerwana, dostali się w wir i kręcą się w miejscu, choć są przekonani, że płyną
wraz z prądem.
- Zapamiętaj moje słowa - ciągnął don Juan - ponieważ nie jest to tylko moja
opinia. Moje słowa wypływają z tego, że sam, na własnej skórze sprawdziłem to,
co odkryli szamani starożytnego Meksyku - że my, ludzie, jesteśmy istotami
magicznymi.
Trzydzieści lat zdyscyplinowanego życia zajęło mi wspięcie się na wyżynę
poznania, na której stwierdzenia don Juana nabierają sensu, a ich prawdziwość
jest najzupełniej oczywista. Teraz już wiem, że ludzie są stworzeniami
obdarzonymi świadomością, odbywającymi ewolucyjną podróż świadomości; istotami,
które rzeczywiście nic o sobie nie wiedzą, a mają nieprawdopodobne możliwości,
których nigdy nie wykorzystują.
Wstecz / Spis treści / Dalej
SZEŚĆ UKŁADÓW TENSEGRITY
W książce zostanie omówionych sześć następujących układów:
1. Układ przygotowania intencji;
2. Układ macicy;
3. Układ pięciu rzeczy ważnych, czyli układ westwoodzki;
4. Rozdzielenie lewego ciała od prawego ciała, czyli gorący układ;
5. Układ mężczyzny;
6. Przedmioty używane w połączeniu z określonymi magicznymi krokami.
Poszczególne magiczne kroki Tensegrity, które wchodzą w skład każdego z sześciu
układów, spełniają wymóg najwyższej skuteczności. Innymi słowy, każdy magiczny
krok to precyzyjnie dobrany składnik pewnej formuły. Wiernie oddaje to sposób, w
jaki pierwotnie wykorzystywano długie układy magicznych kroków; każdy z układów
gwarantował największy odzysk energii w procesie jej rozprowadzania.
Jest kilka kwestii, które należy uwzględnić, by magiczne kroki przyniosły
najlepsze efekty:
1. Wszystkie magiczne kroki zawarte w omawianych sześciu układach można
powtarzać dowolną liczbę razy, jeśli nie podaje się innych zaleceń. Jeżeli
najpierw wykonuje się je lewą stroną ciała, należy je powtórzyć taką samą liczbę
razy stroną prawą. Każdy magiczny krok z sześciu omawianych układów rozpoczyna
się od strony lewej.
2. Stopy powinny być oddalone od siebie na szerokość barków. W ten sposób ciężar
ciała jest równomiernie rozłożony. Jeśli nogi są rozstawione zbyt szeroko lub są
zbyt blisko siebie, równowaga ciała może być zachwiana. Aby ustawić stopy we
właściwym położeniu, należy rozpocząć od pozycji, w której są one ustawione
jedna przy drugiej (fot.1). Następnie trzeba obrócić je na piętach, tak aby
palce stóp były skierowane na zewnątrz i układ stóp przypominał literę V
(fot.2). Potem należy przenieść ciężar ciała na palce stóp i jednakowo rozchylić
pięty na boki (fot.3). Palce stóp należy jeszcze wyrównać względem siebie; w tym
położeniu rozstaw stóp jest mniej więcej równy szerokości barków. Może się
zdarzyć, że trzeba będzie jeszcze poprawić nieco ułożenie stóp, by osiągnąć
pożądaną odległość pomiędzy stopami i zachować równowagę ciała.
3. Podczas wykonywania wszystkich magicznych kroków Tensegrity nogi powinny być
lekko ugięte w kolanach, tak aby przy spoglądaniu w dół kolana zasłaniały stopy
(fot.4, fot.5). Wyjątek stanowią tu magiczne kroki, podczas których nogi powinny
być wyprostowane; w tych wypadkach prawidłową pozycję ciała podaje się w opisie.
Wyprostowanie nóg nie oznacza, że ścięgna podkolanowe mają być przesadnie
naciągnięte, lecz że są naprężone delikatnie, bez forsowania.
Taka pozycja ze zgiętymi kolanami jest współczesnym dodatkiem do systemu
magicznych kroków, śladem oddziaływania wpływów całkiem niedawnych. Jednym z
przywódców linii don Juana Matusa był nagual Lujan, żeglarz z Chin, którego
prawdziwe imię brzmiało chyba Lo-Ban. Przypłynął do Meksyku na przełomie
dziewiętnastego i dwudziestego wieku i tam spędził resztę życia. Jedna z
szamanek z grupy don Juana Matusa była na Wschodzie i uczyła się tamtejszych
sztuk walki. Sam don Juan Matus zalecał swoim uczniom, by się nauczyli poruszać
w sposób kontrolowany, szkoląc się w jakiejś sztuce walki.
Inną kwestią związaną z lekkim ugięciem kolan jest sposób wyrzucania nóg do
przodu - przy wymachu nogą nigdy nie powinno się jej rozluźniać i dopuszczać do
silnego i nagłego wyprostu nogi w stawie kolanowym; nogę powinno się prostować
poprzez napinanie mięśni uda. Zapobiegnie to urazom ścięgien kolana.
4. Tylne mięśnie nóg powinny być napięte (fot.6). Niełatwo tego dokonać. Wielu
ludziom opanowanie napięcia przednich mięśni nóg przychodzi stosunkowo łatwo,
tylne mięśnie pozostają jednak zwiotczałe. Don Juan mawiał, że to właśnie w
tylnych mięśniach ud zawsze się gromadzi osobista historia. Zgodnie z tym, co
mówił, tam się zagnieżdżają uczucia i tam ulegają stagnacji. Utrzymywał. że
kłopoty ze zmianą sposobu zachowania można śmiało przypisać zwiotczeniu tylnych
mięśni ud.
5. Przy wykonywaniu wszystkich magicznych kroków ramiona powinny być zawsze
lekko zgięte w łokciach, nigdy zaś sztywno wyprostowane; zapobiega to
nadwerężeniu ścięgien łokci przy uderzeniach ręką (fot.7).
6. Kciuk musi być zawsze zamknięty, to znaczy ma przylegać do wnętrza dłoni,
nigdy nie może odstawać od niej (fot.8). Czarownicy linii don Juana uważali, że
kciuk ma ogromne znaczenie dla zagadnień energii i funkcjonalności. Byli
przekonani, że u nasady kciuka umiejscowione są takie punkty, w których energia
może ulegać zastojom, oraz takie, które mogą regulować jej przepływ w ciele. Dla
uniknięcia niepotrzebnych naprężeń kciuka i urazów, wynikłych z energicznego
potrząsania ręką, szamani przyjęli zasadę, że kciuk należy dociskać do
wewnętrznej krawędzi dłoni.
7. Przy zaciśnięciu dłoni w pięść mały palec należy unieść, tak by uniknąć
łukowego obrysu pięści (fot.9), utworzonego przez opadające ku dołowi palce
środkowy, serdeczny i mały. Chodzi o to, by pięść miała obrys kwadratu (fot.10),
co osiąga się poprzez uniesienie palca serdecznego i małego; prowadzi to do
wytworzenia się w okolicy pachy szczególnego napięcia, które jest niezwykle
pomocne w osiąganiu poczucia błogości.
8. Palce dłoni, jeśli trzeba ją otworzyć, należy całkowicie rozprostowywać.
Uaktywniają się wtedy ścięgna grzbietu dłoni, która staje się równa i płaska
(fot.11). Don Juan preferował takie właśnie ułożenie dłoni, uważając, że
przeciwdziała ono tendencji - powstałej, jak twierdził, w procesie
uspołecznienia - do wyciągania dłoni wklęsłej (fot.12). Mawiał, że taka wklęsła
dłoń jest dłonią żebraka, a praktykujący magiczne kroki jest wojownikiem, nie
jakimś żebrakiem.
9. W wypadku, gdy palce mają być mocno zgięte w drugim stawie i dociśnięte do
dłoni, należy maksymalnie napiąć ścięgna grzbietu dłoni, a szczególnie ścięgna
kciuka (fot.13). Napięcie ścięgien powoduje naprężenie w okolicy nadgarstków i
przedramion, które czarownicy starożytnego Meksyku uważali za obszary mające
olbrzymie znaczenie dla zdrowa i poczucia błogości.
10. W wielu ruchach Tensegrity trzeba zginać dłonie w nadgarstkach do przodu lub
do tylu pod kątem około dziewięćdziesięciu stopni. przykurczając przy tym
ścięgna przedramienia (fot.14). Musi się to odbywać powoli, ponieważ zwykle
nadgarstki są dość sztywne. Wielkie znaczenie ma wypracowanie takiej ruchomości
nadgarstków, by dłoń można było odginać jak najbliżej przedramienia.
11. Innym ważnym elementem praktykowania Tensegrity jest akt, który nazwano
włączeniem ciała. Jest to akt szczególny, w którym wszystkie mięśnie ciała, a w
szczególności przepona, zostają napięte w jednej chwili. Mięśnie brzucha skurczą
się na skutek silnego szarpnięcia, podobnie jak mięśnie obręczy barkowej i
łopatek. Mięśnie ramion i nóg należy napiąć równocześnie i z jednakową siłą,
lecz tylko na chwilę (fot.15, fot.16). Wraz z nabywaniem wprawy można się
nauczyć utrzymywania napięcia mięśni nieco dłużej.
Włączenie ciała nie ma nic wspólnego ze stanem permanentnego napięcia mięśni
ciała, które jest znakiem naszych czasów. Gdy ciało jest spięte z powodu stresu
czy przepracowania, a mięśnie karku twarde jak kamień, ciało wcale nie jest
włączone. Podobnie rozluźnienie mięśni czy osiągnięcie stanu wyciszenia nie jest
wyłączeniem ciała. Czarownikom starożytnego Meksyku chodziło o to, że dzięki
magicznym krokom ciało jest niezwykle czynne i pełne gotowości do
natychmiastowego działania. Don Juan Matus określał ten stan gotowości jako
włączenie ciała. Mówił, że gdy mięśnie napięte podczas włączenia ciała zostają
rozluźnione, ciało zostaje samoczynnie wyłączone.
12. Według don Juana proces oddychania miał olbrzymie znaczenie dla czarowników
starożytnego Meksyku. Podzielili go na oddychanie górną częścią płuc, oddychanie
środkową częścią płuc oraz oddychanie brzuchem (fot.17, fot.18, fot.19).
Oddychanie polegające na rozszerzaniu przepony nazwali oddechem zwierzęcia i
wytrwale je ćwiczyli, by - jak mówił don Juan - zachować zdrowie i
długowieczność.
Don Juan był przekonany, że wiele problemów zdrowotnych współczesnego człowieka
można łatwo rozwiązać dzięki głębokiemu oddychaniu. Utrzymywał, że ludzie w
dzisiejszych czasach mają skłonność do robienia płytkich oddechów. Jednym z
celów czarowników starożytnego Meksyku było opanowanie głębokiego wdechu i
wydechu poprzez stosowanie magicznych kroków.
Dlatego też szczególnie się zaleca, by w ruchach Tensegrity, które wymagają
głębokich wdechów i wydechów, spowalniać oddychanie, tak by wdychanie i
wydychanie było dłuższe i głębsze.
Zwykle oddychanie podczas wykonywania ruchów Tensegrity jest normalne, chyba że
w opisie określonego magicznego kroku podano inne zalecenie.
13. Praktykujący magiczne kroki powinni sobie uświadomić, iż Tensegrity jest w
swej istocie współdziałaniem napinania i rozluźniania mięśni wybranych partii
ciała; jego celem jest doświadczenie niezwykle pożądanej fizycznej eksplozji,
znanej jedynie czarownikom starożytnego Meksyku i określanej przez nich jako
energia ścięgien. Jest to rzeczywiście prawdziwa eksplozja nerwów i ścięgien
poniżej lub wewnątrz samych mięśni.
Tensegrity to napinanie i rozluźnianie mięśni; intensywność napięcia mięśni i
czas ich utrzymywania w tym stanie w każdym magicznym kroku zależy od siły
praktykującego. Zaleca się, by na początku sesji ćwiczeń napięcie to było
nieznaczne, a czas napięcia jak najkrótszy. Po rozgrzaniu mięśni napięcie
powinno się zwiększać, a czas jego trwania wydłużać; zawsze jednak w granicach
rozsądku.
Wstecz / Spis treści / Dalej
UKŁAD PRZYGOTOWANIA INTENCJI
Don Juan Matus wyraził się kiedyś, że ludzie jako organizmy potrafią dokonać
rzeczy wielkiej - są zdolni postrzegać; niestety, prowadzi to do powstania
fałszywego odwzorowania, sztucznego ekranu - ludzie pochwytują napływające ze
wszystkich stron wszechświata strumienie czystej energii i przekształcają je w
zestaw danych zmysłowych, które interpretują, odwołując się do sztywnego systemu
interpretacji, nazywanego przez czarowników ludzką matrycą. Ów magiczny akt
interpretacji czystej energii przyczynia się do powstania fałszywego
odwzorowania, owego szczególnego przekonania wspólnego wszystkim ludziom, że
poza ich systemem interpretacji już nic więcej nie istnieje.
Don Juan zilustrował to zjawisko pewnym przykładem. Stwierdził, że “drzewo" -
takie, jakim znają je ludzie - jest bardziej wynikiem interpretacji niż
percepcji. Zwrócił uwagę na to, że do ustalenia istnienia “drzewa" ludziom
wystarczy zaledwie przelotne spojrzenie, które praktycznie nic im nie mówi. Cała
reszta to zjawisko, które opisywał jako powołanie intencji drzewa; inaczej
mówiąc, reszta to zinterpretowanie zestawu danych zmysłowych odnoszących się do
tego szczególnego zjawiska, które ludzie zwą drzewem. Don Juan oświadczył, że
podobnie jak w podanym przykładzie, cały świat ludzki składa się z
nieskończonego repertuaru interpretacji, w których zmysły odgrywają nieznaczną
tylko rolę. Innymi słowy, jedynie zmysł wzroku dotyka owych napływających ze
wszystkich stron wszechświata, nieograniczonych strumieni energii, przy czym
odbywa się to bardzo powierzchownie.
Don Juan utrzymywał, że postrzeganie człowieka to w dużej mierze interpretacja i
że ludzie są tego rodzaju organizmami, którym do stworzenia własnego świata
potrzeba nieznacznej porcji czystej percepcji lub - ujmując to inaczej -
postrzegają oni tylko tyle, ile trzeba, by uruchomić swój system interpretacji.
Ulubiony przykład don Juana dotyczył tego, w jaki sposób tworzymy - jak mawiał,
za sprawą naszej intencji - coś tak przytłaczającego i tak fundamentalnego jak
Biały Dom. Don Juan nazywał Biały Dom ośrodkiem potęgi współczesnego świata,
początkiem wszelkich naszych dążeń, nadziei, obaw i tym podobnych, wspólnych nam
wszystkim - czyli właściwie stolicą cywilizowanego świata. Mówił, że wszystko to
nie leży w sferze abstrakcji czy nawet w sferze naszych umysłów, lecz w sferze
intencji, gdyż z punktu widzenia naszych bodźców zmysłowych Biały Dom to
budynek, któremu w żaden sposób nie można przypisać bogactwa, zasięgu czy głębi
pojęcia Białego Domu. Dodawał, że z punktu widzenia całego zestawu danych
zmysłowych Biały Dom. jak wszystko w naszym świecie, jest powierzchownie
pojmowany jedynie zmysłem wzroku; nasze zmysły dotyku, powonienia, słuchu i
smaku nie odgrywają tu żadnej roli. Interpretacja budynku, gdzie mieści się
Biały Dom, którą owe zmysły mogłyby stworzyć na podstawie właściwych im bodźców,
byłaby pozbawiona jakiegokolwiek znaczenia.
Pytanie, które stawiał czarownik don Juan, brzmiało: “Gdzie jest Biały Dom?'' W
odpowiedzi dowodził, że z całą pewnością nie w zasięgu naszego postrzegania i
nawet nie w naszych umysłach, lecz w szczególnej sferze zamierzam a, gdzie żywi
się on wszystkim, co tylko się do niego odnosi. Don Juan był zdania, że nasza
magia to umiejętność stworzenia w taki właśnie sposób całego wszechświata
intencji.
Ponieważ tematem pierwszego układu Tensegrity jest przygotowanie praktykujących
do zamierzania, należałoby się uważnie przyjrzeć stosowanej przez czarowników
definicji tego pojęcia. Dla don Juana zamierzanie było aktem automatycznego
wypełniania próżni powstającej po bezpośredniej percepcji zmysłowej, bądź też
aktem wzbogacania dających się zaobserwować zjawisk za pomocą zamierzania pełni,
nie istniejącej z punktu widzenia czystego postrzegania.
Don Juan określał taki akt zamierzania pełni jako powołanie intencji. Wszystkie
jego wyjaśnienia intencji wskazywały na to. że akt zamierzania nie należy do
sfery fizycznej. Inaczej mówiąc, leży on poza fizycznym wymiarem mózgu czy
jakiegokolwiek innego organu ludzkiego ciała. Dla don Juana intencja wykraczała
poza znany nam świat. Jest ona czymś podobnym do fali energetycznej, wiązki
energii, która się do nas przyczepia.
Z powodu tej transcendentalnej natury intencji don Juan rozróżniał ciało, które
stanowi element procesów poznawczych powszedniego życia, i ciało, które jest
zamkniętą całością energetyczną i nie należy do takich procesów. W tej całości
energetycznej zawierają się niedostrzegalne partie ciała, takie jak organy
wewnętrzne oraz energia, która przez nie przepływa. Don Juan podkreślał, że ta
właśnie strona człowieka potrafi postrzegać energię bezpośrednio.
Don Juan zwracał uwagę, że z powodu największego udziału wzroku w naszym zwykłym
sposobie postrzegania świata szamani starożytnego Meksyku opisywali ów akt
bezpośredniego pochłaniania energii jako widzenie. Ich zdaniem postrzeganie
energii w jej ruchu we wszechświecie oznaczało, że tworzy ona szczególne,
pozbawione cech indywidualnych konfiguracje, które się powtarzają w nie
zmienionej formie, i że owe konfiguracje mogą być postrzegane tak samo przez
każdego, kto widzi.
Najważniejszy z podanych przez don Juana Matusa przykładów na to niezmienne
tworzenie przez energię pewnych szczególnych konfiguracji był sposób
postrzegania ludzkiego ciała wówczas, gdy widziano je bezpośrednio jako energię.
Jak już wcześniej wspomniano, tacy szamani jak don Juan postrzegają człowieka
jako skupisko pól energii, widzialne pod postacią wyraźnie zarysowanego
świetlistego obszaru. Rozumiana w taki sposób energia opisywana jest przez
szamanów jako rodzaj wibracji, która samoistnie się ustala, tworząc w ten sposób
spójne całości. Szamani opisują cały wszechświat jako złożenie konfiguracji
energii, które oko widzącego postrzega jako włókna albo świetliste nici,
przeplatające się w każdym możliwym kierunku, choć nigdy nie poplątane. Dla
umysłu linearnego jest to hipoteza doprawdy niepojęta. Zawiera sprzeczność,
której w żaden sposób nie można rozwikłać - w jaki sposób owe nici mogą się
przeplatać w każdym możliwym kierunku, nie ulegając przy tym splątaniu?
Don Juan podkreślał, że szamani ci mogli jedynie opisywać pewne zjawiska i że
jeśli stosowane przez nich pojęcia sprawiają wrażenie niezbyt trafnych czy wręcz
sprzecznych, winić za to należy ograniczenia składni. Mimo to ich opisy są tak
ścisłe jak to tylko możliwe.
Zgodnie ze słowami don Juana, szamani starożytnego Meksyku opisywali intencję
jako wiecznie trwającą siłę, którą tchnie cały wszechświat - siłę, która jest
siebie świadoma do tego stopnia, że reaguje na przywołania czy polecenia
szamanów. Za sprawą intencji dawni szamani mogli uwolnić nie tylko cały
potencjał człowieka w sferze postrzegania, lecz także w sferze działania. Dzięki
intencji najbardziej nieprawdopodobne sformułowania stały się rzeczywistością.
Don Juan nauczał mnie, że granicę możliwości postrzegania człowieka nazywa się
pasmem ludzkim, co oznacza, iż istnieje pewien kres możliwości człowieka,
wyznaczony przez jego organizm. Ów kres nie jest li tylko tradycyjną granicą
racjonalnej myśli, lecz granicą wszelkich potencjałów drzemiących w ludzkim
organizmie. Don Juan był przekonany, że potencjały te nigdy nie zostają
spożytkowane, dławione przez z góry powzięte założenia o granicach ludzkich
możliwości, nie mających nic wspólnego z rzeczywistym potencjałem człowieka.
Don Juan stanowczo twierdził, że skoro postrzeganie energii w jej ruchu we
wszechświecie nie jest czymś dowolnym ani indywidualnym, widzącym ukazują się
ukształtowania energii zachodzące samoistnie; formują się one wolne od
ingerencji czynnika ludzkiego. Przez to postrzeganie takich ukształtowań jest -
samo w sobie i samo przez siebie - kluczem wyzwalającym ów dławiony ludzki
potencjał, który normalnie nigdy nie jest wykorzystywany. Aby sprowokować
percepcję tych ukształtowań energetycznych, trzeba zmienić całość ludzkich
możliwości postrzegania.
Układ przygotowania intencji jest podzielony na cztery grupy. Pierwsza z nich to
“urabianie energii na intencję". Nazwa drugiej grupy brzmi: “pobudzanie energii
na intencję", trzeciej: “zbieranie energii na intencję"; a czwartej: “wdychanie
energii intencji".
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA PIERWSZA: URABIANIE ENERGII NA INTENCJĘ.
Don Juan objaśnił mi wszelkie niuanse każdej grupy magicznych kroków, które
stanowią trzon dłuższych układów Tensegrity.
– Energia niezbędna do operowania intencją - rzekł, gdy wyjaśniał mi
energetyczny wpływ kroków tej grupy - jest ustawicznie wypychana z ośrodków
witalności umiejscowionych w okolicy wątroby, trzustki oraz nerek i odkłada się
w dolnej części naszej świetlistej sfery. Energię tę trzeba ciągle pobudzać i
przywracać jej właściwy bieg. Czarownicy z mojej linii usilnie nalegali na to,
by systematycznie i w sposób kontrolowany pobudzać energię nogami i stopami. W
ich wypadku długie marsze, będące nieodłączną częścią ich życia, kończyły się
nadmiernym pobudzeniem energii, która niczemu nie służyła. Z tego powodu długie
marsze przyniosły im więcej szkody niż pożytku, toteż aby zrównoważyć nadmiar
energii, musieli wykonywać w czasie chodzenia określone magiczne kroki.
Don Juan Matus powiedział mi, że ten zestaw, składający się z piętnastu
magicznych kroków, których zadaniem jest pobudzenie energii za pomocą pracy stóp
i nóg, szamani z jego linii uważali za najskuteczniejszy sposób wykonywania
czynności nazywanej przez nich urabianiem energii i że praktykujący, jeśli tylko
zechcą, mogą powtarzać te magiczne kroki choćby setki razy, bez obaw o nadmierne
pobudzenie energii. Zdaniem don Juana nadmiernie pobudzona energia na
zamierzanie ostatecznie jeszcze bardziej zubaża ośrodki witalności.
1. Ucieranie energii stopami.
Całe ciało należy kilkakrotnie obrócić na główkach kości śródstopia z lewa na
prawo i z prawa na lewo, aby znaleźć stabilną pozycję. Następnie ciężar ciała
trzeba przenieść na pięty; od tej chwili obroty należy wykonywać na piętach,
unosząc nieznacznie palce stóp przy obrocie i stawiając je na ziemi, gdy stopy
maksymalnie wychylą się w bok.
Ramiona powinny być zgięte w łokciach, a palce dłoni skierowane w przód; dłonie
zwrócone do siebie. Należy poruszać ramionami, poczynając od łopatek i barków.
Dzięki temu, że ramiona i nogi poruszają się równocześnie, tak jak podczas
marszu (prawe ramię razem z lewą nogą i na odwrót), krok ten uczynnią wszystkie
kończyny i organy wewnętrzne (fot.20, fot.21).
Efektem takiego ucierania energii jest lepsze krążenie w stopach, łydkach i
udach aż po krocze. Szamani od wieków stosują ten krok także po to, by
przywrócić ruchomość niesprawnych po urazie kończyn.
2. Ucieranie energii w trzech przesunięciach stóp.
Tak jak w poprzednim magicznym kroku, należy trzy razy okręcić się na piętach.
Po bardzo krótkiej przerwie znów trzeba się trzykrotnie okręcić na piętach. W
pierwszych trzech magicznych krokach tego układu zasadniczą sprawą jest
zaangażowanie ramion, którymi należy energicznie poruszać w przód i w tył.
Przerwanie ucierania energii zwiększa jego efektywność. Fizycznym efektem tego
magicznego kroku jest szybki napływ fali energii potrzebnej do biegu, ucieczki
czy ogólnie do wszystkiego, co wymaga podjęcia szybkiego działania.
3. Ucieranie energii bocznym przesunięciem stóp.
Obie stopy należy przesunąć w lewo, obracając je na piętach; następnie trzeba
przesunąć je jeszcze dalej w lewo, obracając je na główkach kości śródstopia.
Potem po raz trzeci należy przesunąć stopy w lewo, znów obracając je na piętach
(fot.22, fot.23, fot.24). Następnie cała sekwencja ruchów zostaje odwrócona -
teraz stopy należy przesuwać w prawo, obracając je wpierw na piętach, później na
palcach i dalej znów na piętach.
Efektem tych trzech magicznych kroków jest pobudzenie krążenia w całym ciele.
4. Mieszanie energii uderzaniem piętami w ziemię.
Ten magiczny krok przypomina chód w miejscu. Należy energicznie unieść kolano,
przy czym palców nie powinno się odrywać od ziemi. Ciężar ciała spoczywa na
drugiej nodze. Następnie należy przenosić ciężar ciała z jednej nogi na drugą;
przy wykonywaniu ruchu jedną nogą ciężar ciała spoczywa na nodze nieruchomej.
Ramionami należy poruszać tak samo jak w poprzednim magicznym kroku (fot.25).
Działanie tego i następnego magicznego kroku jest bardzo podobne do działania
trzech poprzednich - po ich wykonaniu odczuwa się przenikające cały obszar
miednicy uczucie błogości.
5. Mieszanie energii trzykrotnym uderzeniem stopami w ziemię.
Ten magiczny krok jest dokładnie taki sam jak poprzedni, z tym że kolanami i
stopami nie porusza się w sposób ciągły. Przerwa następuje po trzykrotnym
naprzemiennym uderzeniu piętą w ziemię. Tak więc sekwencja ruchów wygląda
następująco - lewa, prawa, lewa, przerwa, prawa, lewa, prawa, przerwa i tak
dalej.
Pierwsze pięć magicznych kroków tej grupy pozwala na szybkie zgromadzenie
potrzebnej energii w okolicy brzucha i krocza - na przykład przed rozpoczęciem
długiego biegu czy szybkiej wspinaczki na górę lub drzewo.
6. Zbieranie energii podeszwami stóp i przesuwanie jej ku górze wzdłuż
wewnętrznej strony nogi.
Podeszwę lewej i prawej stopy należy naprzemiennie przesuwać ku górze wzdłuż
wewnętrznej strony drugiej nogi, niemal jej dotykając. Ważne jest, aby wykonywać
to ćwiczenie na ugiętych nogach (fot.26).
W tym magicznym kroku wymusza się ruch energii na zamierzanie ku górze, wzdłuż
wewnętrznej strony nóg, którą szamani uważają za miejsce gromadzenia się pamięci
kinestetycznej. Tego magicznego kroku używa się, by przypomnieć sobie ruchy
wcześniej poznane lub by ułatwić zapamiętanie nowych.
7. Pobudzanie energii kolanami.
Kolano lewej nogi należy zgiąć i przenieść jak najdalej na prawo; ruch
przypomina początek wymachu nogą w bok. Jednocześnie tułów i ramiona łagodnie
skręcić jak najdalej w lewo (fot.27). Następnie lewą nogę trzeba postawić w
pierwotnym położeniu. Opisany ruch następnie wykonać prawą nogą i dalej
wykonywać go na przemian lewą i prawą nogą.
8. Wpychanie pobudzonej energii kolanami do tułowia.
Ten magiczny krok jest energetyczną kontynuacją poprzedniego. Lewe kolano,
maksymalnie zgięte, należy podciągnąć jak najwyżej, do samego tułowia. Tułów
powinien być lekko pochylony. W momencie gdy kolano jest podciągnięte do góry,
palce stopy powinny być skierowane ku ziemi (fot.28). Taki sam ruch należy
wykonać prawą nogą, a następnie naprzemiennie obiema nogami.
Kierowanie stopy ku ziemi powoduje, że ścięgna kostki zostają napięte, co
gwałtownie stymuluje znajdujące się tam mikroskopijne ośrodki skumulowanej
energii. Szamani uważają je za bodaj najważniejsze centra energetyczne w
kończynach dolnych; tak ważne, że pobudzone w tym magicznym kroku, mogą
uaktywnić pozostałe mikroskopijne ośrodki energetyczne w całym ciele. Ten i
poprzedni magiczny krok należy wykonywać łącznie, aby przemieścić energię na
zamierzanie, zebraną dzięki ruchom kolan w górę, do dwóch ośrodków witalności w
okolicy wątroby i trzustki.
9. Kopanie energii z przodu i z tyłu ciała.
Po wymachu w przód lewą nogą następuje wymach w tył zgiętą w kolanie prawą nogą
(fot.29, fot.30). Następnie kolejność ruchów należy odwrócić i wykonać wymach do
przodu nogą prawą, a zaraz po nim wymach do tyłu ugiętą nogą lewą.
Ramiona powinno się trzymać po bokach ciała, gdyż ten magiczny krok uaktywnia
tylko dolne kończyny, nadając im giętkość. Wymachy nóg powinny być jak
najwyższe. Przy wymachu w tył tułów powinno się dla ułatwienia lekko pochylić -
jest to naturalny sposób wchłaniania energii pobudzonej dzięki ruchom kończyn.
Ten magiczny krok wykonuje się, by wspomóc ciało w razie kłopotów z trawieniem,
spowodowanych zmianą sposobu odżywiania, lub przed odbyciem dalekiej podróży.
10. Unoszenie energii z podeszew stóp.
Lewą nogę w kolanie należy mocno zgiąć, przyciągnąć do tułowia i podnieść jak
najwyżej. Tułów lekko pochylić, by prawie dotykał kolana. Zaokrąglone ramiona
opuścić i objąć dłońmi podeszwę stopy z dwóch stron (fot.31). W doskonałym
wykonaniu objęcie stopy jest bardzo swobodne i trwa bardzo krótko. Stopę należy
opuścić w tej samej chwili, gdy ramiona i dłonie zostają uniesione wzdłuż nogi w
wyniku silnego szarpnięcia, w którym biorą udział mięśnie barków i klatki
piersiowej, na wysokość trzustki i śledziony (fot.32). Te same ruchy należy
wykonać prawą stopą i ręką, unosząc dłonie od stóp na wysokość wątroby i
woreczka żółciowego. Ruchy należy wykonywać naprzemiennie obiema nogami.
Podobnie jak w wypadku poprzedniego magicznego kroku pochylenie tułowia pozwala
na przeniesienie energii od stóp do dwóch niezwykle ważnych ośrodków
energetycznych w okolicy wątroby i trzustki. Tego magicznego kroku używa się w
celu wyrobienia giętkości oraz dla złagodzenia kłopotów z trawieniem.
11. Burzenie ściany energii.
Stopę lewej nogi, mocno ugiętej w kolanie, należy unieść na wysokość bioder, po
czym wygiąć ku górze palce stopy i wypchnąć ją w przód, tak jak przy odpychaniu
nogą ciężkiego przedmiotu (fot.33). Gdy tylko stopa znajdzie się na ziemi,
należy unieść w ten sam sposób stopę prawą i dalej powtarzać ruch, zmieniając
nogi.
12. Przekraczanie bariery energii.
Lewą nogę należy szybko unieść, jak gdyby przekraczając przeszkodę umieszczoną z
boku i przed tułowiem, po czym zatoczyć nią krąg od prawej do lewej strony
(fot.34) i gdy tylko stopa stanie na ziemi, unieść prawą nogę i wykonać ten sam
ruch.
13. Kopanie bocznej bramy.
Jest to niby kopnięcie, niby pchnięcie nogą, wykonywane podeszwami stóp. Lewą
nogę należy unieść do połowy podudzia i wypchnąć stopę w prawą stronę, jakby z
zamiarem uderzenia w jakiś przedmiot całą podeszwą stopy (fot.35). Następnie
stopę należy cofnąć do pozycji wyjściowej i powtórzyć ruch prawą nogą i stopą.
14. Rozkruszanie grudki energii.
Należy unieść lewą stopę, tak by jej palce były skierowane niemal prostopadle ku
ziemi. Kolano powinno być wysunięte do przodu i mocno zgięte. Następnie stopę
należy niezbyt szybko opuścić i uderzyć nią w ziemię, jak gdyby chcąc rozkruszyć
leżącą na ziemi grudkę (fot.36). Gdy tylko palce stopy uderzą w ziemię, należy
ją ustawić z powrotem w pozycji wyjściowej i powtórzyć ruch prawą nogą i stopą.
15. Zdrapywanie skorupy energii.
Lewą stopę należy unieść około dziesięciu centymetrów nad ziemię; następnie nogą
wykonać wymach do przodu i potem mocno do tyłu, lekko ocierając stopą o ziemię i
jakby zdrapując coś z jej podeszwy (fot.37). W trakcie tego magicznego kroku
ciężar ciała przenosi się na drugą nogę, a tułów jest lekko pochylony, dzięki
czemu pracują mięśnie brzucha. Gdy tylko lewa stopa znajdzie się w normalnej
pozycji, należy wykonać ten sam ruch stopą i nogą prawą.
Szamani nazywają ostatnie pięć magicznych kroków tej grupy krokami w naturze. Są
to magiczne kroki, które praktykujący mogą wykonywać podczas marszu lub w czasie
załatwiania swych codziennych spraw czy nawet wówczas, gdy siedzą i rozmawiają z
innymi ludźmi. Zadaniem tych kroków jest zbieranie energii z pomocą stóp i
wykorzystywanie jej dzięki pracy nóg w sytuacjach wymagających koncentracji i
szybkiej pracy pamięci.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA DRUGA: POBUDZANIE ENERGII NA INTENCJĘ.
Dziesięć magicznych kroków grupy drugiej wiąże się z pobudzaniem energii na
zamierzanie z okolic tuż poniżej kolan, znad głowy, z okolic nerek, wątroby i
trzustki, splotu słonecznego i szyi. Każdy z tych magicznych kroków pobudza
wyłącznie energię związaną z zamierzaniem, zgromadzoną w tych właśnie miejscach.
Szamani uważają, że te magiczne kroki mają zasadnicze znaczenie w codziennej
egzystencji, ponieważ ich zdaniem życie podporządkowane jest intencji. Można by
rzec, że ten zestaw magicznych kroków jest dla nich tym, czym kawa dla
współczesnego człowieka. Hasło naszych czasów: “Dopóki nie wypiję cappuccino,
jestem do niczego", czy hasło poprzedniego pokolenia: “Budzę się dopiero po
wypiciu małej czarnej", dla nich brzmi tak: “Nie jestem gotowy do działania,
dopóki nie wykonam tych magicznych kroków". Grupa druga tego układu rozpoczyna
się aktem, który określa się jako włączenie ciała (patrz fot.15, fot.16).
16. Pobudzanie energii stopami i ramionami.
Po włączeniu ciała tułów powinien być lekko pochylony (fot.38). Ciężar ciała
spoczywa wtedy na prawej nodze, a nogą lewą należy zatoczyć pełny krąg,
ocierając czubkami palców o ziemię i stawiając stopę na główkach kości
śródstopia przed sobą. Lewym ramieniem, równocześnie z ruchem lewej nogi, należy
zatoczyć krąg, którego wierzchołek sięga powyżej głowy (fot.39). Po krótkiej
przerwie nogą i ręką należy zakreślić jeszcze dwa koła, jedno po drugim; w sumie
będzie ich więc trzy (fot.40). Rytm tego magicznego kroku wyznacza następujące
liczenie: jeden, krótka przerwa, jeden - jeden, bardzo krótka przerwa, dwa,
przerwa, dwa - dwa, bardzo krótka przerwa i tak dalej. Taki sam ruch należy
wykonać prawą nogą i ramieniem.
W tym magicznym kroku dzięki pracy stóp pobudza się energię u podstawy
świetlistej kuli i poruszając ramionami, przemieszcza się ją do obszaru tuż
ponad głową.
17. Wtaczanie energii w okolice nadnerczy.
Ręce należy ułożyć na plecach, na wysokości nerek i nadnerczy. Powinny być
zgięte w łokciach pod kątem prostym; dłonie są zaciśnięte w pięści i nie
dotykają pleców, lecz są oddalone od nich o mniej więcej dziesięć centymetrów.
Pięści należy przesuwać w dół, jedna za drugą, zataczając nimi krąg. Rozpoczyna
lewa pięść, która przesuwa się w dół; po niej w dół przesuwa się pięść prawa, w
tym samym czasie, gdy lewa powraca w górę. Tułów należy lekko wychylić w przód
(fot.41). Następnie ruch odwrócić i poruszać pięściami w odwrotnym kierunku,
tułów odchylając lekko do tyłu (fot.42). Takie poruszanie tułowiem w przód i w
tył angażuje mięśnie górnej partii ramion oraz barków.
Tego magicznego kroku używa się, by dostarczyć energii na zamierzanie do
nadnerczy i nerek.
18. Pobudzanie energii dla nadnerczy.
Tułów należy pochylić, a nogi w kolanach ugiąć tak, by były wysunięte do przodu
poza palce stóp. Dłonie spoczywają na rzepkach, a palce oplatają kolana.
Następnie lewą dłoń należy obrócić na rzepce w prawo, tak by łokieć był jak
najdalej wysunięty do przodu na linii lewego kolana (fot.43). W tym samym czasie
prawe przedramię, z dłonią ciągle spoczywającą na rzepce, należy oprzeć na
prawym udzie, a prawe kolano wyprostować, naprężając ścięgno podkolanowe. Ważne
jest, by poruszać jedynie kolanami, a nie kręcić na boki biodrami.
Te same ruchy należy wykonać prawym ramieniem i prawą nogą (fot.44).
Ten magiczny krok jest stosowany do pobudzania energii zamierzania w okolicy
nerek i nadnerczy. Daje on praktykującym wielką wytrzymałość oraz poczucie
śmiałości i wiary w siebie.
19. Stapianie prawej i lewej energii.
Należy zrobić głęboki wdech. Przy powolnym wydechu lewe przedramię trzeba
wysunąć przed siebie na wysokości barków, zginając je w łokciu pod kątem
prostym. Nadgarstek jak najmocniej wygiąć do tyłu; palce powinny być skierowane
do przodu, a dłoń zwrócona w prawo (fot.45).
Teraz należy mocno pochylić tułów, aż lewe ramię znajdzie się na wysokości
kolan. Należy uważać, by lewy łokieć nie opadał ku ziemi, i utrzymywać go z dala
od kolan, wysunięty jak najdalej ku przodowi. Cały czas należy powoli wydychać
powietrze, a prawym ramieniem zakreślić pełne koło ponad głową, kończąc ruch,
gdy prawa dłoń znajdzie się kilka centymetrów od palców lewej dłoni. Prawa dłoń
powinna być skierowana w stronę ciała, a palce w kierunku ziemi. Głowę należy
trzymać na wyprostowanej szyi twarzą do dołu. Wtedy wydech się kończy i w tej
pozycji ponownie zrobić głęboki wdech. W trakcie wolnego i głębokiego wdychania
należy napiąć wszystkie mięśnie pleców, ramion i nóg (fot.46).
W czasie wydechu tułów należy wyprostować i rozpocząć cały magiczny krok od
prawego ramienia.
Maksymalne wyciągnięcie ramion w przód pozwala na utworzenie się szczeliny w
wirującym ośrodku energetycznym nerek i nadnerczy; umożliwia ona optymalne
wykorzystanie rozprowadzanej energii. Ten magiczny krok ma zasadnicze znaczenie
w procesie rozprowadzania energii do tego ośrodka, który odpowiada za ogólną
witalność i młodzieńczość ciała.


      20. Przeszywanie ciała wiązką energii.
Prawe ramię należy przyłożyć do brzucha na wysokości pępka, a ramię lewe tuż za
plecami, na tej samej wysokości. Nadgarstki powinny być mocno odgięte, a palce
skierowane ku ziemi. Lewa dłoń powinna być skierowana w prawo, a prawa w lewo
(fot.47). Dłonie należy energicznie obrócić w nadgarstkach, tak aby palce obu
rąk położone były wzdłuż tej samej poziomej linii, wskazując w przód i w tył.
Mięśnie całego ciała trzeba napiąć i ugiąć nogi w kolanach w tym samym momencie,
gdy palce zostaną skierowane w przód i w tył (fot.48). Przez chwilę należy
utrzymać dłonie w tym położeniu. Następnie trzeba rozluźnić mięśnie, wyprostować
nogi i okręcić ramiona, tak aby lewe ramię znalazło się z przodu, a prawe z
tyłu. Podobnie jak na początku tego magicznego kroku, palce należy skierować ku
ziemi i znów energicznie obrócić dłonie, by palce były skierowane wzdłuż
poziomej linii w przód i w tył. W trakcie tych ruchów powinno się swobodnie
wydychać powietrze; nogi powinny być ugięte w kolanach.
Podczas tego magicznego kroku pośrodku ciała ustala się linię, która rozgranicza
lewą energię od energii prawej.

        21. Okręcanie energii w okolicy trzech ośrodków witalności.
Tu dobrze jest rozpocząć od umieszczenia dłoni naprzeciw siebie, w jednej linii.
Palce powinny być rozsunięte i zakrzywione, jak gdyby chwytały wieczko słoika
wielkości dłoni. Następnie prawą dłoń należy umieścić przed sobą, w okolicy
trzustki i śledziony, zwracając ją do tułowia. Lewą dłoń natomiast umieścić za
sobą, w okolicy lewej nerki i nadnercza, również zwracając ją do tułowia. Oba
nadgarstki mocno odgiąć w tył i w tej samej chwili skręcić tułów jak najdalej w
lewo, nie poruszając przy tym kolanami. Następnie obie dłonie należy obracać
jednocześnie w nadgarstkach ruchem wahadłowym, jak gdyby odkręcając wieczka
dwóch słoików. jednego na trzustce i śledzionie, drugiego zaś na lewej nerce
(fot.49).
Te same ruchy należy wykonać, odwracając kolejność czynności: umieścić lewą dłoń
z przodu, na wysokości wątroby i woreczka żółciowego, a prawe ramię z tyłu, na
wysokości prawej nerki.
Dzięki praktykowaniu tego magicznego kroku pobudza się energię w trzech głównych
ośrodkach witalności: w wątrobie i woreczku żółciowym, trzustce i śledzionie
oraz w nerkach i nadnerczach. Jest to niezastąpiony magiczny krok dla tych,
którzy muszą się mieć na baczności. Ułatwia on osiągnięcie stanu doskonałej
czujności i wzmaga wrażliwość praktykujących na ich otoczenie.

              22. Półokrąg energii.
Lewą ręką należy zakreślić przed sobą półokrąg, rozpoczynając na wysokości
twarzy. Dłoń trzeba przesunąć w prawo, aż znajdzie się na poziomie prawego barku
(fot.50). W tym miejscu należy ją obrócić i przenieść na lewo wzdłuż tułowia,
zakreślając w ten sposób wewnętrzny odcinek półokręgu (fot.51). Z tyłu dłoń znów
obrócić (fot.52) i zakreślić zewnętrzny odcinek półokręgu, po czym powrócić do
położenia wyjściowego (fot.53). Pełny półokrąg przebiega od poziomu oczu, z
przodu ciała, do poziomu poniżej pośladków, za plecami. Ważne jest, by śledzić
ruch dłoni.
Po zatoczeniu półokręgu lewą ręką należy zakreślić następny ręką prawą,
otaczając w ten sposób ciało dwoma półokręgami. Te dwa półokręgi zakreśla się w
celu pobudzenia energii i ułatwienia jej spływania znad głowy w obszar
nadnerczy. Ten magiczny krok jest środkiem do osiągnięcia głębokiej, trwałej
trzeźwości umysłu.
 
       23. Pobudzanie energii dokoła szyi.
Lewą dłoń zwróconą ku górze i dłoń prawą zwróconą ku dołowi należy umieścić
przed sobą, na wysokości splotu słonecznego. Prawa dłoń powinna znajdować się
powyżej lewej, niemal jej dotykając. Ręce powinny być mocno zgięte w łokciach.
Należy zrobić głęboki wdech, ramiona nieznacznie unieść, a tułów skręcić jak
najdalej w lewo, utrzymując nogi, a zwłaszcza kolana, w bezruchu. Nogi w
kolanach powinny być lekko ugięte, by niepotrzebnie nie naciągać ścięgien. Głową
należy obracać razem z lutowiem i ramionami. Potem rozpocząć wydech, delikatnie
odsuwając od siebie łokcie na maksymalną odległość; ręce w nadgarstkach powinny
być wyprostowane (fot.54). Wtedy zrobić wdech. Wydech powinno się rozpocząć wraz
z bardzo delikatnym obrotem głowy w tył, do lewego łokcia, a następnie w przód,
do łokcia prawego. Obrót głowy w tył i w przód należy powtórzyć jeszcze dwa
razy, kończąc przy tym wydech.
Tułów należy obrócić w przód i w tym położeniu zmienić ułożenie rąk. Prawą dłoń
skierować wnętrzem ku górze, a lewą ku dołowi, umieszczając ją nad dłonią prawą.
Znów zrobić wdech. Tułów należy wówczas obrócić w prawo i powtórzyć ruchy na
stronie prawej.
Szamani są przekonani, że z ośrodka decyzji, umiejscowionego w płytkim
trójkątnym zagłębieniu u podstawy szyi, emanuje szczególny rodzaj energii
zamierzania i że tę energię zebrać można tylko i wyłącznie za pomocą tego
właśnie magicznego kroku.

       24. Ugniatanie energii wypychaniem łopatek.
Lekko ugięte w łokciach ręce należy umieścić przed twarzą, na wysokości oczu, a
tułów nieznacznie pochylić do przodu, by ramiona były zaokrąglone (fot.55), a
łopatki rozszerzone. Ruch rozpoczyna się od wypchnięcia w przód lewego ramienia,
które powinno być napięte i lekko ugięte (fot.56). Prawym ramieniem należy
wykonać ten sam ruch; dalej ramiona poruszają się naprzemiennie. Ramiona powinny
być silnie napięte. Dłonie należy skierować w przód, a palce obu dłoni ku sobie.
Przesunięcie ramion powinno być efektem głębokiego ruchu łopatek i napięcia
mięśni brzucha.
Szamani uważają, że energia w zwojach nerwowych w okolicy łopatek łatwo się
blokuje i ulega zastojowi, przyczyniając się do rozkładu ośrodka decyzji
mieszczącego się w trójkątnym wcięciu u podstawy szyi. Ten magiczny krok stosuje
się. by pobudzić tę energię.

      25. Pobudzanie energii i jej rozłupywanie ponad głową.
Lewym ramieniem należy swobodnie zakreślić dwa i pół koła ponad głową (fot.57).
Następnie koła te należy rozłupać zewnętrzną krawędzią przedramienia i dłoni,
sprowadzonej w dół z dużą siłą, lecz bardzo powoli (fot.58). Uderzenie zostaje
przyjęte przez mięśnie brzucha, które należy w tym momencie napiąć. Mięśnie
ramienia powinny być napięte, by uniknąć naderwania ścięgien, co mogłoby
nastąpić, gdyby były rozluźnione lub swobodnie opuszczane przedramię
doprowadziłoby do zbyt gwałtownego wyprostowania łokcia. Przy uderzaniu
ramieniem powinno się swobodnie wydychać powietrze. Ten sam ruch należy wykonać
prawym ramieniem.
Tak pobudzona i rozłupana energia może przesączać się przez całe ciało ku
dołowi. Gdy praktykujący są przemęczeni, a nie mogą sobie pozwolić na zaśnięcie,
wykonanie tego magicznego kroku może rozproszyć senność i na pewien czas
przywrócić czujność.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA TRZECIA: ZBIERANIE ENERGII NA INTENCJĘ.
Dziewięć magicznych kroków grupy trzeciej stosuje się, by do trzech ośrodków
witalności, umiejscowionych w okolicy wątroby, trzustki i nerek, doprowadzić ową
szczególną energię, która została pobudzona w magicznych krokach grupy
poprzedniej. Magiczne kroki z grupy trzeciej powinno się wykonywać powoli i z
najdalej posuniętą ostrożnością. Szamani zalecają, by praktykujący podczas
wykonywania tych kroków zachowywał całkowite milczenie i miał niezachwianą
intencję zebrania energii niezbędnej do zamierzania.
Wszystkie magiczne kroki grupy trzeciej rozpoczynają się od szybkiego
potrząsania dłońmi, trzymanymi po bokach tułowia; ramiona powinny zwisać
swobodnie w normalnej pozycji. Potrząsanie dłońmi powinno być wywoływane przez
drgające i ciążące ku dołowi palce, tak jakby przez dłonie przebiegał dreszcz.
Taki rodzaj drgania uważano za sposób pobudzenia energii w okolicy bioder, jak
również stymulowania mikroskopijnych ośrodków energii na zewnętrznej stronie
dłoni i nadgarstków, gdzie energia może ulegać zastojowi.
Skutkiem wykonywania trzech pierwszych magicznych kroków tej grupy jest
zwiększenie sił witalnych całego ciała i poczucie błogości; biorą się one stąd,
że energia zostaje przeniesiona do trzech głównych ośrodków witalności w dolnej
części tułowia.

      26. Sięganie po pobudzoną energię poniżej kolan.
Lewą nogą należy wykonać mały na-skok w przód, wybijając się z nogi prawej.
Tułów mocno pochylić w przód, a lewą rękę wyciągnąć przed siebie, jak gdyby
chwytając jakiś przedmiot znajdujący się nieco ponad ziemią (fot.59). Lewą nogę
należy następnie cofnąć do pozycji wyjściowej, a lewą dłonią natychmiast
pogładzić ośrodek energii witalnej po prawej stronie tułowia, czyli okolice
wątroby i woreczka żółciowego.
Ten sam ruch należy wykonać prawą nogą i ręką, gładząc dłonią ośrodek witalności
po stronie lewej, czyli okolice trzustki i śledziony.

      27. Przenoszenie przedniej energii do nadnerczy.
Podczas potrząsania dłońmi należy zrobić głęboki wdech. Następnie gwałtownie
wydychając do końca powietrze, lewą rękę należy wyrzucić prosto przed siebie do
wysokości barków i wewnętrzną stronę dłoni zwrócić w lewo (fot.60). Potem
rozpocząć bardzo powolny wdech i przekręcić nadgarstek z lewa na prawo,
wykonując nim pełny obrót, jakby z zamiarem nabrania dłonią kuli bardzo gęstej
substancji (fot.61). Ciągle wdychając powietrze, trzeba obrócić dłoń w
nadgarstku w lewo do pozycji wyjściowej. Następnie z kulą gęstej substancji w
dłoni należy lewym ramieniem zakreślić półokrąg na wysokości barków: ruch kończy
się w chwili, gdy grzbiet zgiętego nadgarstka spocznie na plecach w okolicy
lewej nerki. Ważne jest, by wdech trwał nieprzerwanie przez cały czas obrotu
ramienia z przodu do tyłu. Przy wykonywaniu tego obrotu prawe ramię należy
przenieść po linii półokręgu przed siebie, a w fazie końcowej ruchu przyłożyć
grzbiet zgiętego nadgarstka do miejsca tuż powyżej kości łonowej. Głowę należy
obrócić w lewo, twarz zwracając do tyłu (fot.62). Następnie lewą dłoń,
trzymającą kulę, należy obrócić, zwracając ją ku plecom, i roztrzaskać kulę o
lewą nerkę i nadnercze. Potem dłonią należy delikatnie potrzeć to miejsce,
wydychając powietrze.
Ten sam ruch należy wykonać, zmieniając ręce i obracając głowę w prawo.

       28. Nabieranie dłonią energii z lewa i z prawa.
Ramiona należy przywieść do boków tułowia, a następnie unieść, aż dłonie,
których palce powinny być zgięte do środka i ocierać się o boki tułowia, znajdą
się pod pachami. W czasie tego ruchu zrobić głęboki wdech (fot.63). Następnie
ramiona wyprostować w bok, a wnętrza dłoni zwrócić ku ziemi, szybko wydychając
powietrze. Potem zrobić głęboki wdech, lekko stulić dłonie i obrócić je w
nadgarstkach, jak podczas nabierania bardzo gęstej substancji (fot.64).
Następnie, ciągle wdychając powietrze, znów przyciągnąć dłonie do barków,
zginając mocno ramiona w łokciach (fot.65). Ruch ten uaktywnia łopatki oraz
mięśnie szyi. W tej pozycji należy chwilę pozostać, po czym znów wyprostować
ramiona w bok, gwałtownie wydychając powietrze; wewnętrzne strony dłoni powinny
być zwrócone ku przodowi. Następnie dłonie lekko stulić i przekręcić w tył, znów
niejako nabierając nimi bardzo gęstej substancji, po czym, tak jak uprzednio,
przyciągnąć do barków. Ruchy te powinno się wykonać trzykrotnie. Później dłońmi
należy lekko potrzeć dwa ośrodki witalności w okolicy wątroby i trzustki,
wydychając powietrze.
 
        29. Rozłupywanie kręgu energii.
Lewą ręką należy zatoczyć koło i przenieść lewą dłoń do prawego barku (fot.66),
następnie wzdłuż tułowia ku tyłowi (fot.67) i w końcu znów szerokim lukiem ku
przodowi, do twarzy (fot.68). Ruch lewego ramienia trzeba skoordynować z takim
samym ruchem ramienia prawego ku lewemu barkowi. Należy poruszać na zmianę to
jednym, to drugim ramieniem, zakreślając ukośne koła wokół całego tułowia.
Następnie prawą stopą należy zrobić krok w tył, w lewo, po czym lewą stopą
zrobić krok w prawo, wykonując w ten sposób obrót o sto osiemdziesiąt stopni.
Po wykonaniu obrotu lewym ramieniem należy opleść lewą stronę koła, tak jakby
było ono rzeczywiście istniejącym przedmiotem, i docisnąć je do pachy i klatki
piersiowej. Następnie prawym ramieniem wykonać ten sam ruch po prawej stronie
ciała (fot.69). Zrobić głęboki wdech i rozłupać koło z obydwu stron, naprężając
całe ciało, a zwłaszcza ramiona, które powinno się przywieść do klatki
piersiowej. Dalej, wydychając powietrze, należy delikatnie potrzeć dłońmi
ośrodki witalności znajdujące się z przodu, po obu stronach ciała.
Posługiwanie się tym magicznym krokiem jest zalecane tylko wtajemniczonym, jako
że praktykujący powinni mieć jasność intencji niezbędną do podejmowania decyzji.
Ten magiczny krok używany jest do rozprzestrzeniania energii decyzji,
zgromadzonej w okolicy szyi.

       30. Zbieranie energii sprzed ciała, w obszarze tuż ponad szyją.
Podczas potrząsania dłońmi spoczywającymi po bokach tułowia należy zrobić
głęboki wdech. Obie ręce, z dłońmi zaciśniętymi w pięści, skrzyżować i umieścić
na wysokości twarzy: lewe ramię powinno się znajdować bliżej twarzy, a
zaciśnięte dłonie powinny być zwrócone w kierunku głowy. Następnie ramiona
wysunąć około dziesięciu centymetrów do przodu, obracając stykające się
nadgarstki, aż zaciśnięte dłonie będą zwrócone ku dołowi (fot.70). W tej pozycji
należy rozpocząć wydech i jednocześnie wyciągnąć w przód lewy bark i łopatkę.
Wyciągając prawy bark do przodu, lewy należy cofnąć. Następnie skrzyżowane
ramiona unieść ponad głowę i zakończyć wydech.
Potem powoli zrobić głęboki wdech, zakreślając skrzyżowanymi rękami pełny okrąg
przed tułowiem; najpierw należy poruszać ramionami po prawej stronie tułowia,
sięgając niemal kolan, po czym przenieść je na lewą stronę ciała do pozycji
wyjściowej, tuż powyżej głowy (fot.71). Następnie gwałtownie rozłączyć ręce,
rozpoczynając długi wydech (fot.72). W tej pozycji ramiona odchylić jak najdalej
ku tyłowi i ciągle wydychając powietrze, zatoczyć nimi okrąg; w końcowej fazie
ruchu zaciśnięte w pięści dłonie powinny się znaleźć przed twarzą, zwrócone do
niej (fot.73). Następnie przedramiona należy znów skrzyżować, by stykały się w
nadgarstkach, rozewrzeć dłonie i ułożyć je na tułowiu - prawą dłoń w okolicy
trzustki i śledziony a lewą w okolicy wątroby i woreczka żółciowego. Tułów
powinien być pochylony pod kątem prostym w przód i w takiej pozycji należy
zakończyć wydech (fot.74).
Ten magiczny krok można wykorzystać dwojako: po pierwsze, w celu pobudzenia
energii w okolicy łopatek i przeniesienia jej w obszar powyżej głowy, skąd
wymusza się obieg energii po szerokim łuku do obrzeży świetlistej kuli. Po
drugie, aby zmieszać energię z prawa i z lewa; odbywa się to dzięki ułożeniu
tych energii w okolicy dwóch ośrodków witalności - przy trzustce i wątrobie -za
pomocą dłoni ułożonych na ośrodkach po przeciwnej stronie ciała.
Takie wymieszanie energii jest źródłem olbrzymiego wstrząsu dla wspomnianych
ośrodków witalności. Wraz z nabywaniem biegłości w praktykowaniu magicznych
kroków wstrząs ów będzie coraz mocniejszy i stanie się swoistym filtrem energii,
co jest stwierdzeniem całkowicie niezrozumiałym do czasu podjęcia praktyki tego
kroku. Towarzyszące temu wrażenie można by określić jako wdychanie powietrza
nasyconego zapachem mentolu.

    31. Pobudzanie i pochwytywanie energii spod kolan i znad głowy.
Podczas potrząsania dłońmi należy zrobić wdech. Obie ręce unieść wzdłuż boków na
wysokość pasa i trzymać luźno. Ugiąć kolana i jednocześnie wypchnąć w dół lewą
dłoń, tak skręconą w nadgarstku, by była skierowana wnętrzem na zewnątrz; ruch
ten przypomina zanurzanie dłoni w wiadrze wypełnionym jakąś cieczą. W tym samym
czasie należy wyrzucić z podobną siłą prawą dłoń nad głowę; prawy nadgarstek
trzeba również obrócić, tak by dłoń była skierowana na zewnątrz (fot.75). W
momencie gdy oba ramiona całkowicie się rozprostują, należy powoli rozpocząć
wydech. Dłonie w nadgarstkach bardzo mocno obrócić do normalnej pozycji,
zaciskając je w tej samej chwili w pięści, jakby z zamiarem pochwycenia jakiegoś
przedmiotu. Ciągle wydychając powietrze i nie rozwierając pięści, prawe ramię
zniżyć, a lewe podnieść na wysokość pasa, powoli i z dużą siłą, jakby pokonując
opór gęstej cieczy (fot.76). Następnie dłońmi delikatnie potrzeć okolice wątroby
i woreczka żółciowego oraz śledziony i trzustki. Jednocześnie z wyprostowaniem
nóg zakończyć wydech (fot.77).
Po zmianie rąk należy wykonać ten sam ruch: prawe ramię gwałtownie wyprostować i
skierować dłoń ku dołowi, a ramię lewe wypchnąć do góry.
Energię na zamierzanie, czerpaną w tym magicznym kroku spod kolan i znad głowy,
można również rozcierać w okolicy lewej i prawej nerki.

    32. Mieszanie energii z lewa i z prawa.
Podczas potrząsania dłońmi należy zrobić głęboki wdech. W chwili rozpoczęcia
wydechu lewe ramię wyciągnąć jak najdalej w prawo, ponad głowę, tak aby dłoń
znalazła się na linii barku (fot.78). Dłonią wykonać taki ruch, jakby się
chciało coś pochwycić, gwałtownie szarpnąć to ku sobie i przenieść w miejsce
powyżej głowy, w jednej linii z lewym barkiem; w tym momencie wydech powinien
się skończyć. Lewa dłoń powinna pozostać zamknięta, a lewym ramieniem należy
zakreślić łuk do tyłu, robiąc przy tym gwałtowny wdech (fot.79); w końcowej
fazie ruchu zaciśnięta w pięść dłoń powinna się znaleźć na wysokości oczu.
Następnie wydychając powietrze, opuścić zaciśniętą pięść do ośrodka witalności w
okolicy trzustki; ruch powinien być powolny, lecz bardzo silny. Dłonią należy
delikatnie potrzeć to miejsce (fot.80).
Ten sam ruch należy wykonać prawym ramieniem, z tym że łuk ręką zakreślamy nie w
tył, lecz w przód.
Szamani wierzyli, że energia dwóch stron ciała jest odmienna. Energia lewej
strony ma postać falową, energia prawej strony zaś kolistą. Ten magiczny krok
jest używany, aby oddziaływać energią kolistą na stronę lewą i energią falową na
stronę prawą i przez wymieszanie tych sit wzmocnić ośrodki witalności w okolicy
wątroby i trzustki.

   33. Pochwytywanie energii znad głowy dla dwóch ośrodków witalności.
Lewym ramieniem należy dwukrotnie zatoczyć koło do przodu, rozpoczynając na
wysokości uszu (fot.81), po czym ramię wyciągnąć jak najdalej w przód ponad
głowę, jakby chcąc coś pochwycić (fot.82). Podczas wykonywania tego ruchu należy
zrobić głęboki oddech, który kończy się w momencie, gdy dłoń łapie coś sponad
głowy. Don Juan zalecał, by przedtem szybkim spojrzeniem oczu wybrać sobie
punkt, do którego ma sięgnąć dłoń. Po wybraniu dowolnego miejsca i sięgnięciu
tam dłonią należy wyobrażony przedmiot mocno szarpnąć w dół i umieścić na
ośrodku witalności w okolicy trzustki i śledziony; w tym momencie zrobić wydech.
Ten sam ruch wykonać prawym ramieniem, a pochwyconą energię umieścić na ośrodku
witalności w okolicy wątroby i woreczka żółciowego.
Według szamanów energia intencji ciąży ku dołowi, a bardziej wysublimowany
aspekt tej samej energii utrzymuje się w obszarze powyżej głowy. Tę właśnie
energię zbiera się za pomocą tego magicznego kroku.

   34. Sięganie po energię ponad głowę.
Lewe ramię należy wyciągnąć w górę jak najwyżej, z dłonią otwartą, gotową
niejako, by coś pochwycić. Jednocześnie podskoczyć, wybijając się z prawej nogi.
W najwyższym punkcie wyskoku dłoń w nadgarstku powinna być obrócona w kierunku
głowy, a przedramię lekko zgięte (fot.83); należy je następnie powoli, ale mocno
opuścić po łuku w dół. Zaraz potem lewą dłonią należy potrzeć ośrodek witalności
w okolicach trzustki i śledziony.
Opisany ruch należy wykonać dokładnie w taki sam sposób prawym ramieniem, a na
końcu pomasować prawą dłonią ośrodek witalności w okolicy wątroby i woreczka
żółciowego.
Szamani są przekonani, że energia, odkładana na obrzeżach świetlistej kuli
wytwarzanej przez człowieka, może zostać pobudzona i zebrana dzięki mocnym
podskokom. Ten magiczny krok jest stosowany jako pomoc przy usuwaniu problemów
wynikłych z długotrwałego koncentrowania się na jednym zadaniu.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA CZWARTA: WDYCHANIE ENERGII INTENCJI.
Trzy magiczne kroki tej grupy służą do pobudzania, zbierania i przenoszenia
energii intencji z trzech ośrodków - z okolic stóp, z kostek i spod kolan - oraz
umiejscawiania jej na ośrodkach witalności w okolicy nerek, wątroby, trzustki,
macicy i genitaliów. Ponieważ oddziaływanie magicznych kroków wiąże się z
oddychaniem, zaleca się, by przy ich wykonywaniu praktykujący wdychali i
wydychali powietrze wolno i głęboko; ważne jest również, aby mieli
nieskazitelnie czystą intencję dostarczenia nadnerczom błyskawicznego zastrzyku
energii poprzez głębokie oddychanie.

     35. Przeciąganie energii z kolan wzdłuż przedniej strony ud.
Należy zrobić głęboki wdech; ramiona powinny zwisać po bokach tułowia, a dłońmi
należy szybko poruszać, jakby mieszając nimi jakąś lotną substancję. Wydech
rozpocząć równocześnie z uniesieniem dłoni na wysokość pasa, po czym obie
dłonie, zwrócone wewnętrzną stroną ku ziemi, jednocześnie bardzo mocno wypchnąć
w dół po bokach tułowia (fot.84). Ramiona mogą być tylko nieznacznie zgięte, tak
aby dłonie znajdowały się około dziesięciu centymetrów poniżej brzucha. Ręce
należy trzymać w odległości około dziesięciu centymetrów od siebie i tak, by
dłonie tworzyły kąt prosty z przedramionami, a palce były skierowane do przodu.
Nie stykając dłoni, należy powoli zakreślić nimi koło do wewnątrz, ku tułowiu;
mięśnie ramion, brzucha i nóg powinny być maksymalnie napięte (fot.85). W ten
sam sposób zakreśla się dłońmi drugie koło, wydychając przez zaciśnięte zęby
resztki powietrza.
Należy zrobić kolejny głęboki wdech i wydychając powoli powietrze, zatoczyć
przed tułowiem jeszcze trzy koła do wewnątrz. Potem ręce położyć na przedniej
stronie ud, tak by dotykały ich nasadą dłoni, a palce były lekko odgięte na
zewnątrz, i zsunąć je aż na kolana.
W tym momencie należy zakończyć wydech, wypuszczając resztki powietrza z płuc.
Podczas trzeciego głębokiego wdechu uciskać czubkami palców miejsce tuż pod
kolanami. Głowę powinno się trzymać twarzą ku ziemi, równo z linią kręgosłupa
(fot.86). Następnie prostując kolana i wolno wydychając powietrze, przeciągnąć
dłońmi po udach w górę, do bioder; palce dłoni powinny być zakrzywione. W
trakcie wydychania resztek powietrza należy potrzeć dłońmi ośrodki witalności w
okolicy trzustki i wątroby, lewą dłonią po lewej stronie, a prawą po prawej.
  
    36. Przeciąganie energii z boków nóg.
Wziąć głęboki wdech, jednocześnie potrząsając trzymanymi przy bokach tułowia
dłońmi. Następnie dłonie mocno wypchnąć w dół, tak samo jak w poprzednim
magicznym kroku. Teraz rozpocząć wydech, zakreślając dłońmi po bokach tułowia
dwa małe koła na zewnątrz, podobne do tych wykonanych uprzednio. Mięśnie ramion,
brzucha i nóg powinny być maksymalnie naprężone. Łokcie powinny być sztywne, ale
lekko ugięte (fot.87).
Po zatoczeniu dwóch kół dłońmi płuca powinny być całkowicie opróżnione z
powietrza; należy zrobić kolejny głęboki wdech. Powoli wydychając powietrze,
zakreślić dłońmi jeszcze trzy koła na zewnątrz. Potem dłonie umieścić po bokach
bioder i ocierając nasadami dłoni o boki nóg, przesunąć je do samych stóp, aż
lekko odgięte palce dotkną kostek. Głowa powinna być skierowana ku dołowi,
zgodnie z linią ciała (fot.88). W tym momencie wydech się kończy; ponownie wziąć
głęboki wdech, środkowymi i wskazującymi palcami dłoni uciskając podstawę kostek
(fot.89). Następnie powoli wydychając powietrze, przeciągnąć dłonie wzdłuż boków
nóg w górę, do bioder; palce dłoni powinny być zakrzywione. Wydech powinien się
skończyć po przesunięciu dłoni po ośrodkach witalności, prawą po prawej stronie,
a lewą po lewej.

      37. Przeciąganie energii z przodu nóg.
Znów zrobić głęboki wdech, potrząsając trzymanymi po bokach tułowia dłońmi.
Ramionami zatoczyć koło po bokach ciała, rozpoczynając łuk od tyłu, przenosząc
ręce nad głową (fot.90) i kończąc mocnym uderzeniem rękoma przed tułowiem;
dłonie powinny być skierowane ku dołowi, a palce wskazywać do przodu. W tym
momencie rozpocząć powolny wydech i jednocześnie poruszać dłońmi, zaczynając
ruch od dłoni lewej, w przód i w tył naprzemiennie trzy razy; ruch przypomina
suwanie dłońmi po gładkiej powierzchni. Wydech zakończyć w chwili, gdy nasady
obu dłoni dotkną klatki piersiowej (fot.91). Wówczas powinno się zrobić głęboki
wdech. Lewą dłoń przesunąć poziomo w lewo, po czym prawą przesunąć w prawo; tę
sekwencję ruchów należy wykonać w sumie trzykrotnie, na przemian. Ta faza kończy
się w chwili, gdy nasady dłoni oprą się o klatkę piersiową; kciuki powinny się
niemal stykać ze sobą (fot.92). Następnie dłońmi przesunąć po przedniej stronie
nóg aż do przednich ścięgien kostek (fot.93) i zakończyć wydech. Ponownie zrobić
głęboki wdech, napinając ścięgna kostek poprzez odgięcie paluchów ku górze, aż
ścięgna się uniosą. Palcami wskazującymi i środkowymi obu dłoni uciskać ścięgna
tak, aby poruszały się na boki (fot.94). W czasie powolnego wydechu przeciągnąć
dłonie po przedniej stronie nóg ku górze, do bioder; palce dłoni powinny być
zakrzywione. Kończąc wydech, należy delikatnie potrzeć dłońmi ośrodki
witalności.
Wstecz / Spis treści / Dalej
UKŁAD MACICY
Don Juan Matus twierdził, że szamanów żyjących w starożytnym Meksyku bodaj
najbardziej zajmowało zadanie, które nazywali wyswobodzeniem macicy. Wyjaśniał
mi, że wyswobodzenie macicy jest równoznaczne z rozbudzeniem jej funkcji
drugorzędnych. W normalnych warunkach jej najważniejszą funkcją jest
reprodukcja. ale dawni czarownicy zajmowali się głównie tym, co uważali za jej
funkcję drugorzędną - ewolucją. Według nich ewolucja macicy wiązała się z
rozbudzeniem i pełnym wykorzystaniem jej zdolności przetwarzania wiedzy
bezpośredniej, czyli możliwości pochłaniania bodźców zmysłowych i
interpretowania ich bezpośrednio, bez udziału procesów interpretacyjnych, które
znamy z doświadczenia.
Dla szamanów moment, w którym praktykujący przekształcają się z istot społecznie
ukierunkowanych na reprodukcję w istoty zdolne do ewolucji, nadchodzi wówczas,
gdy stają się oni świadomi widzenia energii w jej ruchu we wszechświecie.
Szamani twierdzą, że kobietom widzenie energii bezpośrednio przychodzi łatwiej
niż mężczyznom, ponieważ mają one macice. Czarownicy uważają również, że mimo to
w normalnych warunkach jest raczej niemożliwe, by kobiety czy mężczyźni mogli
sobie uświadomić, iż potrafią widzieć energię bezpośrednio. Powodem tej
niemożności jest fakt, w odczuciu szamanów, groteskowy - nie ma nikogo, kto
ukazałby ludziom, że widzenie energii bezpośrednio jest dla nich czymś
naturalnym.
Szamani twierdzą, że kobiety - dzięki temu, iż mają macice - są tak
wszechstronne, tak odrębne w swej zdolności widzenia energii, że sztuka ta -
którą powinno się uważać za triumf ludzkiego ducha - traktowana jest jako coś
oczywistego. Kobiety nigdy nie są świadome tej zdolności. W tym względzie
mężczyźni spisują się znacznie lepiej. Widzenie energii bezpośrednio przychodzi
im trudniej, więc kiedy wreszcie dokonują tej sztuki, nie traktują jej jako
czegoś oczywistego. Dlatego też czarownikami, którzy ustalili zakres
bezpośredniego postrzegania energii i usiłowali zjawisko to opisać, byli
mężczyźni.
- Główne założenie magii, które odkryli szamani mojej linii żyjący w starożytnym
Meksyku, głosi, że “zostaliśmy stworzeni, by postrzegać" - rzekł do mnie
któregoś dnia don Juan. - Całe ludzkie ciało jest jednym wielkim instrumentem
postrzegania. Jednakże z powodu zdominowania naszej percepcji przez zmysł
wzroku, to oczy nadają jej ogólny charakter. Charakter ten, według dawnych
czarowników, jest jedynie pozostałością z okresu zwierzęcego. Starania dawnych
czarowników, podejmowane po dziś dzień - ciągnął don Juan - ukierunkowane były
na to, by wykroczyć poza sferę postrzegania oczyma drapieżnego zwierza. Uznali,
że oko drapieżcy rejestruje wyłącznie obraz i sfera roztaczająca się poza nim
jest sferą czystej percepcji, która nie jest zdominowana przez zmysł wzroku.
Przy innej okazji don Juan powiedział, że czarownicy starożytnego Meksyku nie
mogli się nadziwić, iż kobiety, mając taką właśnie strukturę organiczną -
macicę, która mogłaby ułatwić im wkroczenie w sferę czystej percepcji - w ogóle
nie są zainteresowane tym, by ją wykorzystać. Dawni szamani dostrzegali w tym
kobiecy paradoks - mieć do dyspozycji niewyczerpaną moc i nie przejawiać
najmniejszego zainteresowania uzyskaniem do niej dostępu. Don Juan nie miał
jednak żadnych wątpliwości co do tego, że ten stan nie jest naturalny, lecz
wyuczony.
Zadaniem magicznych kroków dla macicy jest zasugerowanie kobietom praktykującym
Tensegrity myśli - która powinna być czymś więcej niż tylko połechtaniem ich
intelektualnej ciekawości - że istnieje możliwość neutralizacji degradujących
skutków uspołecznienia, przyczyniających się do owej obojętności kobiet.
Niemniej jednak będzie tutaj niezbędne pewne ostrzeżenie: don Juan Matus radził
kobietom, które nauczał, by praktykując te magiczne kroki, postępowały z wielką
ostrożnością, gdyż sprzyjają one rozbudzeniu drugorzędnych funkcji macicy i
jajników, takich jak pochłanianie bodźców zmysłowych i ich interpretacja.
Don Juan nazywał macicę postrzegalnią. Podzielał niezachwiane przeświadczenie
pozostałych czarowników swojej linii, że jeśli macicę i jajniki wyłączyć z cyklu
reprodukcji, mogą się one stać instrumentami postrzegania i centralnym
ośrodkiem. Uważał, że pierwszym etapem ewolucji jest przyjęcie założenia, iż
ludzie zostali stworzeni, by postrzegać. I chociaż bezustannie, z całą mocą
podkreślał, że w to właśnie powinno się uwierzyć na samym początku, bynajmniej
nie było to z jego strony zbytecznym powtarzaniem w kółko tego samego.
- Wiemy już, że zostaliśmy stworzeni, by postrzegać. A po cóż by innego?
-buntowałem się za każdym razem, gdy mi to wbijał do głowy.
- Zastanów się nad tym! - odpowiadał wtedy. - Postrzeganie odgrywa nieznaczną
rolę w naszym życiu, a jednak tak naprawdę zostaliśmy stworzeni tylko w tym
celu, by postrzegać. Ludzie pochłaniają otaczającą ich bezkresną energię i
przetwarzają ją w bodźce zmysłowe. Następnie interpretują te bodźce i tak tworzą
swój oglądany na co dzień świat. To właśnie tę interpretację nazywamy
postrzeganiem. Szamani starożytnego Meksyku, jak ci już wiadomo - ciągnął don
Juan - byli przekonani, że interpretacja dokonuje się w intensywnie jaśniejącym
miejscu - w punkcie połączenia - które odkryli, gdy zobaczyli ciało ludzkie pod
postacią skupiska pól energetycznych przypominających świetlistą kulę. Przewaga
kobiet polega na ich zdolności do przeniesienia owej funkcji interpretacyjnej
punktu połączenia do macicy. Wynikiem takiego przeniesienia jest coś, o czym nie
można mówić; nie dlatego, że jest to zabronione, lecz dlatego, iż nie da się
tego opisać. Macica pogrążona jest w prawdziwym chaosie, właśnie z powodu owej
utajonej zdolności, istniejącej w zarodku od momentu narodzin aż do śmierci,
lecz nigdy nie wykorzystywanej - kontynuował don Juan. - Ta funkcja
interpretacyjna nigdy nie zanika, ale też nigdy nie zostaje wyniesiona do
poziomu pełnej świadomości.
Don Juan zapewniał, że za pomocą swych magicznych kroków szamani starożytnego
Meksyku podnieśli interpretacyjne możliwości macicy u kobiet, które nauczali, do
poziomu świadomości i dzięki temu zainicjowali wśród nich pewną ewolucyjną
zmianę; można by rzec, że przekształcili macicę z organu rozrodczego w
instrument ewolucji.
W świecie współczesnym ewolucję określa się jako zdolność różnych gatunków do
samodzielnej modyfikacji w procesie doboru naturalnego lub przekazywania pewnych
cech, aż do pomyślnego odtworzenia w kolejnych generacjach zmian wykształconych
na początku procesu.
Teoria ewolucji, która przetrwała do dzisiaj, odkąd sformułowano ją ponad sto
lat temu, zakłada, że powstanie i zachowanie nowego gatunku zwierząt czy roślin
jest wynikiem doboru naturalnego, ułatwiającego przetrwanie tych jednostek,
które wykształciły cechy umożliwiające przystosowanie się do środowiska, i że
ewolucja jest wynikiem wzajemnego oddziaływania trzech czynników:
dziedziczności, będącej siłą zachowawczą, przekazującą podobne formy organiczne
z pokolenia na pokolenie; odmienności, czyli różnic występujących we wszystkich
formach życia, oraz walki o przetrwanie, określającej, które odmiany dają
gatunkowi przewagę w określonym środowisku. Ostatni czynnik dał początek ciągle
stosowanemu wyrażeniu “prawo silniejszego".
Ewolucja, jako teoria, ma olbrzymie luki; bardzo wiele można w niej
zakwestionować. W najlepszym razie jest to wciąż trwający proces, do którego
opisu naukowcy bez umiaru obmyślają schematy klasyfikacyjne i taksonomiczne.
Mimo to nadal jest to teoria pełna niejasności. To, co wiemy o ewolucji, nie
mówi nam niczego o tym, czym ewolucja jest.
Don Juan Matus wierzył, że ewolucja jest wynikiem zamierzenia, które zachodzi na
niezwykle wysublimowanym poziomie. W wypadku czarowników ten wysublimowany
poziom znamionuje coś, co don Juan nazywał wewnętrzną ciszą.
- Na przykład - rzekł, gdy wyjaśniał to zjawisko - czarownicy są pewni, że
dinozaury latały, ponieważ zamierzały latanie. Trudno jednak zrozumieć, a cóż
dopiero zaakceptować to, że skrzydła są jedynym sposobem na to, by latać, w tym
wypadku sposobem dinozaurów. Niemniej jednak ten sposób nie jest jedynym
możliwym rozwiązaniem. Jest to jedyny sposób, który możemy naśladować. Samoloty
latają, wyposażone w skrzydła, które przypominają skrzydła dinozaurów - być może
dlatego, że od czasów dinozaurów latanie już nigdy więcej nie było zamierzane.
Być może skrzydła pojawiły się dlatego, że były rozwiązaniem najłatwiejszym.
Don Juan był zdania, że gdybyśmy my teraz mieli zamierzyć latanie, nie sposób
przewidzieć, jakie inne poza skrzydłami sposoby latania mogłyby się pojawić.
Podkreślał, że ponieważ intencja jest niewyczerpana, umysł nie ma żadnej
możliwości logicznego określenia czy ustalenia - na drodze dedukcji albo
indukcji - jakie mogłyby być owe inne sposoby.
Magiczne kroki układu macicy mają potężną moc i powinno się je praktykować
bardzo rzadko. W czasach starożytnych mężczyznom zakazano ich wykonywania. W
czasach współczesnych wśród czarowników pojawiła się tendencja, by nadać tym
magicznym krokom charakter uniwersalny, i tak oto również mężczyźni mogli je
praktykować. Kwestia ta jest jednak bardzo delikatna i wymaga rozważnego
podejścia, wielkiej koncentracji i zdecydowania.
Mężczyźni, którzy sami praktykują i uczą innych Tensegrity, zaproponowali, by z
powodu silnego działania tych kroków praktykować je tak, aby wytwarzana przez
nie energia zaledwie delikatnie ocierała się o okolice genitaliów. Okazało się,
że wystarczy to do wzbudzenia dobroczynnego wstrząsu bez jakichkolwiek skutków
ubocznych.
Don Juan wyjaśniał, że z czasem czarownicy jego linii pozwolili mężczyznom
praktykować te magiczne kroki, ponieważ przypuszczali, iż pojawiająca się dzięki
nim energia rozbudzi drugorzędne funkcje męskich organów płciowych. Mówił mi, że
dawni czarownicy uważali, iż drugorzędna funkcja męskich genitaliów jest
zupełnie różna od drugorzędnej funkcji macicy; nie odbywa się w nich jakakolwiek
interpretacja bodźców zmysłowych, gdyż męskie organy płciowe znajdują się poza
jamą ciała. Biorąc pod uwagę tę okoliczność, dawni czarownicy doszli do wniosku,
że drugorzędną funkcją organów męskich jest coś, co określali mianem wsparcia
ewolucji: jest ona czymś w rodzaju trampoliny, dzięki której mężczyźni mogą się
zdobyć na niezwykłe wyczyny, których źródłem jest - według określenia
czarowników starożytnego Meksyku - niezachwiana intencja, czyli wypływająca z
trzeźwości umysłu wola i koncentracja.
Układ macicy podzielony jest na cztery części, które łączą się z trzema
uczennicami don Juana - Taishą Abelar, Florindą Donner-Grau i Carol Tiggs - oraz
z Niebieskim Tropicielem, który narodził się w świecie don Juana. Pierwsza część
składa się z trzech magicznych kroków należących do Taishy Abelar; druga to
jeden magiczny krok, bezpośrednio związany z Florindą Donner-Grau; na trzecią
składają się trzy magiczne kroki, które mają związek wyłącznie z Carol Tiggs; i
czwarta, składająca się z pięciu magicznych kroków należących do Niebieskiego
Tropiciela. Magiczne kroki każdej części odnoszą się do konkretnego typu
osobowości. Dzięki Tensegrity każdy może je wykorzystać, choć nadal mają
odmienny charakter, właściwy typowi reprezentowanemu przez tych czworo uczniów.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA PIERWSZA: MAGICZNE KROKI NALEŻĄCE DO TAISHY ABELAR
Trzy magiczne kroki tej grupy są tak ukierunkowane, by zbierać energię dla
macicy z sześciu miejsc: z lewej i prawej przedniej strony ciała, z lewego i
prawego boku ciała na wysokości bioder oraz spoza łopatek i znad głowy. Szamani
starożytnego Meksyku twierdzili, że w tych miejscach odkłada się energia
niezwykle korzystna dla macicy, a ruchy wykonywane w trakcie tych magicznych
kroków są niczym czułki przystosowane do zbierania wyłącznie tej energii.
1. Wydobywanie energii z przedniej części tułowia palcami wskazującym i
środkowym.
Pierwszym odczuciem, do którego dąży praktykujący przy wykonywaniu tego
magicznego kroku, jest wrażenie nacisku na ścięgna grzbietu dłoni. Osiąga się je
poprzez maksymalne oddalenie od siebie wyprostowanych palców wskazującego i
środkowego. Pozostałe dwa palce powinny być zagięte do wnętrza dłoni i
przytrzymywane w tym położeniu przez kciuk (fot.95).
Magiczny krok rozpoczyna się od postawienia lewej stopy prostopadle do stopy
prawej, tak by obie utworzyły kształt litery T. Lewym ramieniem i lewą nogą
należy równocześnie wykonać serię okrężnych ruchów w przód. W trakcie poruszania
nogą najpierw unieść przednią część stopy, potem piętę, zrobić w powietrzu krok
do przodu i postawić stopę piętą na ziemi, tak by palce skierowane były ku
górze. Całe ciało pochylić do przodu, naprężając mięsień przedniej strony lewego
podudzia.
Ruch ten powinien być zsynchronizowany z ruchem lewego ramienia, którym należy
obracać w przód ponad głową, również zataczając nim pełny okrąg. Palce
wskazujący i środkowy powinny być sztywno wyprostowane, a dłoń zwrócona w prawo.
Nacisk na ścięgna grzbietu dłoni powinien być maksymalnie silny przez cały czas
wykonywania ruchu (fot.96). Przy końcu trzeciego okrężnego ruchu ramienia i
stopy, całą stopą należy mocno tupnąć w ziemię i przenieść ciężar ciała w przód.
Jednocześnie rękę wyrzucić do przodu, ze sztywno wyprostowanymi palcami
wskazującym i środkowym i dłonią zwróconą w prawo; mięśnie całej lewej strony
ciała powinny być przez cały czas napięte (fot.97).
Wyprostowanymi palcami dłoni należy wykonać falisty ruch przypominający
rysowanie leżącej na boku litery S. Dłoń w nadgarstku powinna być zgięta, tak
aby palce po zakreśleniu litery S były skierowane ku górze (fot.98). Następnie
dłoń zgiąć tak, by palce znów były skierowane do przodu, i poziomym ruchem od
prawej do lewej przeciąć wyprostowanymi palcami wskazującym i środkowym literę S
wpół. Potem dłoń należy zgiąć tak, by wyprostowane palce raz jeszcze zostały
skierowane ku górze, i od lewej do prawej zatoczyć szeroki łuk zwróconą do
twarzy dłonią. Następnie ramieniem należy zatoczyć łuk z prawej do lewej i w
trakcie tego ruchu odwrócić dłoń na zewnątrz. Lewe ramię należy przywieść do
klatki piersiowej i sztywno wyprostowanymi palcami wskazującym i środkowym
wykonać dwa pchnięcia w przód; dłoń powinna być zwrócona do dołu. Następnie dłoń
jeszcze raz zwrócić w kierunku twarzy i ręką zatoczyć szeroki łuk od lewej do
prawej i od prawej do lewej, dokładnie tak samo jak poprzednio.
Tułów należy nieznacznie odchylić, a ciężar ciała przenieść na nogę wysuniętą w
tył. Następnie dłonią, której palce wskazujący i środkowy należy zakrzywić jak
szpony, sięgnąć przed siebie na wysokości talii, jakby z zamiarem pochwycenia
czegoś, i przywieść dłoń z powrotem do pozycji wyjściowej, napinając przy tym
mięśnie i ścięgna przedramienia i dłoni, jak gdyby z wysiłkiem nagarniając ku
sobie jakąś gęstą substancję (fot.99). Zakrzywioną jak szpon dłoń należy
przywieść do boku tułowia. Następnie wszystkie palce sztywno wyprostować; kciuk
powinien być zamknięty, a palce rozdzielone pomiędzy środkowym a serdecznym na
kształt litery V. Tak ułożoną dłonią należy potrzeć tułów na wysokości macicy
(fot.100) lub - w wypadku mężczyzn - organów płciowych.
Następnie wykonać szybki podskok, zmieniając ustawienie nóg, tak by prawa stopa
znalazła się przed lewą, prostopadle do niej, i opisane ruchy powtórzyć prawą
ręką i nogą.
2. Pobudzenie energii dla macicy podskokami i pochwycenie jej ręką.
Ten magiczny krok rozpoczyna się od ustawienia prawej stopy prostopadle do
lewej. Prawą stopą należy lekko tupnąć w ziemię, a następnie lekko na niej
podskoczyć i tak ustawić, aby palce były zwrócone do przodu. Natychmiast lewą
stopą należy odskoczyć jeden krok w bok, po czym oprzeć ją na pięcie prostopadle
do stopy prawej. Potem całą lewą stopę należy postawić na ziemi i przenieść na
nią ciężar ciała, a lewą rękę wyciągnąć przed siebie z zamiarem pochwycenia
czegoś zagiętymi palcami (fot.101). Dłonią należy następnie delikatnie potrzeć
tułów w okolicy lewego jajnika.
Tupnięcie lewą stopą jest sygnałem do rozpoczęcia sekwencji ruchów, które są
lustrzanym odbiciem ruchów opisanych wyżej.
Energia pobudzona w tym magicznym kroku dzięki ruchom stóp przemieszcza się ku
górze, zostaje wyłapana kolejno przez obie dłonie i umieszczona w okolicy macicy
oraz lewego i prawego jajnika.
3. Wklepywanie energii w okolicy jajników.
Trzeci magiczny krok rozpoczyna się od wykonania obrotu lewym ramieniem, które
należy przenieść ponad głową do tyłu, w kierunku łopatek, a następnie do przodu,
aż do wysokości podbródka; dłoń powinna być skierowana wewnętrzną stroną do
góry. Dłonią należy zakreślić kolejne koło: od góry. potem ponad głową w prawą
stronę, dalej ku dołowi, aż do prawego boku na wysokości talii. Następnie po
łuku należy przenieść rękę ku górze, ponad głowę, zakreślając nią pełną ósemkę.
Dłoń energicznie obrócić w nadgarstku, tak by była skierowana do przodu
(fot.102). Następnie opuścić ją z dużą siłą, jakby z zamiarem poklepania okolic
lewego jajnika (fot.103), po czym delikatnie pogładzić nią to miejsce.
Ten sam schemat ruchów należy powtórzyć ręką prawą.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA DRUGA: MAGICZNY KROK BEZPOŚREDNIO ZWIĄZANY Z FLORINDĄ DONNER-GRAU
W tej grupie jest tylko jeden magiczny krok. Jego działanie dokładnie odpowiada
osobowości Florindy Donner-Grau. Don Juan Matus uważał ją za osobę bardzo
prostolinijną i do tego stopnia konkretną, że czasami jej bezpośredniość stawała
się nie do zniesienia. Dlatego jej działania w świecie czarowników zawsze były
ukierunkowane ewolucyjnie i zmierzały do przekształcenia macicy z ośrodka i
źródła płodności w organ świadomości, którym można przetwarzać myśli nie będące
częścią normalnego procesu poznania.
4. Łapy Sfinksa.
Ten magiczny krok rozpoczyna się od szybkiego, głębokiego wdechu. Następnie
należy zrobić gwałtowny wydech i mocno wyrzucić dłonie przed siebie na wysokość
pasa, gwałtownie przekręcając w dół, tak by utworzyły z przedramionami kąt
prosty, a palce były skierowane do dołu; powierzchnię uderzenia stanowią
grzbiety dłoni przy nadgarstkach.
Ręce należy podnieść do góry na wysokość barków; dłonie powinny być skierowane
ku górze, w jednej linii z przedramionami. Zrobić głęboki wdech. Tak trzymając
ręce, tułów obrócić w lewo. Następnie zwrócone ku ziemi dłonie szybko opuścić w
dół do wysokości bioder (fot.104) i zrobić gwałtowny wydech. Potem ręce znów
unieść ponad barki i obrócić tułów do pozycji wyjściowej, robiąc przy tym
głęboki wdech. Ciągle trzymając dłonie powyżej barków, tułów obrócić w prawo.
Następnie wydychając powietrze, obie dłonie zwrócone wnętrzem ku ziemi szybko
opuścić do wysokości bioder.
Teraz obie ręce przenieść na prawą stronę ciała; palce dłoni powinny być
nieznacznie zagięte, a same dłonie obrócone w lewo, tak jak przy nabieraniu
dłonią jakiegoś płynu. Oba ramiona należy przenieść z prawa na lewo i znów na
prawo, zakreślając przed sobą ukośną ósemkę, którą wykonuje się, wpierw
przenosząc ramiona jak najdalej w lewo, w ślad za skrętem bioder, a następnie z
powrotem w prawo, w ślad za biodrami skręcającymi w przeciwną stronę. Dłonie, z
palcami lekko zakrzywionymi, należy skręcić, tak by były zwrócone w prawo, jak
gdyby kontynuując nabieranie jakiegoś płynu w odwrotnym kierunku (fot.105).
Po zakreśleniu ósemki lewą dłoń położyć na lewym biodrze, a prawym ramieniem
kontynuować ruch w prawo: przenieść je nad głową, zataczając szeroką pętlę ku
tyłowi i stamtąd z powrotem przed głowę, aż zwrócona ku górze dłoń znajdzie się
na wysokości podbródka. Z tego poziomu dłonią zatoczyć kolejną pętlę w lewą
stronę, przenosząc ją przed twarzą i ponad lewym barkiem. Następnie dłoń
poprowadzić po linii prostej w poprzek tułowia, na wysokości bioder, przecinając
zakreśloną uprzednio ósemkę (fot.106). Z tej pozycji dłoń przywieść z powrotem
do tułowia i przesunąć po brzuchu w okolicy pranego jajnika takim ruchem, jak
gdyby dłoń była nożem, który wsuwa się do pochwy.
Następnie wykonać dokładnie takie same ruchy, z tym że dłonie należy szybko
opuścić w dół najpierw po prawej stronie tułowia, tak aby ostatni ruch można
było wykonać lewym ramieniem.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA TRZECIA: MAGICZNE KROKI, KTÓRE MAJĄ ZWIĄZEK WYŁĄCZNIE Z CAROL TIGGS
Trzy magiczne kroki grupy trzeciej oddziałują na energię, która znajduje się
dokładnie w okolicy macicy, co sprawia, że mają one niezwykłą moc. Bardzo
wskazany jest umiar, tak by móc kontrolować wrażenia związane z rozbudzaniem
macicy. Dzięki temu będzie można uniknąć właściwej dla liniowego umysłu, błędnej
interpretacji tych odczuć jako bólów menstruacyjnych czy wypełnienia jajników.
Don Juan Matus mówił swoim trzem uczennicom, że drugorzędne funkcje macicy, po
ich rozbudzeniu za pomocą odpowiednich magicznych kroków, zaczynają wpływać na
zmysły, przynosząc dość nieprzyjemne odczucia; bierze się to jednak stąd, że na
poziomie energetycznym nowa energia dostaje się do wirującego ośrodka macicy.
Energia, która przedtem nie była w ogóle wykorzystywana i znajdowała się na
obrzeżach świetlistej kuli, nagle zostaje wrzucona do owego wiru.
5. Upychanie energii w okolicy macicy.
Pierwszy magiczny krok rozpoczyna się od umieszczenia obu dłoni w okolicy
macicy. Dłonie w nadgarstkach powinny być mocno zgięte, a palce zagięte i
trzymane razem, skierowane ku macicy.
Następnie dłonie ustawić tak, by czubkami palców były zwrócone ku sobie, po czym
zakreślić nimi obszerne koło, wpierw przenosząc je ku górze i do przodu, a
następnie w dół, gdzie złączone dłonie powinno się zatrzymać przy tułowiu,
dokładnie w okolicy macicy (fot.107). Teraz ręce rozsunąć na szerokość tułowia
(fot.108) i z dużą silą przesunąć w okolice macicy, ściskając między nimi dużą
piłkę. Potem powtórzyć ten ruch i dłonie przesunąć ku sobie jeszcze bliżej, jak
gdyby jeszcze mocniej ściskając trzymaną między nimi pitkę. Wreszcie trzeba ją
rozerwać na dwie części bardzo silnym ruchem rąk (fot.109) i dłońmi potrzeć
tułów w okolicy macicy i jajników.
6. Pobudzanie i kierowanie energii wprost do macicy.
Ten magiczny krok rozpoczyna się od wydechu, podczas którego ramiona należy
wyprostować w przód, tak by dłonie stykały się grzbietami. Należy zrobić głęboki
wdech, rozsuwając ramiona w bok i zakreślając nimi półkola, aż do zetknięcia się
przedramion przed tułowiem na wysokości klatki piersiowej. Ramiona powinny być
wyciągnięte w przód, łokcie lekko zgięte, dłonie skierowane ku górze. Następnie
pochylić się nieco i przywieść przedramiona do tułowia, opierając łokcie o splot
słoneczny; przedramiona powinny się ciągle stykać (fot.110). Następnie rozpocząć
powolny wdech, który powinien trwać przez cały czas wykonywania następujących
ruchów: grzbiet lewego nadgarstka należy oprzeć na wewnętrznej stronie
nadgarstka pranego i skrzyżować ramiona; dłonie w nadgarstkach należy
przekręcić, tak by zwróciły się w kierunku tułowia i dalej ku przodowi, przy
czym przedramiona przez cały czas powinny być skrzyżowane, a w końcowej fazie
ruchu lewa ręka powinna się znaleźć ponad prawą (fot.111). Dłonie zacisnąć w
pięści i energicznie rozsunąć na boki (fot.112), po czym położyć je na tułowiu w
okolicy lewego i prawego jajnika i zakończyć wydech.
7. Wyciskanie szkodliwej energii z jajników.
Zwróconą ku górze lewą dłoń należy umieścić przed sobą. Ramię w łokciu powinno
być zgięte pod kątem prostym i zaparte o klatkę piersiową. Wyprostować palce
wskazujący i środkowy lewej dłoni, przyciskając pozostałe dwa palce kciukiem do
dłoni. Wyprostowane palce lewej dłoni uchwycić od spodu prawą dłonią i niejako
wycisnąć, jak gdyby tłocząc coś z nasady palców ku ich czubkom (fot.113). Po
wyciśnięciu palców prawą dłonią energicznie potrząsnąć, strzepując ją grzbietem
ku dołowi po prawej stronie tułowia. Przytrzymywane kciukiem palce lewej dłoni
należy teraz wyprostować i ułożyć je na kształt litery V, odsuwając zetknięte
palce wskazujący i środkowy od zetkniętych palców serdecznego i małego. Lekko
potrzeć dłonią okolice lewego jajnika. Takie same ruchy wykonać dłonią prawą.
W drugiej części tego magicznego kroku tułów należy mocno pochylić. Lewe ramię
należy zwiesić pomiędzy nogami, opierając łokieć na brzuchu w okolicy pępka.
Teraz wykonać takie same ruchy jak w pierwszej części tego magicznego kroku, z
tą różnicą że wyprostowane palce wskazujący i środkowy lewej dłoni trzeba
uchwycić dłonią prawą z góry (fot.114, fot.115). Takie same ruchy wykonać po
strome prawej.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA CZWARTA: MAGICZNE KROKI, KTÓRE NALEŻĄ DO NIEBIESKIEGO TROPICIELA
Magiczne kroki tej grupy są naturalnym zamknięciem całego układu. Siła tej grupy
magicznych kroków bierze się z ich bezosobowego charakteru. Wdechy i wydechy są
gwałtowne, lecz nie głębokie, a ruchom towarzyszy ostry świst wydychanego
powietrza.
Wartość magicznych kroków Niebieskiego Tropiciela polega na tym, że każdy z nich
może nadać macicy twardość, nieodzowną do uruchomienia jej funkcji
drugorzędnych, które w wypadku Niebieskiego Tropiciela można określić jako
umiejętność zachowywania bezustannej czujności. Nasze normalne zachowanie jest
przedmiotem krytyki szamanów, według których postępujemy tak, jak gdybyśmy nigdy
nie wyłączali automatycznego pilota; mówimy to, czego mówić nie chcemy,
ignorujemy to, czego ignorować nie powinniśmy. Innymi słowy, jesteśmy świadomi
tego, co nas otacza, jedynie przez bardzo krótkie chwile. Przez większość czasu
funkcjonujemy wyłącznie dzięki sile bezwładu, nawykowo, a nawykiem naszym jest,
zasadniczo, nie zwracać uwagi na nic. Czarownikom starożytnego Meksyku
przyświecała myśl, że macica kobiety jest tym organem, który może przełamać ten
impas, a do tego musi ona nabrać twardości.
8. Czerpanie energii sprzed tułowia czułkami owada.
Zwrócone ku górze dłonie z palcami wskazującymi i środkowymi rozstawionymi w
kształt litery V należy przyłożyć do boków tułowia; kciuki przyciskają pozostałe
palce do dłoni (fot.116). Następnie obrócić je w dół i mocno wypchnąć przed
siebie, jednocześnie gwałtownie i ze świstem wydychając powietrze przez
zaciśnięte zęby (fot.117). Dłonie przyciągnąć z powrotem dc boków klatki
piersiowej, przekręcając je znów ku górze i robiąc przy tym głęboki wdech. Ruch
ten należy wykonać raz jeszcze i potrzeć dłońmi tułów w okolicy jajników; palce
dłoni powinny być rozdzielone pomiędzy palcami środkowymi i serdecznymi.
9. Czerpanie energii z boków pod kątem.
Ten magiczny krok rozpoczyna się od obrócenia się na prawej stopie i wystawienia
lewej nogi w przód pod kątem czterdziestu pięciu stopni. Prawa stopa stanowi
poziomą kreskę litery T, a stopa lewa pionową. Tułowiem należy kołysać w przód i
w tył. Następnie należy zgiąć lewy łokieć, a zwróconą ku górze dłoń przyciągnąć
do klatki piersiowej. Palce wskazujący i środkowy powinny tworzyć kształt litery
V Pozostałe dwa palce należy przyciskać kciukiem do dłoni (fot.118).
Wyprostowanymi palcami dłoni wykonać pchnięcie, mocno pochylając przy tym tułów.
W czasie pchnięcia dłoń należy obrócić ku ziemi i ze świstem wypuścić powietrze
(fot.119). Podczas wdechu dłoń przyłożyć z powrotem do boku klatki piersiowej,
obracając ją ku górze, po czyni delikatnie potrzeć nią okolice lewego jajnika:
palce dłoni powinny być rozdzielone pomiędzy palcem środkowym i serdecznym. W
podskoku należy zmienić ułożenie stóp i obrócić się w prawo, znów pod kątem
czterdziestu pięciu stopni. Opisane wyżej ruchy wykonać teraz prawym ramieniem.
10. Czerpanie energii z boków owadzim cięciem.
Dłonie należy trzymać z boku klatki piersiowej; palce wskazujące i środkowe
powinny być rozstawione w kształt litery V, a kciuki przyciskać pozostałe dwa
palce do dłoni. Dłonie skierować ku górze. Utrzymując dłonie na wysokości klatki
piersiowej, przekręcić je, tak by były zwrócone do siebie. Następnie, wydychając
ze świstem powietrze, ramiona wyprostować w boki i dłonie zwrócić do przodu.
Palcami wskazującymi i środkowymi powinno się wykonać ruch naśladujący cięcie,
jak gdyby były one nożycami, i zakończyć ze świstem wydech (fot.120).
Przywodząc ramiona z powrotem do boków tułowia, zrobić wdech: łokcie powinny być
skierowane do dołu, a dłonie wskazywać na boki (fot.121). Następnie dłonie
obrócić w nadgarstkach, tak by palce wskazujący i środkowy były zwrócone do
przodu, po czym palce obu dłoni należy rozdzielić pomiędzy palcami środkowym i
serdecznym i w trakcie wydechu potrzeć dłońmi tułów w okolicy jajników.
11. Wywiercanie energii spomiędzy stóp jedną i drugą ręką.
Należy zrobić głęboki wdech. Następnie powoli i ze świstem wydychając powietrze,
lewą rękę opuścić, przekręcając ją w nadgarstku. Taki ruch ręki upodabnia ją do
wiertła, dziurawiącego coś przed tułowiem pomiędzy nogami. Następnie palce
wskazujący i środkowy zakrzywić na kształt szponów i pochwycić coś z ziemi,
spomiędzy stóp (fot.122), po czym, robiąc głęboki wdech, wyciągnąć to ku górze,
na wysokość bioder. Ramię przenieść ponad głową za siebie i położyć dłoń na
plecach w okolicy lewej nerki i nadnercza (fot.123).
Gdy lewa dłoń spoczywa w tym miejscu, prawa ręka wykonuje te same ruchy. Po
umieszczeniu jej na plecach w okolicy prawej nerki i nadnercza należy zrobić
wdech. Lewą dłoń trzeba przenieść ponad głową do przodu i potrzeć nią okolice
lewego jajnika; palce powinny być rozdzielone pomiędzy palcem środkowym i
serdecznym. Ruchowi ramienia zza pleców ku przodowi tułowia powinien towarzyszyć
świst gwałtownie wydychanego powietrza. Po kolejnym głębokim wdechu w taki sam
sposób należy przenieść prawą dłoń w okolice prawego jajnika.
12. Wywiercanie energii spomiędzy stóp obiema rękami.
Ten magiczny krok jest podobny do poprzedniego, z tą różnicą że obrotowe ruchy
rękoma wykonuje się nie kolejno, lecz jednocześnie. Następnie zagina się palce
wskazujący i środkowy obu dłoni jak szpony i w tym samym momencie pochwytuje się
nimi coś spomiędzy stóp. Potem dłonie należy przyłożyć do bioder i zakreślić
nimi łuki po bokach tułowia. Dłonie powinny spocząć w okolicy nerek i nadnerczy.
Pocierając te miejsca, zrobić głęboki wdech (fot.124), a następnie wydech,
zakreślając ramionami kolejny łuk po bokach tułowia w przód, by zaraz potem
potrzeć okolice lewego i prawego jajnika; palce obu dłoni powinny być
rozdzielone pośrodku. Podobnie jak uprzednio, ruchowi ramion zza pleców ku
przodowi powinien towarzyszyć świszczący wydech.
Wstecz / Spis treści / Dalej
UKŁAD PIĘCIU RZECZY WAŻNYCH, CZYLI UKŁAD WESTWOODZKI
Jeden z najważniejszych układów dla praktykujących Tensegrity nazwano “układem
pięciu rzeczy ważnych". Popularnie określa się go mianem “układu
westwoodzkiego", ponieważ po raz pierwszy nauczano go publicznie w Pauley
Pavilion na Uniwersytecie Kalifornijskim w Los Angeles, mieszczącym się w
dzielnicy o nazwie Westwood. W zamyśle twórców układ ten był próbą integracji
czegoś, co don Juan Matus nazywał pięcioma rzeczami ważnymi dla szamanów
starożytnego Meksyku. Wszystko, czym zajmowali się dawni czarownicy,
koncentrowało się wokół pięciu ważnych rzeczy: pierwsza to magiczne kroki; druga
to ośrodek energetyczny w ciele ludzkim, zwany ośrodkiem decyzji; trzecia to
rewizja życia, sposób na pogłębienie zakresu ludzkiej świadomości; czwarta to
śnieni e, prawdziwa sztuka wykraczania poza sferę normalnej percepcji; piąta to
wewnętrzna cisza, czyli ten poziom ludzkiej percepcji, który dał początek
wszystkim zdobyczom dawnych czarowników w sferze postrzegania. Ta sekwencja
pięciu rzeczy ważnych była układem odwzorowującym sposób, w jaki dawni
czarownicy rozumieli otaczający ich świat.
Jednym z oszałamiających dokonań dawnych szamanów było, jak nas nauczał don
Juan, odkrycie istnienia we wszechświecie pewnej siły spajającej, która wiąże z
sobą pola energii w namacalne, funkcjonalne całości. Czarownicy, którzy wykryli
istnienie tej siły, opisywali ją jako rodzaj wibracji czy też stanu rozedrgania,
przenikającego przez skupiska pól energii i sklejającego je ze sobą.
W zestawie pięciu rzeczy ważnych dla szamanów starożytnego Meksyku magiczne
kroki spełniają funkcję owego stanu rozedrgania, o którym mówili dawni szamani.
Kiedy układali tę szamańską sekwencję pięciu rzeczy ważnych, powielali
charakterystyczne uporządkowania energii, które ukazywały im się wówczas, gdy
udawało im się zobaczyć energię w jej ruchu we wszechświecie. Magiczne kroki
były tą cząstką, która przeniknęła przez pozostałe cztery cząstki i zespoliła je
w jedną funkcjonalną całość.
Układ westwoodzki, naśladując formę opracowaną przez szamanów starożytnego
Meksyku, również podzielono na cztery grupy. Ułożono je według znaczenia
przypisywanego im przez czarowników, którzy określili ich granice: pierwsza,
ośrodek decyzji; druga, rewizja życia; trzecia, śnienie; czwarta, wewnętrzna
cisza.
GRUPA PIERWSZA: OŚRODEK DECYZJI
Najważniejszym zagadnieniem dla szamanów starożytnego Meksyku i dla wszystkich
szamanów z linii don Juana był ośrodek decyzji. Obserwując praktyczne efekty
swoich poczynań, szamani doszli do przekonania, że na ciele człowieka znajduje
się punkt odpowiedzialny za podejmowanie decyzji, punkt trójkątny - miejsce na
rękojeści mostka u nasady szyi, w którym schodzące się obojczyki tworzą
trójkątne wgłębienie. W ośrodku tym energia jest niezwykle rozrzedzona,
osiągając stan niespotykanej subtelności; gromadzona tam energia jest
szczególnego rodzaju i nawet szamani nie potrafią jej bliżej opisać. Nie mają
oni jednak najmniejszych wątpliwości, że mogą wyczuwać obecność tej energii oraz
skutki jej oddziaływania. Szamani wierzą, że ta właśnie energia zostaje stamtąd
wyparta w bardzo wczesnym okresie życia każdego człowieka i nigdy do niego nie
powraca. W ten sposób zostajemy pozbawieni czegoś, co jest, być może, znacznie
ważniejsze niż wszystkie energie pozostałych ośrodków razem wzięte: zdolności
podejmowania decyzji.
W kwestii podejmowania decyzji don Juan podzielał bardzo krytyczną opinię
czarowników ze swojej linii. Ich spostrzeżenia, gromadzone przez całe stulecia,
doprowadziły ich do przekonania, że ludzie są niezdolni do podejmowania decyzji
i dlatego stworzyli społeczeństwo: monstrualne instytucje, które biorą na siebie
ciężar podejmowania decyzji. Ludzie pozwolili, by owe instytucje decydowały za
nich, sami zaś po prostu stosują się do decyzji, które podejmuje się w ich
imieniu.
Trójkątny punkt u nasady szyi był dla dawnych szamanów miejscem o tak wielkim
znaczeniu, że bardzo rzadko dotykali go rękoma; jeśli trzeba to było zrobić,
dotyk był rytualny i zawsze dokonywała go druga osoba za pomocą jakiegoś
przedmiotu. Używano do tego celu bardzo starannie wypolerowanych kawałków
twardego drewna czy wypolerowanych kości zwierząt, których zaokrąglone końce
pasowały pod względem kształtu i rozmiaru do wgłębienia na szyi. Tak
przygotowanymi kośćmi bądź kawałkami drewna naciskano to miejsce, aby wytworzyć
na obrzeżach wgłębienia ucisk. Przedmiotów tych używano również, jakkolwiek
rzadko, do automasażu lub do zabiegów, które dzisiaj nazwalibyśmy akupresurą.
- Jak wpadli na to, że to wgłębienie jest ośrodkiem decyzji? - spytałem raz don
Juana.
- Każdy ośrodek energetyczny w ciele - odparł - wykazuje koncentrację energii;
ma swego rodzaju wir energii, niczym lej, który z perspektywy wpatrującego się
weń widzącego zdaje się obracać w lewo dokoła swej osi. Moc poszczególnych
ośrodków zależy od siły tego właśnie ruchu. Jeśli ruch jest ledwo dostrzegalny,
ośrodek jest wyczerpany, pozbawiony energii. Gdy czarownicy starożytności
przypatrywali się ludzkiemu ciału, kiedy ich oczy widziały, zwrócili uwagę na
istnienie tych wirów. Bardzo ich zaciekawiły, więc sporządzili ich plan.
- Dużo jest takich ośrodków w ciele człowieka, don Juanie? - spytałem.
- Są ich setki, jeśli nie tysiące! - odrzekł don Juan. - Można by rzec, że
człowiek jest niczym więcej jak tylko skupiskiem tysięcy tańczących w kółko
wirów, a niektóre z nich są tak maleńkie, iż przypominają, dajmy na to, ucha
igielne, choć są to niezwykle ważne ucha. Większość tych wirów to wiry energii.
Energia przepływa przez nie swobodnie bądź zostaje w nich zablokowana. Jest
jednak sześć wirów, które są tak olbrzymie, że zasługują na specjalne
traktowanie. Są to ośrodki życia i witalności. Energia nigdy się w nich nie
blokuje, lecz czasem jej dopływ jest tak znikomy, że ośrodek z ledwością się
obraca.
Don Juan wyjaśnił, że te sześć olbrzymich ośrodków witalności mieści się w
sześciu miejscach ciała. Wyliczył je według znaczenia, przydawanego im przez
szamanów. Pierwszy znajduje się w rejonie wątroby i woreczka żółciowego; drugi w
obrębie trzustki i śledziony; trzeci w okolicy nerek i nadnerczy; czwarty zaś we
wgłębieniu u podstawy szyi z przodu tułowia. Piąty otacza macicę, a szósty
znajduje się na czubku głowy.
Piąty ośrodek, właściwy jedynie kobietom, ma, według słów don Juana, szczególny
rodzaj energii, sprawiający na czarownikach wrażenie płynności. Cechę tę
wykazywały tylko niektóre kobiety. Wyglądało to tak, jakby ośrodek ten służył za
naturalny filtr, zatrzymujący natłok zbędnych wpływów środowiska.
O ośrodku szóstym, umiejscowionym na czubku głowy, don Juan powiedział, że
anomalia to zbyt łagodne słowo na jego określenie i że on nie chce mieć
absolutnie nic z nim wspólnego. Stwierdził, że nie charakteryzuje się on
kolistym zawirowaniem energii, tak jak pozostałe ośrodki, lecz wahadłowym,
jednostajnym ruchem przypominającym nieco bicie serca.
- Dlaczego energia tego ośrodka tak bardzo się różni od pozostałych, don Juanie?
- spytałem go.
- Szósty ośrodek energii - odrzekł - tak naprawdę nie należy do człowieka.
Widzisz, my. ludzie, jesteśmy niczym oblężona forteca. Szósty ośrodek został
opanowany przez agresora, niewidzialnego drapieżcę. I jedynym sposobem jego
przezwyciężenia jest wzmocnienie wszystkich pozostałych ośrodków.
- Czy uczucie, że się jest niczym oblężona forteca, nie jest nieco paranoidalne,
don Juanie? - spytałem.
- Cóż, może dla ciebie jest, ale z całą pewnością nie dla mnie - odparł. - Ja
widzę energię i widzę, że energia wokół ośrodka na czubku głowy nie oscyluje tak
jak energia pozostałych ośrodków. Porusza się w przód i w tył, ruchem
odrażającym i zupełnie obcym. Widzę także, że u czarownika, któremu udało się
przezwyciężyć swój umysł, co czarownicy określają mianem obcej instalacji,
oscylacja tego ośrodka staje się dokładnie taka sama jak wszystkich pozostałych.
Don Juan przez wszystkie lata mojego terminowania u niego konsekwentnie odmawiał
wypowiadania się na temat owego szóstego ośrodka. Tamtego dnia, gdy opowiadał mi
o ośrodkach witalności, zbył, i to w dość nieprzyjemny sposób, moje gorączkowe
próby pociągnięcia go za język i zaczął mówić o czwartym ośrodku, ośrodku
decyzji.
- Ten czwarty ośrodek - rzekł - ma szczególny rodzaj energii, która w oczach
widzącego ma niepowtarzalną przejrzystość, coś, co opisać można poprzez
podobieństwo do wody: jest to energia tak płynna, że wygląda jak ciecz. Wygląd
tej szczególnej energii jest wyznacznikiem filtrującej natury samego ośrodka
decyzji, który zatrzymuje wszelkie napływające doń energie i przesącza jedynie
ich płynne frakcje. Płynność ta jest niezmienna i cechuje ten ośrodek jako
całość. Czarownicy nazywają go również ośrodkiem wodnistym. Rotacja energii w
ośrodku decyzji jest najsłabsza wśród wszystkich ośrodków - ciągnął don Juan. -
Z tego też powodu człowiek rzadko może o czymkolwiek decydować. Czarownicy
widzą, że na skutek praktykowania pewnych magicznych kroków ośrodek ten się
uaktywnia i oto nagle mogą do woli podejmować wszelkie decyzje, choć przedtem
nie wiedzieli nawet, od czego zacząć.
Don Juan podkreślał z całą mocą, że szamani starożytnego Meksyku mieli
graniczącą z fobią awersję do dotykania własnego wgłębienia u podstawy szyi.
Jedyna akceptowana przez nich droga do pośredniego choćby kontaktu z tym punktem
wiodła poprzez zastosowanie magicznych kroków, które wzmacniają to miejsce, gdyż
gromadzą wokół niego rozproszoną energię i w ten sposób usuwają wszelkie wahania
przy podejmowaniu decyzji, powstałe za sprawą naturalnego rozpraszania się
energii w zmaganiu się z codzienną egzystencją.
- Człowiek, postrzegany jako skupisko pól energii, jest zwartym i zamkniętym
układem, któremu nie można wstrzyknąć nawet odrobiny energii i z którego nawet
odrobina energii nie może się wydostać - powiedział don Juan. - Uczucie utraty
energii, które każdy z nas miewa od czasu do czasu, jest skutkiem jej wypierania
i rozpraszania z dala od owych pięciu olbrzymich, naturalnych ośrodków życia i
witalności. Każde poczucie nabierania energii bierze się z rozprowadzania
energii, która została uprzednio wyparta z tych ośrodków. Można by rzec, że
energia ta jest na powrót gromadzona wokół tych właśnie pięciu ośrodków życia i
witalności.
magiczne kroki dla ośrodka decyzji
GRUPA DRUGA: REWIZJA ŻYCIA
Zgodnie z tym, czego don Juan nauczał swoich uczniów, rewizja życia to technika
wynaleziona przez czarowników starożytnego Meksyku. Używali jej wszyscy
praktykujący szamani, by wizualizować i raz jeszcze przeżywać wszystko, co
przydarzyło im się w życiu, i w ten sposób osiągnąć dwa transcendentalne cele:
pierwszy, abstrakcyjny, to wypełnienie uniwersalnego prawa, które nakazuje
wyzbycie się świadomości w momencie śmierci; drugi zaś, niezwykle pragmatyczny,
to nabycie płynności postrzegania.
Don Juan powiedział, że określenie pierwszego celu było wynikiem obserwacji
dawnych czarowników, możliwych dzięki ich umiejętności widzenia energii
bezpośrednio w jej ruchu we wszechświecie. Widzieli oni, że we wszechświecie
istnieje potężna siła, przeogromne skupisko pól energii, które nazwali Orłem
albo mrocznym morzem ś wiadomość i. Zauważyli, że mroczne morze świadomości jest
tą właśnie siłą, która użycza świadomości wszystkim żyjącym istotom, od wirusów
do ludzi. Wierzyli, że użycza ona świadomości każdej nowo narodzonej istocie, a
ta wzbogaca tę świadomość swoimi przeżyciami do chwili, gdy owa siła zażąda jej
zwrotu.
W rozumieniu dawnych czarowników wszystkie żyjące istoty umierają, ponieważ są
zmuszone zwrócić użyczoną im świadomość. Czarownicy już bardzo dawno pojęli, że
nie można wyjaśnić tego zjawiska za pomocą - jak to dziś określają ludzie -
naszego liniowego toku myślenia, gdyż przyczynowo-skutkowe rozumowanie nie może
ogarnąć tego, dlaczego i w jaki sposób świadomość zostaje użyczona i później
odebrana. Czarownicy starożytnego Meksyku widzieli w tym energetyczną
rzeczywistość wszechświata, której nie da się wyjaśnić w kategoriach przyczyny i
skutku czy w kategoriach możliwego do określenia a priori zamierzenia.
Czarownicy linii don Juana wierzyli, że rewizja życia jest równoznaczna z
oddaniem mrocznemu morzu świadomości tego, czego ono łaknie: treści ludzkich
przeżyć. Wierzyli jednak, że dzięki rewizji życia mogą uzyskać nad tym pewną
kontrolę, co pozwoli im na rozdzielenie tychże przeżyć od swej siły życiowej.
Według nich nie są one trwale ze sobą splecione, lecz jedynie złączone przez
okoliczności.
Dawni czarownicy byli głęboko przekonani, że mroczne morze świadomości nie chce
zabierać ludziom życia; zależy mu jedynie na treści ich przeżyć. Brak
zdyscyplinowania nie pozwala ludziom oddzielić od siebie tych dwóch żywiołów i w
rezultacie tracą oni życie, a przecież nie chodzi tu o ich życie, a o to. co
przeżyli. W oczach dawnych czarowników rewizja życia była procedurą, dzięki
której mogli ofiarować mrocznemu morzu świadomości substytut swojego życia.
Rezygnowali ze swoich przeżyć, przywołując je ze swej pamięci, zachowywali
natomiast siłę życiową.
W świetle linearnych pojęć naszego zachodniego świata twierdzenia czarowników o
postrzeganiu nie mają w ogóle sensu. Cywilizacja zachodnia styka się z szamanami
Nowego Świata od pięciuset lat, a jednak do tej pory to, co mają nam do
powiedzenia, nie doczekało się jeszcze żadnego poważnego opracowania
filozoficznego ze strony uczonych. Rewizja życia dla każdego niemalże mieszkańca
zachodniego świata może być zbieżna z psychoanalizą, z czymś podobnym do jakiejś
procedury psychologicznej czy rodzajem metody samodzielnego radzenia sobie z
własnymi problemami. Trudno o bardziej błędne porównania.
Według don Juana człowiek zawsze przegrywa, gdyż nie podejmuje odpowiednich
kroków. Mówiąc o głównych założeniach magii, don Juan wyraził przekonanie, że
człowiek Zachodu przegapia wspaniałą szansę wzbogacenia swojej świadomości i że
sposób, w jaki odnosi się on do wszechświata, życia i świadomości, jest zaledwie
jedną z bardzo wielu możliwości.
Dla praktykujących szamanów rewizja życia oznacza oddanie niewyobrażalnej sile,
mrocznemu morzu świadomości, treści swoich przeżyć, czyli inaczej mówiąc,
świadomości, którą wzbogacili oni przez te właśnie przeżycia. Ponieważ don Juan
w żaden sposób nie potrafił wytłumaczyć mi tych zjawisk na podstawie tradycyjnej
logiki, powiedział, że czarownicy mogli co najwyżej liczyć na to, iż uda im się
owa sztuka zachowania siły życiowej, choć nie mieli pojęcia, jak tego dokonać.
Powiedział też, że udało się to już tysiącom czarowników. Zachowali oni siłę
życiową, oddawszy mrocznemu morzu świadomości siłę swych przeżyć. Dla don Juana
oznaczało to, że czarownicy ci nie umarli - w potocznym rozumieniu tego słowa -
lecz przekroczyli granicę śmierci, zachowując swą siłę życiową, i zniknęli z
powierzchni ziemi, by rozpocząć ostateczną podróż percepcji.
Szamani z linii don Juana byli przekonani, że gdy śmierć przychodzi w taki
sposób, cała nasza istota przekształca się w energię, energię szczególnego
rodzaju, która zachowuje ślad naszej indywidualności. Don Juan próbował
wytłumaczyć to metaforycznie, mówiąc, że składamy się z wielu pojedynczych
nacji: nacji płuc, nacji serca, nacji żołądka, nacji nerek i tak dalej. Czasem
nacje te działają niezależnie od siebie, lecz w chwili śmierci wszystkie zostają
złączone w całość. Czarownicy linii don Juana nazywali ten stan absolutną
wolnością. Dla nich śmierć łączy, a nie unicestwia, jak czyni to w wypadku
zwykłego człowieka.
- Czy ten stan to nieśmiertelność, don Juanie? - spytałem.
- To nie jest żadna nieśmiertelność - odparł. - To zaledwie wstęp do pewnego
procesu ewolucyjnego przy użyciu jedynego medium ewolucji danego człowiekowi -
świadomości. Czarownicy mojej linii byli przeświadczeni, że człowiek nie może
już dalej ewoluować biologicznie; stąd też uważali świadomość człowieka za
jedyne medium ewolucji. W chwili śmierci czarownicy nie zostają unicestwieni
przez śmierć, lecz przekształceni w istoty nieorganiczne - istoty, które mają
świadomość, lecz nie mają organizmu. Przekształcenie się w istotę nieorganiczną
było dla nich ewolucją i oznaczało użyczenie im nowego, niewyobrażalnego rodzaju
świadomości, która będzie trwać przez miliony lat, lecz którą pewnego dnia
trzeba będzie zwrócić jej dawcy -mrocznemu morzu świadomości.
Jednym z najważniejszych odkryć szamanów linii don Juana było to, że podobnie
jak wszystko inne we wszechświecie, nasz świat jest kombinacją dwóch
przeciwstawnych, a jednocześnie komplementarnych względem siebie sił. Jedna z
tych sił to znany nam świat, który czarownicy nazywali światem istot
organicznych. Druga siła to coś, co nazywali światem istot nieorganicznych.
- Świat istot nieorganicznych zamieszkują istoty, które posiadają świadomość,
lecz nie mają organizmu - powiedział don Juan. - Są skupiskami pól energii, tak
samo jak my. Dla widzącego nie są one świetliste, tak jak ludzie, lecz raczej
mętne. Nie są to kuliste, lecz podłużne, patykowate konfiguracje energetyczne.
Zasadniczo są to skupiska pól energii posiadające spójność i granice, tak samo
jak my. Utrzymują się razem dzięki tej samej sile spajającej, która utrzymuje
razem nasze pola energii.
- Gdzie jest ten nieorganiczny świat, don Juanie? - spytałem.
- To nasz świat bliźniaczy - odrzekł. - Zajmuje ten sam czas i przestrzeń co
nasz świat, lecz rodzaj świadomości naszego świata tak bardzo się różni od
świadomości świata nieorganicznego, że nigdy nie zauważamy obecności istot
nieorganicznych, chociaż te z kolei naszą obecność zauważają.
- Czy te istoty nieorganiczne są ludźmi, którzy przeszli ewolucję? - spytałem.
- W żadnym wypadku! - wykrzyknął. - Istoty nieorganiczne z naszego bliźniaczego
świata były z natury swej nieorganiczne, tak samo jak my zawsze byliśmy istotami
organicznymi, również od samego początku. Są to istoty, których świadomość
istnienia może ewoluować w taki sam sposób jak nasza, i tak się bez wątpienia
dzieje, choć brak mi bezpośredniej wiedzy na temat tego, jak się to może
odbywać. Wiem natomiast, że człowiek, którego świadomość przeszła ewolucję, jest
jasną, świecącą, kulistą istotą nieorganiczną szczególnego rodzaju.
Don Juan podał mi mnóstwo opisów tego procesu ewolucji, które zawsze brałem za
poetyckie metafory. Wybrałem sobie jedną, która najbardziej przypadła mi do
gustu, mówiącą o absolutnej wolności. Wyobrażałem sobie, że człowiek wkraczający
w stan absolutnej wolności musi być obdarzony największą spośród wszystkich
istot odwagą i najbardziej twórczą wyobraźnią. Don Juan powiedział, że wcale nie
fantazjuję, gdyż aby wkroczyć w stan absolutnej wolności, człowiek musi się
odwołać do wysublimowanej strony swojej natury, którą każdy posiada, choć nigdy
mu nie przychodzi do głowy z niej skorzystać.
Drugi, pragmatyczny cel rewizji życia don Juan opisywał jako nabycie płynności.
Związane z tym zagadnieniem przekonania czarowników łączą się z najbardziej
enigmatycznym przedmiotem magii - punktem połączenia, niezwykle jasnym punktem
wielkości piłki tenisowej, widocznym dla czarownika, który widzi człowieka pod
postacią skupisk pól energii.
Czarownicy tacy jak don Juan widzą, że tryliony pól energii, ukształtowane we
włókna światła i dochodzące z bezkresu otaczającego nas wszechświata, zbiegają
się w punkcie połączenia i przez niego przechodzą. To złączenie włókien nadaje
punktowi połączenia jasność. Punkt połączenia, przetwarzając owe tryliony
włókien energii na bodźce zmysłowe, umożliwia człowiekowi ich postrzeganie.
Następnie przekłada te bodźce na znany nam na co dzień świat, czyli inaczej
mówiąc, interpretuje je w kategoriach uspołecznienia jednostki i zgodnie z jej
ludzkimi możliwościami.
Rewizja życia polega na powtórnym przeżywaniu każdego, lub niemal każdego,
zdarzenia z przeszłości i tym samym na przemieszczaniu punktu połączenia - bądź
to bardzo nieznacznie, bądź to na wielką odległość - dzięki sile przeżywanego
wspomnienia, tak by się znalazł w położeniu, które zajmował w chwili, gdy
nastąpiło powtórnie przeżywane zdarzenie. Ów akt przemieszczania punktu
połączenia z poprzednich położeń w zajmowane obecnie nadaje praktykującym
szamanom płynność, niezbędną do znoszenia niewyobrażalnych trudów podróży w
nieskończoność. Praktykującym Tensegrity rewizja życia nadaje płynność, dzięki
której mogą znosić przeciwności, nie będące w najmniejszym stopniu częścią
zwyczajowego procesu postrzegania.
Rewizja życia była w czasach starożytnych procedurą formalną i polegała na
przypomnieniu sobie wszystkich osób, które dokonujący rewizji życia znał, i
wszystkich zdarzeń, w których uczestniczył. Don Juan zasugerował, bym - jako
człowiek współczesny - posłużył się zabiegiem mnemonicznym i sporządził pisemną
listę wszystkich ludzi, których w życiu poznałem. Gdy już to zrobiłem, don Juan
poinstruował mnie, jak z niej korzystać. Miałem wybrać pierwszą osobę z listy,
która cofała się w czasie od teraźniejszości do pierwszego zapamiętanego
doświadczenia mojego życia, i przypomnieć sobie, jak wyglądało moje ostatnie
spotkanie z tą osobą. Akt ten nazywa się przygotowaniem zdarzenia do przywołania
z pamięci.
Aby podszlifować umiejętność przypominania sobie zdarzeń z przeszłości, należy
przywoływać z pamięci najdrobniejsze szczegóły. Oznacza to przypomnienie sobie
wszystkich szczegółów fizycznych związanych z przywoływanym zdarzeniem, takich
jak na przykład wygląd otoczenia. Po przygotowaniu zdarzenia należy umieścić w
nim siebie, jakby się rzeczywiście w nim uczestniczyło, szczególną uwagę
zwracając na każdą, ważną dla danego zdarzenia konfigurację otaczającej je
przestrzeni. Jeśli na przykład spotkanie z jakąś osobą odbyło się w biurze,
należy przypomnieć sobie, jak wyglądała podłoga, drzwi, ściany, obrazy na
ścianach, okna, stoły, przedmioty na stołach, wszystko, co mogło zostać
dostrzeżone w przelotnym spojrzeniu i później zapomniane.
Rewizja życia jako procedura formalna musi się rozpocząć od przypomnienia sobie
zdarzeń najświeższych. W ten sposób ustala się hierarchia przeżyć zgodnie z ich
kolejnością. Zdarzenia najświeższe człowiek potrafi sobie przypomnieć bardzo
dokładnie. Czarownicy zawsze byli przekonani, że ludzie mają zdolność
rejestrowania bardzo drobnych szczegółów i że to tych właśnie szczegółów łaknie
mroczne morze świadomości.
Podczas samego przywoływania z pamięci danego zdarzenia powinno się głęboko
oddychać, wachlując niejako głową, bardzo powoli i delikatnie z jednej strony na
drugą, rozpoczynając bądź to od prawej, bądź od lewej; strona nie ma tu
znaczenia. Głową należy wachlować dopóty, dopóki jest to potrzebne, by
przypomnieć sobie wszystkie dające się przywołać z pamięci szczegóły. Don Juan
powiedział, że według czarowników jest to akt wdychania własnych uczuć, które
zostały pochłonięte przez przywoływane z pamięci zdarzenie, oraz rozpędzania
wszelkich niepożądanych nastrojów i obcych nam uczuć, które w nas wówczas
pozostały.
Czarownicy są przekonani, że tajemnica rewizji życia kryje się w owym akcie
wdychania i wydychania. Skoro oddychanie jest funkcją, która utrzymuje organizm
przy życiu, czarownicy nie mają wątpliwości, że dzięki niemu można również
ofiarować mrocznemu morzu świadomości szczegółowy obraz własnych przeżyć. Gdy
usilnie nalegałem, by don Juan racjonalnie wyjaśnił mi, co to oznacza, ten
niezmiennie powtarzał, że rewizja życia to jedna z tych rzeczy, których nie
można wytłumaczyć, jedynie samemu doświadczyć. Mawiał, że wyzwolenie można
odnaleźć w działaniu, a wyjaśnianie go oznacza trwonienie energii. Droga, którą
mi wskazywał, była odbiciem założeń jego wiedzy - była to droga działania.
Sporządzenie listy imion podczas rewizji życia to zabieg mnemoniczny, który
wysyła pamięć o minionych zdarzeniach w niewyobrażalną podróż. Czarownicy
utrzymują, że przypominanie sobie zdarzeń najświeższych przygotowuje grunt dla
przywoływania z pamięci przeżyć bardziej odległych w czasie z jednakową
wyrazistością i łatwością. Przywoływanie z pamięci zdarzeń z przeszłości oznacza
powtórne ich przeżywanie i czerpanie z tego procesu nieprawdopodobnej siły,
zdolnej pobudzić rozproszoną poza ośrodkami witalności energię i ponownie ją do
nich skierować. Takie rozprowadzenie energii, zapoczątkowane rewizją życia,
czarownicy określają mianem nabycia płynności po ofiarowaniu mrocznemu morzu
świadomości tego, czego ono łaknie.
Na bardziej przyziemnym poziomie rewizja życia umożliwia praktykującym
prześledzenie, jak w ich życiu powtarzają się wciąż te same schematy.
Przywoływanie z pamięci zdarzeń z przeszłości potrafi ich przekonać ponad
wszelką wątpliwość, że wszyscy jesteśmy na łasce sił, które właściwie są
zupełnie irracjonalne, chociaż początkowo mogą się wydawać jak najbardziej
racjonalne. Przykładem może być uzależnienie od zabiegania o względy płci
przeciwnej. Można mieć wrażenie, że dla niektórych ludzi jest to jedyne dążenie
i treść ich życia. Słyszałem od ludzi w podeszłym wieku, że jedynym celem, jaki
stawiali sobie w życiu, było znalezienie idealnego partnera życiowego oraz
doznanie szczęśliwej miłości choćby tylko przez rok.
Don Juan mówił mi często, nie zwracając zupełnie uwagi na moje gwałtowne
sprzeciwy, że problem polega na tym, iż tak naprawdę nikt nie chce nikogo
kochać, a jedynie pragnie być kochanym. Mawiał, że owo obsesyjne zabieganie o
względy płci przeciwnej z pozoru wydaje się nam najbardziej naturalne na
świecie. Słowa siedemdziesięciopięcioletniej osoby twierdzącej, że ciągle nie
znalazła jeszcze idealnego partnera życiowego, są wyrazem głębokiego idealizmu i
romantyczności. Jednakże gdy prześledzić tę obsesję w kontekście powtarzanych
przez całe życie w nieskończoność schematów, ukaże ona swe prawdziwe, groteskowe
oblicze.
Don Juan zapewniał mnie, że jeśli mają zajść jakiekolwiek zmiany w zachowaniu
człowieka, muszą one nastąpić w procesie rewizji życia; jest to bowiem jedyna
metoda, która może wzbogacić świadomość człowieka poprzez wyzwolenie go z nigdy
nie wypowiedzianych, choć oczywistych wymagań narzucanych przez proces
uspołecznienia, tak automatycznych, tak niekwestionowanych, iż w normalnych
warunkach nie można ich sobie nawet uświadomić, a cóż dopiero dokładnie
zanalizować.
Sam akt rewidowania życia poprzez przywołanie z pamięci swych przeżyć z
przeszłości jest zadaniem na całe życie. Potrzeba całych lat, by przejść przez
listę imion, szczególnie wówczas, gdy poznało się i miało w życiu kontakt z
tysiącami osób. Pracę z listą uzupełnia się przywoływaniem z pamięci zdarzeń, w
których nie uczestniczyły żadne osoby, a które mimo to należy prześledzić, jeśli
łączą się one jednak w jakiś sposób z osobą właśnie wspominaną.
Don Juan twierdził, że tym, do czego tak usilnie dążyli czarownicy starożytnego
Meksyku w rewizji życia, było właśnie odnalezienie owych wspomnień kontaktów z
innymi ludźmi, ponieważ w nich się skrywają najgłębiej sięgające skutki
uspołecznienia, które szamani wszelkimi dostępnymi sobie środkami starali się
przezwyciężyć.
magiczne kroki dla rewizji życia
GRUPA TRZECIA: ŚNIENIE
Don Juan Matus zdefiniował śnieni e jako akt wykorzystania normalnych snów w
charakterze bramy, poprzez którą ludzka świadomość może wkroczyć w inne
dziedziny postrzegania. Według niego z definicji tej wynika, że zwyczajne sny
mogą być wykorzystywane jako przejście prowadzące percepcję w inne obszary
energii, odmiennej od energii powszedniego świata, choć w swej pierwotnej
naturze tak bardzo do niej podobnej. Dla czarowników istnienie tej bramy
oznaczało postrzeganie najzupełniej rzeczywistych światów, gdzie mogli oni żyć
lub zginąć, światów, które są szokująco odmienne od naszego, choć zarazem tak
bardzo do niego podobne.
Gdy prosiłem don Juana, by podał mi logiczne wyjaśnienie tej sprzeczności, ten
po raz kolejny powtórzył dawno ustalone w tej sprawie stanowisko czarowników:
odpowiedzi na wszystkie podobne pytania można odnaleźć w praktyce, a nie w
intelektualnej dociekliwości. Powiedział, że gdybyśmy chcieli rozmawiać o
możliwościach czarowników, musielibyśmy korzystać ze składni języka, bez względu
na to, w jakim języku byśmy rozmawiali; składnia zaś, jako element powszechnego
zwyczaju językowego, ogranicza możliwości wyrazu. Składnia dowolnego języka
wiąże się z możliwością postrzegania jedynie tego świata, w którym żyjemy.
Don Juan czynił znaczące rozróżnienie, w języku hiszpańskim, pomiędzy dwoma
czasownikami: sońar “śnić" i ensońar, co oznacza “śnić tak, jak śnią
czarownicy". W języku angielskim nie ma wyraźnego rozróżnienia pomiędzy tymi
dwoma stanami - śnienia normalnego, sueńo, i stanu bardziej złożonego, przez
czarowników zwanego ensueńo.
Sztuka śnienia, zgodnie z tym, czego nauczał don Juan, wywodzi się od
najzwyklejszych obserwacji prowadzonych przez czarowników starożytnego Meksyku,
w czasie gdy widzieli oni ludzi pogrążonych we śnie. Zauważyli wówczas, że
podczas snu punkt połączenia bardzo naturalnie, swobodnie się przemieszcza ze
swej zwykłej pozycji, przenosząc się w dowolne miejsce na obrzeżach świetlistej
sfery lub w jej wnętrzu. Porównując swoje widzenie z relacjami osób, które
obserwowali podczas snu, uświadomili sobie, że im większe było zaobserwowane
przemieszczenie punktu połączenia, tym bardziej zdumiewające były relacje o
zdarzeniach i scenach przeżytych w snach.
Dawni czarownicy pochłonięci tymi obserwacjami zaczęli namiętnie poszukiwać
okazji ku temu, by samodzielnie przemieszczać swój punkt połączenia. Doszło do
tego, że zaczęli w tym celu używać roślin psychotropowych. Bardzo szybko jednak
zdali sobie sprawę, że przemieszczenia wynikłe z zastosowania takich roślin są
niestabilne, nienaturalne i nie dają się kontrolować. Pomimo tej porażki udało
im się odkryć coś niezwykle wartościowego. Nazwali to uwagą śnienia.
Don Juan wyjaśnił to zjawisko, nazywając powszednią świadomość człowieka uwagą
kierowaną na elementy świata widzianego na co dzień. Podkreślił, że ludzie
wszystkiemu, co ich otacza, przyglądają się bezustannie, choć powierzchownie.
Ludzie nie oglądają przedmiotów dokładnie, lecz po prostu rejestrują ich
obecność poprzez szczególny rodzaj uwagi, określony aspekt swej ogólnej
świadomości. Jego zdaniem ten rodzaj powierzchownego, a jednak bezustannego
“przyglądania się" można odnieść do elementów zwykłego snu. Ten drugi, określony
aspekt ogólnej świadomości nazwał uwagą śnienia, czyli nabywaną przez
praktykujących umiejętnością utrzymywania nieporuszonej świadomości przedmiotów
w swoich snach.
Rozwijanie uwagi śnienia przez czarowników linii don Juana zaowocowało
podstawową klasyfikacją snów. Dawni czarownicy spostrzegli, że większość ich
snów jest wytworem wyobraźni, efektem codziennego poznawania świata; były jednak
i takie, które wymykały się tej klasyfikacji. Te sny były prawdziwymi stanami
podwyższonej świadomości, a nie tylko wytworami wyobraźni. W snach z elementami
wytwarzającymi energię szamani mogli widzieć energię w jej ruchu we
wszechświecie.
Szamani ci potrafili skupić swą uwagę śnienia na dowolnym elemencie swojego snu
i tak spostrzegli, że istnieją dwa rodzaje snów. Pierwszy z nich to dobrze nam
wszystkim znane sny, w których pojawiają się elementy fantasmagoryczne, coś, co
moglibyśmy zakwalifikować jako wytwór naszego umysłu i naszej duszy; być może
mają one związek z naszym układem nerwowym. Drugi rodzaj snów szamani nazwali
snami wytwarzającymi energię. Don Juan powiedział, że dawni czarownicy
uświadamiali sobie, że znajdują się w stanie podobnym do snu, który sprawiał, że
pojawili się w jakimś miejscu poza naszym światem - miejscu równie rzeczywistym
jak świat, w którym żyjemy; miejscu, w którym przedmioty snu wytwarzają energię,
podobnie jak drzewa albo zwierzęta czy nawet skały wytwarzają energię w
otaczającym nas świecie, widzianym przez czarownika.
Dla dawnych szamanów te wizje były jednak zbyt ulotne, zbyt krótkotrwałe, by
mogły mieć jakiekolwiek znaczenie. Wadę tę przypisywali temu, że ich punktu
połączenia nie można było utrzymać nieruchomo przez stosunkowo długi czas w
położeniu, w które został przemieszczony. Ich wysiłki zmierzające do zaradzenia
takiemu stanowi rzeczy zaowocowały kolejną wielką sztuką magii - sztuką
podchodzenia.
Don Juan bardzo jasno zdefiniował obie sztuki pewnego dnia, gdy powiedział mi,
że sztuka śnienia polega na celowym przemieszczaniu punktu połączenia z jego
zwykłej pozycji, a sztuka podchodzenia na zamierzonym unieruchomieniu go w
pozycji, do której został przemieszczony.
To unieruchomienie pozwoliło szamanom starożytnego Meksyku podziwiać inne światy
w całej ich pełni. Don Juan powiedział, że niektórzy z dawnych czarowników nigdy
nie powrócili ze swej podróży. Inaczej mówiąc, zdecydowali się tam pozostać,
gdziekolwiek to “tam" mogło być.
- Efektem dokładnych badań dawnych czarowników nad wyglądem ludzi jako
świetlistych sfer - powiedział kiedyś do mnie don Juan - było odkrycie aż
sześciuset punktów w całej objętości świetlistej sfery, w których istniały
rzeczywiste światy. Co oznacza, że jeśli punkt połączenia został przymocowany do
któregoś z tych miejsc, praktykujący wkraczał w nowy, absolutny świat.
- Ale gdzie jest te sześćset innych światów, don Juanie? - zapytałem.
- Jedyna odpowiedź na to pytanie jest niepojęta - odrzekł ze śmiechem. - To sama
esencja magii, a jednak dla przeciętnego umysłu nic nie znaczy. Te sześćset
światów jest w miejscach, w których się znajduje punkt połączenia. Ażeby pojąć
te odpowiedzi, potrzeba niepojętych ilości energii. Mamy tę energię. Brakuje nam
tylko umiejętności lub gotowości jej wykorzystania.
Mógłbym dodać, że trudno o stwierdzenia bliższe prawdy, a zarazem o coś bardziej
bezsensownego.
Don Juan tłumaczył zwyczajne postrzeganie tak, jak rozumieli je czarownicy jego
linii: do punktu połączenia w jego zwykłym położeniu z bezkresnego wszechświata
napływają pola energii w formie świetlistych włókien;
są ich tryliony. Ponieważ jego położenie jest niezmienne, czarownicy uważali, że
te same pola energii, w formie świetlistych włókien, łączą się w jedną wiązkę w
punkcie połączenia i przez niego przenikają, dając w rezultacie niezmienną
percepcję znanego nam świata. Dawni czarownicy doszli do wniosku, że jeśli punkt
połączenia zostanie przemieszczony w inne miejsce, przenikać przez niego będzie
inna wiązka włókien energii, czego rezultatem będzie postrzeganie świata innego
niż nasz zwykły, codzienny świat.
W opinii don Juana to, co ludzie zazwyczaj uważają za postrzeganie, trafniej
można określić jako akt interpretowania bodźców zmysłowych. Uparcie powtarzał,
że od chwili narodzin wszystko dookoła skłania nas do interpretowania i że z
czasem ta skłonność przekształca się w rozwinięty system, za którego pomocą
umownie i schematycznie postrzegamy cały otaczający nas świat.
Don Juan zwracał uwagę na to, że punkt połączenia jest nie tylko ośrodkiem, w
którym wiązki energii łączą się w percepcję, lecz także ośrodkiem, gdzie
dokonuje się interpretacja bodźców zmysłowych. Tak więc gdy zmieni on swoje
położenie, będzie interpretował napływające doń nowe wiązki pól energii w sposób
bardzo podobny do tego, w jaki interpretuje nasz powszedni świat. W3'mkiem
takiej nowej interpretacji jest postrzeganie świata podobnego do naszego, a
jednak w swej naturze odmiennego. Don Juan powiedział, że pod względem
energetycznym owe inne światy są skrajnie odmienne od naszego. Jedynie
interpretacja punktu połączenia sprawia, że pozornie wydają się one podobne.
Don Juan ubolewał nad brakiem jakiejś nowej składni, której można by użyć do
wyrażenia tej magicznej cechy punktu połączenia, oraz możliwości postrzegania
otwierających się dzięki śnieniu. Przyznał jednak, że nie można wykluczyć, iż
dałoby się nagiąć istniejącą składnię naszego języka do tego celu, gdyby tylko
opisywane doświadczenia mogły się stać udziałem każdego z nas, a nie wyłącznie
wtajemniczonych szamanów.
Ze śnieniem wiąże się coś, co niezwykle mnie intrygowało, a czego nie mogłem w
żaden sposób pojąć; było to stwierdzenie don Juana, że tak naprawdę trudno mówić
o jakiejkolwiek zasadzie, według której można by nauczać śnienia. Powiedział, że
w gruncie rzeczy śnie-nie to ciąg niezwykle żmudnych starań praktykującego w
celu nawiązania kontaktu z nieopisaną, wszechobecną siłą, którą czarownicy
starożytnego Meksyku określali mianem intencji. Po zapoczątkowaniu takiego
związku w tajemniczy sposób zostaje zapoczątkowane również śnienie. Don Juan z
całą mocą podkreślał, że łączność taką można uzyskać dzięki dowolnemu
schematowi, który nakłada na praktykującego ramy dyscypliny.
Gdy poprosiłem go o zwięzłe objaśnienie wymaganych procedur, roześmiał się.
- Próbować swych sił w świecie czarowników - odrzekł - to nie to samo, co uczyć
się jeździć samochodem. Żeby nauczyć się prowadzić, potrzeba książek i
instruktażu. Żeby śnić, trzeba śnienie zamierzyć.
- Ale jak można je zamierzyć? - pytałem go dalej.
- Jedynym możliwym sposobem jego zamierzenia jest zamierzyć je - obwieścił. -
Jedną z najtrudniejszych rzeczy dla człowieka naszych czasów jest zaakceptowanie
braku procedury. Współczesny człowiek jest głęboko uwikłany w instrukcje
obsługi, praktyczne sposoby, metody i etapy osiągania celu. Niezmordowanie robi
notatki, tworzy wykresy, zagłębia się w “technologie". Jednakże w świecie
czarowników procedury i rytuały są jedynie sztuczkami stosowanymi dla
przyciągnięcia i skupienia uwagi. To metody wymuszania spotęgowanego
zainteresowania i determinacji. Poza tym są bezwartościowe.
Don Juan uważał, że największe znaczenie dla opanowania śnienia ma skrupulatne
wykonywanie magicznych kroków - jedynego sposobu, z jakiego korzystali
czarownicy z jego linii, by łatwiej przemieszczać punkt połączenia. Wykonywanie
magicznych kroków zapewniało im równowagę i energię niezbędną do zgromadzenia
uwagi śnienia, bez której śnienie w ogóle nie było dla nich możliwe.
Bez pojawienia się uwagi śnienia praktykujący w najlepszym razie mogą liczyć na
wyraziste sny o fantasmagorycznych światach. Być może uda im się zobaczyć światy
wytwarzające energię, lecz nie będą one miały dla nich ani krzty sensu z powodu
braku niepodważalnej racji bytu, niezbędnej do właściwej ich klasyfikacji.
Gdy szamani z linii don Juana rozbudzili już swą uwagę śnienia, uświadomili
sobie, że zakołatali do bram nieskończoności. Udało im się pogłębić zakres swego
normalnego postrzegania. Spostrzegli, że normalny stan ich świadomości jest
nieskończenie bardziej zróżnicowany niż przed pojawieniem się uwagi śnienia. Z
miejsca, w którym się znaleźli, mogli rzeczywiście podjąć ryzykowną wyprawę w
nieznane.
- Powiedzenie o wzbiciu się ponad chmury idealnie pasuje do czarowników
starożytności - rzekł do mnie pewnego razu don Juan. - Ci bez wątpienia przeszli
samych siebie.
- Czy oni faktycznie wzbili się ponad chmury, don Juanie? - spytałem.
- Na to pytanie możemy odpowiedzieć jedynie sami sobie, każdy z osobna -
odrzekł, uśmiechając się szeroko. - Oni dali nam metody. Tylko od nas samych
zależy, czy z nich skorzystamy, czy też je odrzucimy. Tak naprawdę, wszyscy
stoimy samotnie w obliczu nieskończoności i kwestię, czy zdołamy w pełni
wykorzystać nasze możliwości, czy też nie, musimy rozstrzygnąć sami.
magiczne kroki dla śnienia
GRUPA CZWARTA: WEWNĘTRZNA CISZA
Don Juan powiedział, że wewnętrzna cisza jest tym stanem, do którego osiągnięcia
szamani starożytnego Meksyku dążyli najbardziej. Zdefiniował go jako naturalny
stan ludzkiego postrzegania, kiedy myślenie ustaje i wszystkie zmysły człowieka
działają z poziomu świadomości, który nie wymaga posiłkowania się naszym
powszednim systemem pojmowania świata.
Szamanom z linii don Juana wewnętrzna cisza zawsze się kojarzyła z mrokiem, być
może dlatego, że postrzeganie pozbawione swego stałego towarzysza- wewnętrznego
dialogu - zapada się w coś, co przypomina mroczną otchłań. Don Juan powiedział,
że ciało funkcjonuje tak jak zazwyczaj, lecz świadomość się wyostrza. Decyzje
podejmowane są błyskawicznie, gdyż w tym stanie czerpie się niejako ze
szczególnego rodzaju wiedzy, pozbawionej werbalnych konstrukcji myślowych.
Postrzeganie człowieka, które funkcjonuje w warunkach wewnętrznej ciszy, może,
według don Juana, osiągnąć poziomy niewyobrażalne. Niektóre z tych poziomów
postrzegania są same w sobie odrębnymi światami, w ogóle nie przypominającymi
światów, do których można dotrzeć poprzez śnienie. Są to nie dające się opisać
stany, niewytłumaczalne w ramach paradygmatów liniowych służących zwykłemu
człowiekowi do objaśniania wszechświata.
Wewnętrzna cisza, w rozumieniu don Juana, jest zarodnią gigantycznego skoku
ewolucji - cichej wiedzy, czyli tego poziomu ludzkiej świadomości, gdzie
poznanie jest automatyczne i natychmiastowe. Na tym poziomie wiedza nie jest
wynikiem zachodzących w mózgu procesów myślowych czy rozumowania indukcyjnego
lub dedukcyjnego, czy też operowania ogólnikami, opierającymi się na
podobieństwach i różnicach. Na poziomie cichej wiedzy nie ma niczego, co byłoby
dane z góry, niczego, co mogłoby konstytuować wiedzę, gdyż wszystko jest
nieprzemijającą teraźniejszością. Złożone informacje mogą być pojmowane bez
żadnych wstępnych operacji poznawczych.
Don Juan wierzył, że cicha wiedza została zaszczepiona w zamierzchłych czasach
pierwszym ludziom, lecz oni tak naprawdę nią nie rozporządzali. Zaszczepienie
takiej wiedzy było o wiele silniejsze od tego, czego doświadcza człowiek
współczesny, którego wiedza jest wynikiem mechanicznego zapamiętywania. Ogólnie
przyjęta przez czarowników prawda głosi, że chociaż utraciliśmy ową zaszczepioną
pierwszym ludziom wiedzę, ścieżka wiodąca do niej zawsze będzie dostępna
człowiekowi dzięki wewnętrznej ciszy.
Don Juan Matus jako nauczyciel był zwolennikiem twardej szkoły swojej linii:
wewnętrzna cisza musi zostać osiągnięta poprzez konsekwentne stosowanie surowej
dyscypliny. Trzeba ją akumulować bądź przechowywać kawałek po kawałku, sekundę
po sekundzie. Innymi słowy, trzeba się zmuszać do wyciszenia, nawet jeśli
miałoby ono trwać zaledwie kilka sekund. Czarownikom było powszechnie wiadomo,
że jeśli ktoś wytrwa w takim postępowaniu, pokona tym samym stare nawyki i w ten
sposób będzie mógł zgromadzić pewną progową liczbę sekund czy minut, która jest
dla każdego człowieka inna. Jeśli dla danej osoby próg wewnętrznej ciszy wynosi,
na przykład, dziesięć minut, wówczas po jego przekroczeniu wewnętrzna cisza
zapadnie, można by rzec, samoistnie.
Zawczasu mnie ostrzegano, że nie można wcześniej sprawdzić, jaki jest mój próg
wewnętrznej ciszy, i że jedynym sposobem, by się tego dowiedzieć, jest
bezpośrednie doświadczenie. I tak też ze mną było. Stosując się do sugestii don
Juana, uparcie zmuszałem się do trwania w wyciszeniu, aż pewnego dnia podczas
spaceru alejkami Uniwersytetu Kalifornijskiego przekroczyłem swój tajemny próg.
Wiedziałem, że go przekroczyłem, ponieważ w jednej chwili przeżyłem coś, co don
Juan uprzednio obszernie mi opisywał. Nazywał to zatrzymaniem świat a. W
mgnieniu oka świat przestał być tym, czym jest, i po raz pierwszy w moim życiu
byłem świadomy tego, że widzę energię w jej ruchu we wszechświecie. Musiałem
przysiąść na jakichś ceglanych schodkach. Wiedziałem, że siedzę na ceglanych
schodkach, lecz wiedza ta była jedynie intelektualna, pamięciowa. Bezpośrednie
doświadczenie mówiło mi jednak, że spoczywam na energii. Ja sam byłem energią i
wszystko dokoła mnie również. Tak skasowałem mój system interpretacyjny.
Po tym doświadczeniu uświadomiłem sobie coś, co wkrótce stało się dla mnie
prawdziwą zmorą, a czego nikt poza don Juanem nie potrafił zadowalająco
wytłumaczyć. Miałem świadomość, że chociaż widzę po raz pierwszy w życiu,
widziałem energię w jej ruchu we wszechświecie przez całe życie, nie będąc tego
świadomym. Widzenie energii w jej ruchu we wszechświecie nie było dla mnie
nowością. Nowością było palące pytanie, które zrodziło się z tak gwałtowną siłą,
że natychmiast musiałem powrócić do świata codziennej rzeczywistości.
Zastanawiałem się, co nie pozwalało mi uświadomić sobie, że przez całe życie
widziałem energię w jej ruchu we wszechświecie.
- W grę wchodzą tutaj dwie kwestie - wyjaśnił mi don Juan, gdy spytałem go o tę
niezwykle irytującą sprzeczność. - Pierwsza to ogólna świadomość. Druga to
wybiórcze, rozmyślne uświadomienie sobie czegoś. Każdy człowiek na świecie jest
świadomy, ogólnie rzecz biorąc, że widzi energię w jej ruchu we wszechświecie.
Jednakże tylko czarownicy wybiórczo i rozmyślnie to sobie uświadamiają. By w
taki sposób uświadomić sobie coś, czego jesteś świadomy na poziomie ogólnym,
potrzeba energii oraz żelaznej dyscypliny, koniecznej do jej zgromadzenia. Twoja
wewnętrzna cisza, produkt dyscypliny i energii, wypełniła przepaść pomiędzy
ogólną świadomością i wybiórczym uświadomieniem.
Don Juan podkreślał na wszystkie możliwe sposoby znaczenie postawy
pragmatycznej, wspomagającej nastanie wewnętrznej ciszy. Postawę pragmatyczną
zdefiniował jako umiejętność swobodnego radzenia sobie z każdym nieprzewidzianym
zdarzeniem, mogącym zajść w trakcie działania. On sam był dla mnie żywym
przykładem takiej postawy. Nie istniała taka niejasna czy nie sprzyjająca
sytuacja, której by nie rozproszyła już sama jego obecność.
Przy każdej sposobności don Juan powtarzał, że skutki wewnętrznej ciszy są
bardzo niepokojące i że jedynym środkiem zaradczym na taki stan rzeczy jest
postawa pragmatyczna, której źródłem jest niezwykle zwinne, szybkie, silne
ciało. Mawiał, że dla czarowników ciało fizyczne jest jedynym bytem, który ma
dla nich jakiś sens, i że nie istnieje nic takiego jak dwoistość ciała i umysłu.
Dalej stwierdzał, że w ciele fizycznym zawiera się zarówno ciało, jak i umysł w
naszym rozumieniu tych pojęć i że przeciwwagę dla ciała fizycznego, pojmowanego
jako pewna całość, czarownicy widzieli w odmiennej konfiguracji energii, do
której można dotrzeć poprzez wewnętrzną ciszę - w ciele energetycznym. Wyjaśniał
mi, że to, co przeżyłem w chwili, gdy zatrzymałem świat, było wyłonieniem się
mojego ciała energetycznego, i że to ta właśnie konfiguracja energii zawsze
widziała energię w jej ruchu we wszechświecie.
magiczne kroki pomagające osiągnąć wewnętrzną ciszę
Wstecz / Spis treści / Dalej
MAGICZNE KROKI DLA OŚRODKA DECYZJI
1. Dostarczanie energii do ośrodka decyzji poprzez poruszanie w przód i w tył
ramionami i dłońmi obróconymi ku dołowi.
Ramiona należy wyrzucić w przód pod kątem czterdziestu pięciu stopni, robiąc
przy tym wydech; dłonie powinny być zwrócone w dół (fot.125). Następnie dłonie
przywieść do boków klatki piersiowej pod pachy, robiąc przy tym wdech. Barki
powinno się unieść, tak by przez cały czas zachowany był jednakowy kąt
pochylenia przedramion (fot.126). W drugiej fazie tego ruchu ramiona należy
wyprostować ku dołowi, robiąc przy tym wdech, i przyciągnąć ku sobie, wydychając
powietrze.
2. Dostarczanie energii do ośrodka decyzji poprzez poruszanie w przód i w tył
ramionami i dłońmi obróconymi ku górze.
Ten magiczny krok jest taki sam jak poprzedni i wykonuje się go tak samo, z tą
różnicą że dłonie powinny być obrócone ku górze (fot.127). Wdechy i wydechy robi
się również tak samo jak w poprzednim kroku. Wydech należy zrobić podczas ruchu
do przodu dłoni i ramion, pochylonych pod kątem czterdziestu pięciu stopni,
wdech zaś podczas ruchu ramion do tyłu. Następnie w trakcie przenoszenia dłoni i
ramion w dół zrobić wdech, a podczas przywodzenia dłoni i ramion z powrotem do
tułowia wydech.
3. Dostarczanie energii do ośrodka decyzji poprzez poruszanie koliście ramionami
i dłońmi obróconymi ku dołowi.
Ten magiczny krok rozpoczyna się dokładnie tak samo jak pierwszy magiczny krok w
tej grupie, z tą różnicą że po całkowitym wyprostowaniu rąk należy zakreślić dwa
pełne koła dłońmi i ramionami, odsuwając je od siebie, tak by znalazły się około
piętnastu centymetrów od klatki piersiowej. Po zakreśleniu kół (fot.128) ramiona
należy przywieść z powrotem do boków klatki piersiowej pod pachy.
Ten magiczny krok składa się z dwóch faz. W pierwszej należy wydychać powietrze
podczas zakreślania kot i wdychać podczas przywodzenia ramion do tułowia. W
drugiej powietrze należy wdychać w czasie zakreślania dłońmi i ramionami okręgów
i wydychać podczas przywodzenia ramion do tułowia.
4. Dostarczanie energii do ośrodka decyzji poprzez poruszanie koliście ramionami
i dłońmi obróconymi ku górze.
Ten magiczny krok jest dokładnie taki sam jak poprzedni, który składa się z
dwóch faz wdechu i wydechu, z tym że dwa kota zakreśla się dłońmi obróconymi ku
górze (fot.129).
5. Dostarczanie energii do ośrodka decyzji z dolnej części tułowia.
Zgięte w łokciach ręce należy trzymać wysoko, na poziomie barków. Rozluźnione
palce powinny wskazywać na punkt trójkątny, nie dotykając go jednak (fot.130).
Ramionami poruszać z prawa na lewo i odwrotnie, lecz nie poprzez ruch barków czy
bioder, a poprzez napinanie mięśni brzucha, które przesuwają dolną część tułowia
w prawo, w lewo i znów w prawo, i tak dalej.
6. Dostarczanie energii do ośrodka decyzji z okolicy łopatek.
Ręce powinny być zgięte, tak jak w poprzednim kroku, z tym że barki są
zaokrąglone i łokcie mocno wyciągnięte ku przodowi. Lewą rękę należy trzymać na
prawej. Rozluźnione palce powinny wskazywać punkt trójkątny, ale go nie dotykać;
podbródek mocno wysunąć i oprzeć go na lewej dłoni, we wgłębieniu pomiędzy
kciukiem i palcem wskazującym (fot.131). Zgięte łokcie należy na przemian
wypychać do przodu, maksymalnie rozciągając przy tym łopatki.
7. Pobudzanie energii w pobliżu ośrodka decyzji zgiętym nadgarstkiem.
Obie ręce należy przywieść do punktu trójkątnego u podstawy szyi, tak by go nie
dotykały. Palce dłoni powinny być lekko zakrzywione i wskazywać na ośrodek
decyzji. Następnie poruszać rękoma, wpierw w lewo, a następnie w prawo, jak
podczas mieszania jakiejś płynnej substancji w pobliżu punktu trójkątnego, bądź
delikatnymi ruchami obu dłoni wachlować powietrze, kierując je na ośrodek
decyzji. Ruchy te wykonuje się poprzez wyprostowanie ramion w bok i
przeniesienie ich z powrotem przed tułów w okolice punktu trójkątnego (fot.132).
Następnie lewym ramieniem wykonać pchnięcie w przód na wysokości punktu
trójkątnego, przy czym dłoń powinna być mocno zgięta do wewnątrz; powierzchnię
uderzenia tworzą nadgarstek i grzbiet dłoni (fot.133). Ten sam ruch wykonać
prawym ramieniem. W ten sposób okolice tuż przed punktem trójkątnym otrzymują
serię silnych ciosów.
8. Przenoszenie energii z dwóch ośrodków witalności z przodu ciała do ośrodka
decyzji.
Obie dłonie należy umieścić w okolicy trzustki i śledziony, około dziesięciu
centymetrów przed tułowiem. Zwróconą ku górze lewą dłoń trzymać około dwunastu
centymetrów poniżej dłoni prawej, która powinna być zwrócona wnętrzem ku dołowi.
Przedramiona zgiąć pod kątem prostym, z tym że lewe skierować do przodu, a prawe
trzymać blisko tułowia, dzięki czemu palce dłoni wskażą na lewo (fot.134). Lewą
ręką należy zakreślić do wewnątrz dwa kota o średnicy około trzydziestu
centymetrów, w okolicy trzustki i śledziony. Zaraz po zakreśleniu drugiego,
prawą dłoń wyrzucić przed siebie, uderzając jej kantem w okolice przed wątrobą i
woreczkiem żółciowym (fot.135).
Takie same ruchy wykonać po drugiej stronie ciała, ale odwrotnie ułożonymi
rękami, które teraz należy umieścić w okolicy wątroby i woreczka żółciowego:
prawą ręką zakreślić koła, a lewą wykonać uderzenie w przód, w okolice przed
trzustką i śledzioną.
9. Dostarczanie energii do ośrodka decyzji z kolan.
Lewą dłonią i ramieniem należy zakreślić dwa koła o średnicy około trzydziestu
centymetrów przed punktem trójkątnym, nieco na lewo od niego (fot.136). Dłoń
powinna być zwrócona ku dołowi. Po zakreśleniu drugiego koła przedramię unieść
na wysokość barku, a dłoń wypchnąć od twarzy po skosie w prawo szybkim skrętem
nadgarstka, naśladując uderzenie trzymanym w ręku biczem (fot.137). Te same
ruchy należy wykonać ręką prawą.
Następnie zrobić głęboki wdech, po czym podczas wydychania powietrza zsunąć
ramiona i dłonie na kolana; palce powinny być skierowane ku górze. W tej pozycji
zrobić głęboki wdech i unieść ramiona, przy czym lewe powinno nieco wyprzedzać
prawe; podczas przenoszenia ramion ponad głową prawą rękę skrzyżować z lewą i
kontynuować ruch do momentu, gdy palce dłoni dotkną karku. Wtedy wstrzymać
oddech i trzykrotnie wykonać krążenie górną częścią tułowia w górę i w dół;
wpierw opuścić lewy bark, następnie prawy i tak dalej (fot.138). Następnie
zrobić wydech, opuszczając ramiona i dłonie z powrotem na kolana: tak jak
przedtem, palce dłoni powinny być zwrócone ku górze.
Teraz zrobić głęboki wdech i podczas wydechu unieść dłonie z kolan na wysokość
punktu trójkątnego; palce powinny wskazywać w jego kierunku, lecz nie dotykać go
(fot.139). Raz jeszcze dłonie ułożyć na kolanach, robiąc przy tym wydech. Na
koniec zrobić ostatni głęboki wdech i unieść dłonie na wysokość oczu, po czym
wydychając powietrze, opuścić je wzdłuż boków tułowia.
Następne trzy magiczne kroki, według słów don Juana, przenoszą energię, która
powinna się znajdować wyłącznie w ośrodku decyzji, z przedniego obrzeża
świetlistej kuli, gdzie się odkładała przez całe lata, ku tyłowi, a następnie z
tylnej części świetlistej kuli ku przodowi. Don Juan mówił, że przenoszona w tę
i z powrotem energia przechodzi przez punkt trójkątny, który działa jak filtr i
wykorzystuje jedynie odpowiednią dla siebie energię, odrzucając resztę.
Podkreślał, że z powodu tego selektywnego sposobu przetwarzania energii,
właściwego dla punktu trójkątnego, bardzo ważne jest, by wykonywać te trzy
magiczne kroki możliwie jak największą liczbę razy.
10. Energia przechodzi przez ośrodek decyzji z przodu ku tyłowi i z tyłu ku
przodowi dzięki dwóm uderzeniom.
Należy zrobić głęboki wdech. Następnie wolno wydychając powietrze, lewe ramię, z
dłonią obróconą ku górze, mocno wychylić na zewnątrz na wysokości splotu
słonecznego; palce dłoni powinny być wyprostowane i złączone, a dłoń trzymana
płasko. Następnie dłoń zacisnąć w pięść, a ramię cofnąć, uderzając z poziomu
bioder zewnętrzną częścią przedramienia za siebie (fot.140). Wydech kończy się w
momencie rozwarcia dłoni.
Teraz zrobić kolejny głęboki wdech, a podczas powolnego wydechu dziesięć razy
delikatnie poruszyć otwartą dłonią, nadal trzymaną za sobą, jak gdyby lekko
poklepując nią jakiś zaokrąglony przedmiot. Następnie dłoń zacisnąć w pięść, po
czym ramię przenieść przed siebie i uderzyć po tuku w miejsce w odległości
wyciągniętego ramienia przed punktem trójkątnym (fot.141). Dłoń rozewrzeć, jakby
wypuszczając trzymany w niej przedmiot. Ramię opuścić, wycofać, a następnie
przenieść ponad głową i stamtąd zwróconą ku dołowi dłonią uderzyć w miejsce
przed punktem trójkątnym, rozbijając niejako uprzednio wypuszczony z ręki
przedmiot. W tym momencie wydech powinien się zakończyć (fot.142).
Opisaną sekwencję ruchów należy powtórzyć ramieniem prawym.
11. Przenoszenie energii z przodu ku tyłowi i z tylu ku przodowi ramieniem
wygiętym jak hak.
Należy zrobić głęboki wdech. Następnie wolno wydychając powietrze, lewe ramię
wyciągnąć do przodu: dłoń powinna być obrócona ku górze. Dłoń trzeba szybko
zacisnąć w pięść i obrócić, tak by jej grzbiet był zwrócony ku górze, i wykonać
nią uderzenie ponad barkiem w tył. Zaciśnięta dłoń zwrócona jest teraz ku górze.
Pięść rozewrzeć, a dłoń obrócić, tak by była zwrócona ku dołowi; w tym momencie
kończy się wydech.
Należy zrobić kolejny głęboki wdech, po czym rozpoczynając powolny wydech,
trzykrotnie wykonać ruch nabierania czegoś dłonią wygiętą na kształt zwróconego
ku dołowi haka i urabiania jakiejś gęstej substancji w kulę (fot.143). Kulę
podrzucić na wysokość głowy szybkim ruchem dłoni i przedramienia (fot.144), po
czym szybko pochwycić ją dłonią, znów wygiętą w nadgarstku na kształt haka
(fot.145). Ramię przenieść do przodu i podnieść na wysokość prawego barku, po
czym pchnąć w przód w miejsce dokładnie przed punktem trójkątnym, w odległości
wyprostowanego ramienia od niego; powierzchnię uderzenia stanowią nadgarstek i
grzbiet dłoni (fot.146). Następnie dłoń rozewrzeć, jakby wypuszczając z niej
uprzednio pochwycony przedmiot, po czym ramię opuścić i przesunąć za siebie,
dalej przenosząc je ponad głowę, skąd z wielka silą należy uderzyć otwartą
dłonią w wypuszczony przedmiot. Wydech się kończy w chwili, gdy całym ciałem
wstrząsa siła uderzenia.
Ruchy te należy powtórzyć drugim ramieniem.
12. Przenoszenie energii z przodu ku tyłowi i z tyłu ku przodowi trzema
uderzeniami.
Należy zrobić głęboki wdech. Następnie powoli wydychając powietrze, lewe ramię
wypchnąć mocno do przodu; płaska dłoń powinna być obrócona wnętrzem ku górze.
Szybko zacisnąć ją w pięść, a ramię wycofać, jak przy uderzeniu łokciem w tył.
Następnie dłoń skierować w bok na prawo i uderzyć nią, ocierając przedramieniem
o tułów (fot.147). Łokieć znów przywieść do boku i ustawić jak do uderzenia w
tył. Ramię wyprostować i przenieść na lewo, w bok i ku tyłowi, uderzając
grzbietem zaciśniętej w pięść dłoni po raz czwarty, tym razem za plecami.
Rozwierając pięść, zakończyć wydech (fot.148).
Ponownie zrobić głęboki wdech. Następnie, powoli wydychając powietrze, wykonać
trzykrotnie ruch nabierania czegoś w dłoń skierowaną ku dołowi i wygiętą w hak.
Potem dłoń należy zacisnąć niejako na jakimś przedmiocie (fot.149). Ramię
przenieść po łuku w przód na wysokość ośrodka decyzji, a następnie dalej do
prawego barku. W tym miejscu przedramieniem zakreślić pętlę ku górze, po czym
grzbietem zaciśniętej pięści uderzyć w miejsce przed punktem trójkątnym,
oddalone od niego na długość wyprostowanego ramienia (fot.150). Dłoń rozewrzeć,
wypuszczając jakby trzymany w niej przedmiot, a następnie opuścić ją, przenieść
za siebie i obróconą ku dołowi unieść ponad głowę. Z tego miejsca płaską dłonią
mocno uderzyć w wypuszczony przedmiot, rozbijając go. W tym momencie zakończyć
powolny wydech (fot.151).
Te same ruchy należy wykonać ramieniem prawym.
Wstecz / Spis treści / Dalej
MAGICZNE KROKI DLA REWIZJI ŻYCIA
Rewizja życia oddziałuje na coś, co don Juan nazywał ciałem energetycznym.
Zgodnie z jego formalnym wyjaśnieniem, ciało energetyczne jest skupiskiem pól
energii, które stanowi lustrzane odbicie pól energetycznych składających się na
ciało ludzkie widziane bezpośrednio pod postacią energii. Mówił, że w wypadku
czarowników ciało fizyczne i ciało energetyczne tworzą jedną całość. Magiczne
kroki dla rewizji życia przenoszą ciało energetyczne do ciała fizycznego, co ma
zasadnicze znaczenie dla znalezienia właściwej drogi w nieznane.
13. Formowanie korpusu ciała energetycznego.
Don Juan powiedział, że korpus ciała energetycznego formuje się trzema
uderzeniami dłoni. Zwrócone ku przodowi dłonie należy unieść na wysokość uszu i
z tej pozycji uderzyć nimi w przód na wysokości ramion, jakby poklepując barki
dobrze zbudowanego ciała. Następnie zwrócone ku przodowi dłonie wycofać do
pozycji wyjściowej w okolicach uszu i uderzyć w środkową część formowanego
korpusu, na wysokości klatki piersiowej. Przy drugim uderzeniu dłonie powinny
być bliżej siebie niż przy uderzeniu pierwszym, a przy trzecim jeszcze bliżej
siebie, ponieważ uderzają w pas tułowia, które ma kształt odwróconego trójkąta
(fot.152).
14. Klepanie ciała energetycznego.
Lewą i prawą dłoń należy opuścić znad głowy ku dołowi. Obie dłonie powinny
napierać w dół z wielką siłą, wytwarzając strumień energii, który opisuje ramię,
przedramię i dłoń ciała energetycznego. Lewą dłonią uderzyć w poprzek tułowia w
lewą dłoń ciała energetycznego (fot.153), po czym wykonać ten sam ruch dłonią
prawą, uderzając w poprzek tułowia w prawą dłoń ciała energetycznego.
Ten magiczny krok opisuje ramiona i przedramiona, a w szczególności dłonie ciała
energetycznego.
15, Rozsuwanie ciała energetycznego na boki.
Nadgarstki należy skrzyżować przed sobą, niemal dotykając nimi tułowia. Obie
dłonie powinny być zgięte w nadgarstkach ku tyłowi pod kątem prostym do
przedramion; nadgarstki trzymać na wysokości splotu słonecznego, lewy na prawym
(fot.154). Z tej pozycji dłonie jednocześnie rozprostować na boki, powoli, jak
podczas pokonywania olbrzymiego oporu (fot.155). Po maksymalnym rozsunięciu
ramion z powrotem przywieść je do środka, z dłońmi zgiętymi pod kątem prostym
względem przedramion; ruch sprawia wrażenie zgarniania jakiejś gęstej substancji
z boków ku środkowi tułowia. Lewą dłoń należy skrzyżować ponad prawą i
przygotować obie do kolejnego rozsunięcia się na boki.
Ciało fizyczne jako skupisko pól energii ma sztywno ustalone granice, jednakże
ciało energetyczne nie. Rozsuwanie energii na boki określa dotychczas nie
ustalone granice ciała energetycznego.
16. Wytyczanie rdzenia ciała energetycznego.
Przedramiona należy trzymać pionowo na wysokości klatki piersiowej; łokcie
powinny być ściągnięte do wewnątrz i oddalone od siebie na szerokość tułowia.
Dłonie należy swobodnie odrzucić do tyłu, a następnie z wielką siłą do przodu,
nie poruszając przy tym przedramionami (fot.156).
Ciało ludzkie jako skupisko pól energii nie tylko ma sztywno ustalone granice,
lecz również gęsty rdzeń świetlistości, który szamani nazywają pasmem ludzkim;
są to pola energii najlepiej znane człowiekowi. Szamani są zdania, że wewnątrz
tej świetlistej kuli, wyznaczającej jednocześnie wszystkie energetyczne
możliwości człowieka, znajdują się obszary energii, których istnienia człowiek
nie jest nawet świadomy. Są to pola energii umiejscowione najdalej od pasma
ludzkiego. Wytyczenie rdzenia ciała energetycznego wzmacnia je, by mogło podjąć
ryzykowną wyprawę w obszary nieznanej energii.
17. Formowanie pięt i łydek ciała energetycznego.
Lewą stopę należy wysunąć przed siebie, aby pięta była uniesiona do połowy
łydki. Trzeba ją obrócić na zewnątrz, tak by była ustawiona prostopadle do
drugiej nogi. Następnie lewą stopę wyrzucić w prawo, jak przy wykonywaniu wykopu
piętą, na odległość piętnastu, dwudziestu centymetrów poza goleń prawej nogi
(fot.157, fot.158).
Ten sam ruch należy wykonać drugą nogą.
18. Formowanie kolan ciała energetycznego.
Ten magiczny krok ma dwie fazy. W pierwszej lewe kolano należy ugiąć i unieść na
wysokość bioder lub, jeśli to możliwe, jeszcze wyżej. Cały ciężar ciała powinien
spoczywać na prawej nodze, której kolano powinno być lekko ugięte i wysunięte ku
przodowi. Lewym kolanem zatoczyć trzy koła do wewnątrz, ku pachwinie (fot.159).
Ruch ten powtórzyć prawą nogą.
W drugiej fazie tego magicznego kroku opisane ruchy należy znów wykonać obiema
nogami, tym razem jednak zakreślając kolanem koła na zewnątrz (fot.160).
19. Formowanie ud ciała energetycznego.
Należy rozpocząć od wydechu, uginając przy tym nieznacznie kolana i zsuwając
dłonie po udach aż do kolan, po czym wdychając powietrze, przeciągnąć je znów po
udach ku górze, na wysokość bioder, jakby zgarniając nimi jakąś gęstą
substancję. Palce dłoni powinny być nieco zakrzywione, na kształt szponów. Po
wykonywaniu tej fazy ruchu tułów wyprostować (fot.161).
Cały ten ruch należy powtórzyć, odwracając schemat oddychania, czyli wdychając
powietrze przy uginaniu kolan i zsuwaniu dłoni na kolana oraz wydychając przy
przesuwaniu dłońmi ku górze.
20. Pobudzanie osobistej historii przez nadawanie jej giętkości.
W tym magicznym kroku napina się ścięgno podkolanowe i rozluźnia je poprzez
przywodzenie na zmianę zgiętych w kolanach nóg do pośladków i delikatne
uderzanie w nie piętą (fot.162). Lewą piętą należy uderzać w lewy pośladek, a
piętą prawą w pośladek prawy.
Szamani przywiązują niezwykłą wagę do napinania mięśni tylnej części uda. Są
przekonani, że im twardsze są te właśnie mięśnie, tym łatwiej praktykującym
rozpoznawać bezużyteczne wzorce zachowań i wyzbywać się ich.
21. Pobudzanie osobistej historii z piętą przy ziemi poprzez kilkakrotne
uderzenie w nią.
Prawa noga powinna być ustawiona pod kątem prostym do nogi lewej. Lewą stopę
wysunąć jak najdalej przed siebie, przykucając niemal na nodze prawej.
Rozciągnięcie i napięcie tylnych mięśni prawej nogi powinno być maksymalne,
podobnie jak rozciąganie tylnych mięśni nogi lewej. Piętą lewej nogi
kilkakrotnie uderzyć w ziemię (fot.163).
Te same ruchy następnie wykonać drugą nogą.
22. Pobudzanie osobistej historii z piętą przy ziemi poprzez pozostanie w tej
pozycji.
W tym magicznym kroku wykonuje się takie same ruchy jak w poprzednim, również
jedną i drugą nogą, z tą różnicą że zamiast uderzać piętą w ziemię, należy
utrzymywać całe ciało w równomiernym napięciu i nie zmieniać położenia
maksymalnie wyprostowanej i rozciągniętej nogi (fot.164).
Kolejne cztery magiczne kroki powinno się wykonywać rzadko, gdyż wymagają
głębokich wdechów i wydechów.
23. Skrzydła rewizji życia.
Należy zrobić głęboki wdech, unosząc oba przedramiona na wysokość barków, z
dłońmi zwróconymi do przodu na wysokości uszu. Przedramiona powinny być trzymane
pionowo i w równej odległości od siebie. Następnie zrobić wydech, odciągając
przedramiona możliwie najdalej ku tyłowi bez pochylania ich w żadną stronę
(fot.165). Teraz zrobić kolejny głęboki wdech. Podczas długiego wydechu,
ramionami po kolei, ruchem przypominającym machanie skrzydłami zakreślić
półkole, rozpoczynając od wyprostowania lewego ramienia jak najdalej do przodu,
a następnie przenosząc je bokiem do tyłu, jak najdalej za siebie. Przy końcu
tego ruchu powinno się wykonać ramieniem ciasny skręt i przenieść je z powrotem
do przodu (fot.166), do położenia wyjściowego przy boku tułowia (fot.167).
Następnie wykonać te same ruchy prawym ramieniem, ciągle w czasie tego samego
wydechu. Po wykonaniu opisanych ruchów zrobić głęboki oddech brzuchem.
24. Okno rewizji życia.
Pierwsza część tego magicznego kroku jest taka sama jak poprzedniego - przy
unoszeniu zwróconych ku przodowi dłoni do wysokości uszu należy zrobić głęboki
wdech. Przedramiona powinny być ułożone idealnie pionowo. Podczas przenoszenia
ramion ku tyłowi zrobić długi wydech. a przy odciąganiu łokci na boki, na
wysokość barków, głęboki wdech. Dłonie powinny być odgięte pod kątem prostym do
przedramion, a palce skierowane do góry. Dłonie powoli przenosić ku środkowi
tułowia, aż do skrzyżowania przedramion. Lewe ramię powinno się trzymać bliżej
tułowia, a prawe umieścić przed lewym. W ten sposób dłonie tworzą układ, który
don Juan nazywał oknem rewizji życia: otwór przed oczyma przypominający małe
okienko, poprzez które, jak twierdził don Juan, praktykujący może zajrzeć w
nieskończoność (fot.168). Następnie zrobić głęboki wydech, prostując przy tym
tułów; łokcie odciągnąć na boki, a dłonie rozprostować i ułożyć w jednej linii z
łokciami (fot.169).
25. Pięć głębokich oddechów.
Początek tego magicznego kroku jest taki sam jak dwóch poprzednich. Przy drugim
wdechu należy zrobić półprzysiad. ramiona opuścić i skrzyżować na wysokości
kolan. Dłonie umieścić za kolanami; prawą dłonią uchwycić ścięgna za lewym
kolanem, a dłonią lewą ścięgna za kolanem prawym, przy czym lewe przedramię
powinno być ułożone na prawym. Palcami wskazującym i środkowym chwycić
zewnętrzne ścięgna za kolanami, a kciukami opleść wewnętrzną część kolan. W tym
momencie zakończyć wydech, po czym zrobić głęboki wdech, uciskając jednocześnie
ścięgna (fot.170). Tak należy zrobić pięć oddechów.
Ten magiczny krok prostuje plecy i ustawia głowę w jednej linii z kręgosłupem.
Wykorzystuje się go do głębokiego oddychania, które napełnia zarówno górne, jak
i dolne partie płuc dzięki wypchnięciu przepony ku dołowi.
26. Czerpanie energii ze stóp.
Pierwsza część tego magicznego kroku jest taka sama jak początek pozostałych
trzech magicznych kroków tego układu. Przy drugim wdechu należy zrobić przysiad,
przedramiona opuścić i owinąć wokół łydek, przekładając je od wewnętrznej strony
na zewnątrz. Grzbiety dłoni powinny być ułożone na palcach stóp. W tej pozycji
należy zrobić trzy głębokie wdechy i trzy głębokie wydechy (fot.171). Po
ostatnim wydechu należy wyprostować tułów, robiąc głęboki wdech kończący ten
magiczny krok.
Jedyny pozostały ludziom blask świadomości znajduje się u podstawy ich
świetlistej sfery: jest to wąski skrawek rozciągający się po okręgu i dochodzący
do poziomu palców stóp. Dzięki temu magicznemu krokowi ów skrawek zostaje
ostukany grzbietami palców dłoni i pobudzony oddechem.
Wstecz / Spis treści / Dalej
MAGICZNE KROKI DLA ŚNIENIA
27. Rozluźnianie punktu połączenia.
Lewą ręka, z wewnętrzną stroną dłoni zwróconą ku górze, należy sięgnąć za
łopatki, powyżej ich linii, pochylając się nieco. Następnie ramię przenieść z
lewej strony tułowia po łuku w przód i ku dołowi, z dłonią cały czas zwróconą ku
górze, po czym energicznie podrzucić je w górę, tak aby dłoń, zwrócona w lewą
stronę, znalazła się przed twarzą; palce dłoni powinny być trzymane razem
(fot.172, fot.173).
Ten magiczny krok należy wykonywać kolejno lewą i prawą ręką. Kolana powinny być
ugięte dla zachowania równowagi podczas energicznego podrzutu ramienia.
28. Zmuszanie punktu połączenia do opadnięcia.
Plecy i nogi w kolanach należy idealnie wyprostować. Lewe ramię, całkowicie
wyprostowane, umieścić za sobą w odległości około dziesięciu centymetrów od
pleców. Skierowana wewnętrzną stroną ku dołowi dłoń powinna być zgięta pod kątem
dziewięćdziesięciu stopni w stosunku do przedramienia; jej palce powinny być
sztywno wyprostowane i wskazywać w tył. Całkowicie wyprostowane prawe ramię
umieścić przed sobą w taki sam sposób: skierowana ku dołowi dłoń jest zgięta w
nadgarstku pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, a palce wskazują w przód.
Głowę obrócić za lewym ramieniem i jednocześnie maksymalnie rozciągnąć ścięgna
nóg i ramion. To napięcie ścięgien należy przez chwilę utrzymać (fot.174). Ten
sam ruch powinno się wykonać, trzymając prawe ramię za sobą i lewe przed sobą.
29. Nakłanianie punktu połączenia do opadnięcia poprzez czerpanie energii z
nadnerczy i przenoszenie jej ku przodowi.
Lewe ramię należy umieścić za sobą na wysokości nerek, przesunięte jak najdalej
w prawo; palce dłoni powinny być zakrzywione jak szpon. Tak ułożoną dłoń
przesunąć w okolicy nerek z prawa na lewo, jakby przetaczając nią jakąś gęstą
substancję. Prawe ramię trzymać w normalnej pozycji, przy boku uda.
Następnie lewą dłoń przenieść do przodu, płasko rozłożyć na prawym boku, w
okolicy wątroby i woreczka żółciowego. Lewą dłonią należy przesunąć po przedniej
części tułowia ku lewej stronie, w okolice trzustki i śledziony, jakby
wygładzając powierzchnię jakiegoś materiału; w tym samym czasie prawą dłoń,
zakrzywioną w szpon i trzymaną za plecami, należy przesunąć z lewa na prawo po
okolicy nerek, jak gdyby przetaczając nią gęstą substancję (fot.175, fot.176).
Następnie prawą dłoń umieścić na przedniej części tułowia (powinna przylegać do
okolicy trzustki i śledziony), po czym przesunąć w okolice wątroby i woreczka
żółciowego, jak podczas wygładzania pofałdowanej powierzchni. Podczas tego ruchu
zakrzywioną w szpon lewą dłoń ponownie przesunąć po okolicy nerek z prawa na
lewo, jak gdyby przetaczając nią jakąś gęstą substancję. Kolana powinny być
ugięte dla zapewnienia równowagi i siły.
30. Obrazowanie typów energii A i B.
Prawe przedramię należy zgiąć pod kątem dziewięćdziesięciu stopni i ustawić
pionowo przed twarzą w osi tułowia, przy czym łokieć powinien się znajdować
prawie na wysokości barków, a dłoń ma być zwrócona w lewo. Lewe przedramię,
zgięte w łokciu i trzymane poziomo, należy ułożyć tak, by grzbiet dłoni
znajdował się pod prawym łokciem. Spojrzenie oczu nie powinno się skupiać na
żadnym z przedramion, choć oba powinny być w polu widzenia. Prawym ramieniem
należy przeć ku dołowi, a lewym ku górze. Obie siły powinny oddziaływać
jednocześnie i to napięcie ramion należy przez chwilę utrzymać (fot.177).
Dalej ten sam ruch należy wykonać przy odwrotnym ułożeniu ramion.
Szamani starożytnego Meksyku byli przekonani, że wszystko we wszechświecie
składa się z par sił i że ludzie podlegają tej parzystości w każdej dziedzinie
życia, Uważali, że w sferze energii w grę wchodzą dwie siły. Don Juan nazywał je
siłami A i B. Siła A jest zwykle używana na co dzień i przedstawia ją prosta
pionowa linia. Siła B to siła bardzo mało poznana, która rzadko wkracza do
akcji; utrzymywana jest płasko przy ziemi i przedstawia ją linia pozioma,
wykreślana z lewej strony linii pionowej, od jej podstawy. Całość w sumie tworzy
odwróconą dużą literę L.
Według don Juana szamani - zarówno mężczyźni, jak i kobiety - byli jedynymi
ludźmi, którym udało się przekształcić siłę B, zazwyczaj bezczynnie spoczywającą
w pozycji poziomej, w aktywną linię pionową. W rezultacie udało im się również
unieruchomić siłę A. Proces ten przedstawiano poprzez wykreślenie poziomej linii
w prawą stronę od podstawy linii pionowej na kształt dużej litery L. Opisując
ten magiczny krok, don Juan powiedział, że najlepiej obrazuje on ową parzystość
sił i wysiłki czarowników zmierzające do odwrócenia skutków ich wpływu.
31. Wypychanie ciała energetycznego do przodu.
Zgięte w łokciach ramiona należy podnieść na wysokość barków. Dłonie powinny być
zwrócone ku dołowi i zachodzić na siebie. Należy zatoczyć nimi koło, obracając
jedną wokół drugiej do wewnątrz, ku twarzy (fot.178). Dłońmi należy obrócić trzy
razy; następnie lewą rękę z dłonią zaciśniętą w pięść należy wyrzucić do przodu,
jak gdyby z zamiarem uderzenia niewidocznego celu, oddalonego na wyciągnięcie
ramienia (fot.179). Po zakreśleniu dłońmi kolejnych trzech kół należy tak samo
uderzyć prawym ramieniem.
32. Rzucanie punktem połączenia jak nożem znad barku.
Lewą dłoń należy przenieść ponad głową i sięgnąć za łopatki, jakby pochwytując
tam jakiś przedmiot. Następnie wykonać nią znad głowy ruch w przód,
przypominający rzucenie czymś przed siebie. Kolana powinny być ugięte, by
zachować równowagę przy rzucie. Ruch powtórzyć ramieniem prawym (fot.180,
fot.181).
Ten magiczny krok to istotnie próba rzucenia punktem połączenia; jego celem jest
przemieszczenie go z jego zwykłego położenia. Należy uchwycić punkt połączenia,
tak jakby rzeczywiście był on nożem. Sama intencja rzucenia punktem połączenia
może wpłynąć na efekt rzeczywistego jego przemieszczenia.
33. Rzucanie punktem połączenia jak nożem zza pleców obok biodra.
Należy ugiąć kolana i pochylić się do przodu. Następnie lewym ramieniem sięgnąć
za siebie, prowadząc je z boku za łopatki, pochwycić niejako dłonią jakiś
przedmiot i rzucić nim w przód z biodra, przekręcając dłoń w nadgarstku, jak
przy rzucie dyskiem albo nożem (fot.182, fot.183). Te same ruchy wykonać dłonią
prawą.
34. Rzucanie punktu połączenia jak dysku z ramienia.
Należy mocno skręcić biodra w lewo, dzięki czemu prawe ramię sięga do
zewnętrznej strony lewej nogi. Następnie na skutek ruchu bioder w przeciwną
stronę lewe ramię sięga na zewnątrz prawej nogi. Kolejny ruch bioder i prawe
ramię sięga zewnętrznej strony lewej nogi. W tym momencie lewą dłonią należy
błyskawicznie sięgnąć za siebie, przenosząc ją po łuku za łopatki, jak przy
chwytaniu nią jakiegoś przedmiotu (fot. 184). Następnie przenieść go ruchem
ramienia po okręgu przed siebie i do góry, na wysokość prawego barku. Zaciśnięta
w pięść dłoń powinna być zwrócona ku górze. Z tego położenia, skręcając
energicznie lewą dłoń w nadgarstku, należy wyrzucić ją do przodu, jak przy
rzucaniu jakimś podobnym do dysku przedmiotem (fot.185).
Nogi powinny być nieznacznie ugięte w kolanach, a tylne części ud mocno
naprężone. Prawe ramię, lekko zgięte w łokciu, powinno się dla zachowania
równowagi przy rzucaniu dyskiem przenieść za siebie. W tej pozycji należy przez
chwilę wytrzymać, zachowując również ułożenie lewego ramienia jak tuż po
rzuceniu jakimś przedmiotem.
Te same ruchy wykonać drugim ramieniem.
35. Rzucanie punktu połączenia jak kulą znad głowy.
Lewą dłoń należy szybko przenieść do tyłu za łopatki i niejako pochwycić nią
jakiś przedmiot (fot.186). Ramieniem dwukrotnie zakreślić obszerny okrąg ponad
głową, jakby dla nabrania rozmachu (fot.187), i wykonać nim ruch podobny do
rzucania przed siebie kulą (fot.188). Kolana powinny być ugięte. Te same ruchy
wykonać ręką prawą.
Wstecz / Spis treści / Dalej
MAGICZNE KROKI POMAGAJĄCE OSIĄGNĄĆ WEWNĘTRZNĄ CISZĘ
36. Zakreślanie dwóch półokręgów stopami.
Cały ciężar ciała powinien spoczywać na prawej nodze. Lewą stopę należy postawić
pół kroku przed prawą i suwając nią po ziemi, zakreślić półokrąg w lewo. Po
zakończeniu ruchu, główki kości śródstopia powinny niemal dotykać prawej pięty.
Z tej pozycji lewą stopą zakreślić kolejny półokrąg ku tyłowi (fot.189). Oba
półokręgi powinno się zakreślić główkami kości śródstopia. Piętę trzymać
uniesioną, tak by ruch był płynny i jednostajny.
Następnie kierunek ruchu odwrócić i zakreślić w ten sam sposób dalsze dwa
półokręgi, rozpoczynając od tyłu i kończąc z przodu.
Te same ruchy wykonać stopą prawą po przeniesieniu całego ciężaru ciała na lewą
nogę. Kolano nogi utrzymującej ciężar ciała powinno być zgięte dla zapewnienia
siły ruchów i równowagi.
37. Zakreślanie półksiężyca stopami.
Ciężar ciała powinien spoczywać na prawej nodze. Lewą stopą wykonać pół kroku
przed prawą i zakreślić na ziemi szeroki łuk dokoła siebie, zaczynając od
przodu, przenosząc nogę po lewej stronie tułowia i kończąc z tyłu. Półkole
należy zakreślać główkami kości śródstopia (fot.190). Następnie zakreślić
kolejny półokrąg w taki sam sposób, ale od tyłu do przodu. Te same ruchy wykonać
nogą prawą po przeniesieniu ciężaru ciała na nogę lewą.
38. Strach na wróble na wietrze z opuszczonymi ramionami.
Ramiona należy ułożyć poziomo po bokach tułowia na wysokości barków; powinny być
zgięte w łokciach dokładnie pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, a przedramiona
zwieszone ku dołowi. Przedramionami swobodnie kiwać na boki, jakby były one
poruszane siłą wiatru. Przedramiona i nadgarstki powinny tworzyć jedną linię,
dokładnie w płaszczyźnie prostopadłej do ziemi. Nogi w kolanach powinny być
sztywno wyprostowane (fot.191).
39. Strach na wróble na wietrze z podniesionymi ramionami.
Podobnie jak w poprzednim magicznym kroku, ramiona powinny być wyciągnięte
poziomo na boki na wysokości barków, z tą różnicą że zgięte pod kątem
dziewięćdziesięciu stopni przedramiona należy obrócić ku górze. Przedramiona i
nadgarstki powinny tworzyć jedną prostopadłą do ziemi linię (fot.192). Następnie
należy je swobodnie opuścić do przodu i ku dołowi (fot.193), po czym znów
obrócić je ku górze. Nogi w kolanach powinny być sztywno wyprostowane.
40. Wypychanie energii ku tyłowi całą szerokością ramienia.
Ramiona w łokciach należy mocno zgiąć, a przedramiona silnie docisnąć jak
najwyżej do boków tułowia; dłonie powinny być zaciśnięte w pięści (fot.194).
Podczas wydechu przedramiona całkowicie wyprostować ku ziemi i odgiąć jak
najwyżej za sobą. Nogi w kolanach powinny być sztywno wyprostowane, a tułów
nieznacznie pochylony (fot.195). Następnie podczas wdechu ramiona przywieść w
przód do położenia wyjściowego, zginając je w łokciach.
Następnie ruch ten powtórzyć przy odwróconym cyklu oddechu - zamiast wydechu
przy odginaniu ramion do tyłu należy zrobić wdech, a następnie wydech, podczas
którego należy zgiąć ramiona w łokciach i przyciągnąć je do boków tułowia, pod
pachy.
41. Obracanie przedramienia wokół jego osi.
Ramiona należy unieść przed siebie, zginając łokcie i ustawiając przedramiona w
pionie. Obie dłonie powinny być zgięte w nadgarstkach, a ich palce złożone na
kształt głowy ptaka na wysokości oczu; dłonie powinny wskazywać w kierunku
twarzy (fot.196). Utrzymując przedramiona prosto w pozycji pionowej, należy
energicznie obracać dłońmi w nadgarstkach w przód i w tył wokół osi przedramion,
tak że palce dłoni wskazują raz w kierunku twarzy, a raz ku przodowi (fot.197).
Kolana powinny być ugięte dla zapewnienia równowagi i siły ruchów.
42. Poruszanie energii ruchem falistym.
Nogi w kolanach należy wyprostować, a tułów pochylić. Ramiona powinny swobodnie
zwisać po bokach. Lewe ramię przenieść ku przodowi, kreśląc dłonią trzy małe
fale, jak gdyby przesuwając ją wzdłuż powierzchni o trzech kolistych
wybrzuszeniach (fot.198). Potem ostrym, prostym ruchem dłoni przeciąć pionową
linię tułowia przed sobą, z lewa na prawo, a następnie z prawa na lewo (fot.199)
i wycofać ją do boku tułowia, zakreślając nią kolejne trzy małe fale. W ten
sposób powinien powstać obszerny zarys odwróconej dużej litery L, której grubość
powinna wynosić co najmniej piętnaście centymetrów.
Opisane ruchy należy powtórzyć ramieniem prawym.
43. Energia T dłoni.
Oba przedramiona zgięte pod kątem prostym należy umieścić dokładnie przed
splotem słonecznym, układając z nich literę T. Lewa ręka tworzy poziomą kreskę
litery T; dłoń powinna być obrócona wnętrzem ku górze. Ręka prawa to pionowa
kreska litery T i jej dłoń powinna być obrócona ku dołowi (fot.200). Następnie
dłonie należy jednocześnie przekręcać w nadgarstkach w górę i w dół z dość dużą
siłą. Lewą dłoń należy przekręcać ku dołowi, a prawą ku górze, zachowując ich
ułożenie w kształcie tej samej litery T (fot.201).
Te same ruchy należy wykonać powtórnie, układając prawą rękę w pozycji poziomej
kreski litery T, a lewą w pozycji kreski pionowej.
44. Uciskanie energii kciukami.
Zgięte w łokciach przedramiona należy umieścić przed sobą idealnie poziomo,
oddalone od siebie na szerokość tułowia. Palce dłoni zwinąć w luźną pięść, a
wyprostowane kciuki ułożyć na zagiętych palcach wskazujących (fot.202, fot.203).
Teraz trzeba wielokrotnie przyciskać do siebie kciuki i palce wskazujące oraz
pozostałe palce do dłoni. Należy napinać wszystkie palce, po czym je rozluźniać,
przenosząc impuls na ramiona. Nogi w kolanach powinny być ugięte dla zachowania
równowagi.
45. Zakreślanie ramionami kąta ostrego pomiędzy nogami.
Nogi w kolanach należy sztywno wyprostować; ścięgna podkolanowe powinny być
maksymalnie naprężone. Tułów pochylić, tak by głowa znalazła się niemal na
wysokości kolan. Ramionami, luźno zwisającymi przed tułowiem, kilkakrotnie
zakreślić kąt ostry, przenosząc je spomiędzy nóg do przodu i z powrotem;
wierzchołek kąta powinien się znaleźć pomiędzy nogami (fot.204, fot.205).
46. Zakreślanie ramionami kąta ostrego przed twarzą.
Nogi w kolanach należy sztywno wyprostować; ścięgna podkolanowe powinny być
maksymalnie naprężone. Pochylić się, tak by głowa znalazła się niemal na
wysokości kolan. Ramionami swobodnie zwisającymi przed tułowiem kilkakrotnie
zakreślić kąt ostry, przenosząc je zza siebie do przodu; wierzchołek kąta
powinien się znaleźć przed twarzą (fot.206, fot.207).
47. Zakreślanie koła energii pomiędzy nogami i przed tułowiem.
Nogi w kolanach należy sztywno wyprostować; ścięgna podkolanowe powinny być
maksymalnie naprężone. Tułów pochylić, tak by głowa znalazła się prawie na
wysokości kolan. Ramiona swobodnie zwisające przed tułowiem skrzyżować w
nadgarstkach, tak by lewe przedramię spoczęło na prawym, po czym łagodnym łukiem
przenieść je między nogi (fot.208). Z tego miejsca ramionami zakreślić przed
twarzą dwa koła w przeciwnych kierunkach, na zewnątrz. Ramiona powinny teraz
wskazywać w przód, a lewy nadgarstek spoczywać na prawym (fot.209). Z tej
pozycji ramionami zakreślić dwa koła w kierunku do wewnątrz, które kończą się
pomiędzy nogami, gdzie nadgarstki raz jeszcze powinny zostać skrzyżowane tak jak
w pozycji wyjściowej.
Następnie prawy nadgarstek ułożyć na lewym i jeszcze raz wykonać te same ruchy.
48. Trzy palce na ziemi.
Ramiona należy powoli przenieść ponad głowę, robiąc przy tym głęboki wdech.
Podczas powolnego wydechu opuścić je do ziemi, utrzymując sztywno wyprostowane
kolana i maksymalnie naprężone ścięgna podkolanowe. Palcami wskazującymi i
środkowymi obu dłoni dotknąć ziemi trzydzieści centymetrów przed nogami, po czym
oprzeć na ziemi również kciuk (fot.210). W tej pozycji zrobić głęboki wdech, po
czym tułów wyprostować i unieść ramiona ponad głowę. W trakcie opuszczania
ramion do wysokości bioder zrobić wydech.
49. Kostki palców dłoni na palcach stóp.
Ramiona należy unieść ponad głowę, robiąc przy tym głęboki wdech. Podczas
wydechu należy je opuścić do samej ziemi, utrzymując sztywno wyprostowane w
kolanach nogi i maksymalnie napięte ścięgna podkolanowe. Przy końcu wydechu
kostki palców dłoni oprzeć na palcach stóp (fot.211). Zrobić głęboki wdech, a
następnie tułów wyprostować i unieść ramiona ponad głowę. Wydech rozpoczyna się
wraz z opuszczaniem ramion do poziomu bioder.
50. Czerpanie energii z ziemi oddechem.
Podczas unoszenia ramion nad głowę należy zrobić głęboki wdech: nogi w kolanach
powinny być ugięte. Rozpoczynając wydech, obrócić tułów w lewo i w tym obrocie
schylić się jak najniżej. Skierowane ku dołowi dłonie ułożyć na ziemi wokół
lewej stopy, tak by prawa dłoń znalazła się przed stopą, a lewa za nią; dłonie
przesunąć pięć razy w tę i z powrotem, kończąc wydech (fot.212). Następnie
zrobić głęboki wdech i wyprostować tułów, przenosząc ramiona nad głowę, po czym
obrócić się w prawo i rozpoczynając wydech, schylić się jak najniżej. Wydech
powinien się skończyć po pięciokrotnym przesunięciu dłońmi w tę i z powrotem
przy prawej stopie. Zrobić kolejny głęboki wdech i wyprostować tułów, przenosząc
ramiona ponad głowę i obracając się do pozycji wyjściowej, a następnie opuścić
ramiona, wydychając powietrze.
Wstecz / Spis treści / Dalej
ROZDZIELENIE LEWEGO CIAŁA OD PRAWEGO CIAŁA, CZYLI GORĄCY UKŁAD
Don Juan nauczał swoich uczniów, że dla szamanów starożytnego Meksyku i dla ich
poczynań fundamentalne znaczenie miała koncepcja, iż człowiek składa się z dwóch
odrębnie funkcjonujących ciał, jednego po stronie lewej i drugiego po prawej.
Taki podział nie miał nic wspólnego z intelektualnymi spekulacjami dawnych
czarowników ani też z opartymi na logice wnioskami dotyczącymi możliwego
rozkładu masy w ciele.
Gdy don Juan mi to wyjaśniał, odparłem, że współcześni biolodzy wysunęli
koncepcję symetrii bilateralnej, jako podstawowej struktury ciała, w której lewa
i prawa strona organizmu może zostać rozdzielona wzdłuż linii środkowej na dwie
części, będące w przybliżeniu swoimi lustrzanymi odbiciami.
- Klasyfikacje szamanów starożytnego Meksyku były znacznie głębsze niż konkluzje
współczesnych naukowców, ponieważ brały początek z postrzegania energii
bezpośrednio w jej ruchu we wszechświecie - odrzekł don Juan. - Gdy ciało
człowieka jest postrzegane jako energia, oczywiste się staje, że nie składa się
ono z dwóch części, lecz z dwóch różnych rodzajów energii: dwóch różnych
strumieni energii, dwóch przeciwstawnych, a zarazem komplementarnych względem
siebie sil, które istnieją obok siebie, odzwierciedlając w ten sposób dwoistą
strukturę wszystkiego w całym bezkresnym wszechświecie.
Szamani starożytnego Meksyku nadali tym dwu odmiennym rodzajom energii status
odrębnego, samodzielnego ciała i mówili wyłącznie o lewym ciele i prawym ciele.
Więcej uwagi poświęcali lewemu ciału, ponieważ z powodu specyficznej natury
konfiguracji jego energii uważali je za najefektywniejszy środek do
zrealizowania ostatecznych celów szamanizmu. Czarownicy starożytnego Meksyku,
którzy wyobrażali sobie te dwa ciała jako strumienie energii, przedstawiali lewy
strumień jako bardziej zawirowany i agresywny, rozedrgany i emanujący falami
energii. Dla zobrazowania tego, o czym mówił, don Juan polecił mi wyobrazić
sobie, że lewe ciało jest jak połowa słońca i że wszystkie rozbłyski na jego
powierzchni zachodzą na tej połowie. Fale energii emanujące z lewego ciała są
jak takie rozbłyski - zawsze prostopadłe do zaokrąglonej powierzchni, z której
tryskają.
Według opisu don Juana strumień energii prawego ciała w ogóle nie ma zawirowań
na powierzchni. Porusza się jak woda w zbiorniku, który delikatnie się przechyla
to w jedną, to w drugą stronę. Nie pokrywają go rozedrgane fale; bezustannie się
kołysze. W głębszych warstwach jednak zatacza kręgi w formie spirali. Don Juan
polecił mi wyobrazić sobie bardzo szeroką, z wyglądu leniwą tropikalną rzekę o
niemal gładkiej powierzchni, w której jednak głęboko kotłują się ścierające się,
przeciwbieżne prądy. W naszym powszednim świecie te dwa strumienie stapiają się
w jedno: znane nam ludzkie ciało.
Jednakże dla widzącego energia całego ciała jest kolista. Dla czarowników z
linii don Juana oznaczało to, że prawe ciało jest siłą dominującą.
- A co się dzieje z ludźmi leworęcznymi? - spytałem go pewnego razu. - Czy mają
większe szansę w poczynaniach czarowników?
- Dlaczego tak sądzisz? - odparł, najwyraźniej zaskoczony moim pytaniem.
- Bo bez wątpienia to lewa strona jest u nich dominująca - powiedziałem.
- Ta dominacja nie ma absolutnie żadnego znaczenia dla czarowników - rzekł. -
Zgadza się, lewa strona dominuje u nich w tym sensie, że potrafią bardzo
skutecznie operować młotkiem trzymanym w lewej ręce. Piszą lewą ręką. Potrafią
się posługiwać nożem lewą ręką i robią to bardzo dobrze. Jeśli są grajkami, bez
wątpienia potrafią potrząsać lewą nogą z wielkim wyczuciem rytmu. Innymi słowy,
mają rytm w lewym ciele, lecz magia nie jest kwestią tego rodzaju dominacji.
Mimo wszystko rządzi nimi prawe ciało i jego kolisty ruch.
- Ale czy leworęczność ma jakieś plusy albo minusy dla czarowników? - spytałem,
pamiętając o zakorzenionych w wielu językach indoeuropejskich implikacjach o
złowieszczej naturze leworęczności.
- O ile mi wiadomo, nie ma żadnych plusów ani minusów - rzekł. - Rozdziału
energii między oba ciała nie mierzy się praworęcznością albo jej brakiem.
Dominacja prawego ciała jest dominacją energetyczną, którą spostrzegli
starożytni szamani. Przede wszystkim nigdy nie próbowali wytłumaczyć, dlaczego
taka właśnie dominacja występuje, nie próbowali też się zagłębiać w filozoficzne
jej implikacje. Dla nich był to po prostu fakt, aczkolwiek bardzo szczególny,
który jednak można zmienić.
- Dlaczego chcieli go zmienić, don Juanie? - spytałem.
- Bo ten dominujący, kolisty ruch energii prawego ciała jest cholernie nudny! -
wykrzyknął. - Ten kolisty ruch świetnie daje sobie radę z każdym zdarzeniem w
życiu codziennym, ale robi to koliście. rozumiesz.
- Nie rozumiem, don Juanie - odpowiedziałem.
- Do każdej sytuacji życiowej podchodzisz w taki kolisty sposób - odrzekł,
zakreślając dłonią małe kółko. - I tak w kółko, w kółko, w kółko, w kółko i w
kółko. To taki kolisty ruch, który niezmiennie ściąga energię do środka i obraca
nią wkoło i wkoło, po dośrodkowej spirali. W takich warunkach nie ma żadnej
ekspansji. Nic nie może być nowe. Nie ma niczego, czego by się nie dało takim
wierceniem wyjaśnić. Ileż można!
- Jak można zmienić tę sytuację, don Juanie? - zapytałem.
- Tak naprawdę jest już za późno, by ją zmienić - odrzekł. - Najgorsze już się
stało. Ta spiralność już pozostanie. Ale nie musi trwać bezustannie. Zgadza się,
chodzimy tak, jak chodzimy, tego zmienić nie możemy, ale przecież może nam
przyjść ochota pobiegać albo pochodzić do tyłu, albo wejść na drabinę; tylko
chodzić i chodzić, i chodzić, i chodzić to bardzo skuteczne działanie, lecz
pozbawione sensu. Wkład lewego ciała nadałby naszym ośrodkom witalności większą
elastyczność.
Gdyby potrafiły one zafalować, zamiast obracać się w kółko jak spirale - choćby
przez chwilę - dotarłaby do nich odmienna energia, a skutek tego byłby
nieprawdopodobny.
Zrozumiałem, o czym mówi, na poziomie wykraczającym poza myślenie, jako że
doprawdy nie można go było pojąć, rozumując liniowo.
- To ludzkie odczucie kompletnego znudzenia sobą - ciągnął - bierze się właśnie
z tejże dominacji prawego ciała. Jedyne, co ostatecznie zostało ludziom, to
wynajdywanie sposobów na pozbycie się nudy; koniec końców tak naprawdę wynajdują
oni sposoby zabijania czasu - a to właśnie jedyne, czego każdy z nas ma zbyt
mało. Jednak jeszcze gorsza jest reakcja na nie zrównoważoną dystrybucję
energii. Gwałtowne reakcje ludzi są właśnie jej wynikiem. Wygląda to tak, jakby
od czasu do czasu pod wpływem bezsilności wytwarzały się w ludzkim ciele
szaleńcze prądy energii, rozładowujące się w gwałtownych wybuchach przemocy.
Przemoc jest dla ludzi chyba jednym ze sposobów zabijania czasu.
- Ale czemu, don Juanie, czarownicy starożytnego Meksyku nigdy nie chcieli się
dowiedzieć, dlaczego tak się dzieje? - spytałem zaintrygowany. Stwierdziłem, że
fascynują mnie moje przeczucia dotyczące tego dośrodkowego ruchu.
- Nigdy się nie starali tego dociec - rzekł - ponieważ gdy tylko s

formułowali
pytanie, natychmiast znali odpowiedź.
- Czyli wiedzieli dlaczego? - spytałem.
- Nie, nie wiedzieli dlaczego, ale wiedzieli, jak do tego doszło. Ale to inna
historia.
I tak zostawił mnie w zawieszeniu, lecz później, w trakcie naszej znajomości
wyjaśniał mi tę pozorną sprzeczność.
- Świadomość to jedyna ścieżka prowadząca ludzi do ewolucji - rzekł do mnie
pewnego razu - i coś, co jest dla nas obce, coś, co się łączy z drapieżną naturą
wszechświata, zablokowało nasze możliwości rozwoju, zawładnąwszy naszą
świadomością. Ludzie stali się łupem drapieżnej siły, która narzuciła im, dla
własnej wygody, bierność charakterystyczną dla energii prawego ciała.
Don Juan opisywał nasze możliwości rozwoju jako podróż, którą odbywa nasza
świadomość po czymś, co szamani starożytnego Meksyku nazywali mrocznym morzem
świadomości: czymś, co uważali za rzeczywistą cechę wszechświata, niezgłębiony
żywioł przenikający cały wszechświat niczym chmury materii albo światło.
Don Juan był przeświadczony, że dominacja prawego ciała w nie zrównoważonej
fuzji prawego i lewego ciała świadczy właśnie o zablokowaniu naszej podróży
świadomości. To, co nam się wydaje naturalną dominacją jednej strony ciała nad
drugą, dla szamanów z jego linii było zaburzeniem, które usilnie starali się
usunąć.
Dawni szamani byli przekonani, że aby ustanowić harmonijny rozdział pomiędzy
lewym i prawym ciałem, praktykujący powinni wzbogacać swą świadomość. Jednak
każdy krok na tej drodze musi podlegać niezwykle surowej dyscyplinie. W
przeciwnym razie, z takim trudem osiągnięte wzbogacenie świadomości przekształci
się w obsesję, której skutki mogą być najróżniejsze - od zaburzeń psychicznych
do poważnych uszczerbków energetycznych.
Zestaw magicznych kroków zmierzających wyłącznie do rozdzielenia lewego ciała od
prawego ciała don Juan Matus nazywał Gorącą grupą, elementem o najbardziej
fundamentalnym znaczeniu w całym procesie przygotowywania szamanów starożytnego
Meksyku. Potoczna nazwa tego zestawu magicznych kroków wzięła się stąd, że
zwiększa on nieco zawirowanie energii prawego ciała. Don Juan Matus często sobie
żartował z tego zjawiska, mówiąc, że ruchy przeznaczone dla lewego ciała
wytwarzają niezwykłe napięcie w prawym ciele, które od chwili narodzin przywykło
do autorytarnego rządzenia całym ciałem. Z chwilą gdy napotyka opór, dostaje z
wściekłości białej gorączki. Don Juan usilnie namawiał wszystkich swoich
uczniów, by wytrwale praktykowali Gorącą grupę w celu wykorzystania jej
agresywności dla wzmocnienia słabszego lewego ciała.
W Tensegrity grupę tę nazwano Gorącym układem, by nadać jej większą spójność z
celami Tensegrity, które z jednej strony są niezwykle pragmatyczne, a z drugiej
niezwykle abstrakcyjne, jak na przykład spożytkowanie energii dla osiągnięcia
poczucia błogości połączone z abstrakcyjnym wywodem o tym, jak się tę energię
pozyskuje. Zaleca się, by we wszystkich magicznych krokach tego układu przyjąć
podział na lewe i prawe ciało, a nie na lewą i prawą stronę ciała. Rezultatem
przestrzegania takiego podziału byłoby stwierdzenie, że podczas praktykowania
tych magicznych kroków ciało, które nie wykonuje opisywanych ruchów, ma być
utrzymywane w bezruchu. Wszystkie mięśnie powinny być jednak aktywne, nie
poprzez działanie, lecz poprzez świadomość. Bezruch ciała, które w danej chwili
nie wykonuje żadnych ruchów, powinien również objąć jego głowę, czyli inaczej
mówiąc, drugą stronę głowy. Taki bezruch połowy twarzy i głowy jest trudniejszy
do osiągnięcia od razu, lecz jest to możliwe wraz z nabieraniem wprawy. Układ
podzielono na cztery grupy.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA PIERWSZA: POBUDZANIE ENERGII LEWEGO CIAŁA I PRAWEGO CIAŁA
Na pierwszą grupę składa się szesnaście magicznych kroków, które oddzielnie
pobudzają energię lewego ciała i prawego ciała. Każdy magiczny krok wykonuje się
albo lewym, albo prawym ramieniem, a czasami obydwoma ramionami jednocześnie.
Ramiona jednak nigdy nie powinny przekraczać pionowej linii rozgraniczającej oba
ciała.
1. Zbieranie energii w kulę sprzed lewego i prawego ciała i rozbijanie jej
grzbietem dłoni.
Lewą ręką zgiętą w łokciu, z dłonią zwróconą na prawo, należy zakreślić przed
sobą dwa kota do wewnątrz (fot.213). Podczas wykonywania tych ruchów wszystkie
mięśnie ramienia powinny być napięte. Następnie grzbiet dłoni należy silnie
wypchnąć w lewo, jakby rozbijając górną część kuli, utoczonej wcześniejszym
ruchem ramienia (fot.214).
Miejsce, gdzie należy uderzyć dłonią, znajduje się w odległości wyprostowanego
ramienia od tułowia, powyżej linii barków i pod kątem czterdziestu pięciu stopni
w stosunku do nich. Podczas uderzenia wszystkie mięśnie powinny być napięte,
również mięśnie ramion; jest to ten rodzaj napięcia mięśni, który pozwala
kontrolować wykonywany ruch. Wstrząs po uderzeniu powinien być odczuwany w
okolicy trzustki i śledziony oraz lewej nerki i nadnercza.
Opisane ruchy należy powtórzyć po prawej stronie; wstrząs po uderzeniu powinien
być odczuwany w okolicy wątroby i woreczka żółciowego oraz prawej nerki i
nadnercza.
2. Zbieranie energii lewego i prawego ciała w koło, przebijane czubkami palców.
Lewe przedramię należy umieścić przed sobą, pod kątem dziewięćdziesięciu stopni
względem tułowia. Ręka w nadgarstku powinna być wyprostowana. Dłoń skierować na
prawo; palce powinny wskazywać w przód, a kciuk przylegać do dłoni. Podobnie jak
w poprzednim magicznym kroku, przedramieniem zakreślić dwa koła, przenosząc je z
dołu ku górze, na wysokość barku, i zakreślając łuk do wewnątrz (fot.215).
Następnie szybko cofnąć łokieć jak najdalej za siebie i energicznym wyrzuceniem
ramienia w przód przebić czubkami palców zakreślone przez przedramię koło
(fot.216). Łokieć ponownie wycofać jak najdalej za siebie, aby nabrać rozmachu
do kolejnego uderzenia, i raz jeszcze energicznie wypchnąć dłoń w przód.
Tę samą sekwencję ruchów wykonać ramieniem prawym.
3. Wyciąganie lewej i prawej energii do góry.
Nogi w kolanach należy lekko ugiąć. Następnie unieść lewe kolano na wysokość
trzustki, mocno zginając nogę; palce stopy powinny wskazywać w dół. Podczas
wykonywania tego ruchu lewe przedramię energicznie podrzucić na wysokość klatki
piersiowej, ustawiając je pod kątem czterdziestu pięciu stopni względem tułowia,
a łokieć mocno przycisnąć do boku. Ruchy nogi i ramienia powinny być doskonale
zsynchronizowane w celu wstrząśnięcia dolną częścią korpusu (fot.217).
Te same ruchy wykonać prawą nogą i prawym ramieniem.
Energia wykazuje tendencję do ciążenia ku ziemi i dlatego bardzo ważne jest
rozprzestrzenianie jej ku górze, w okolice dolnej części tułowia. Szamani są
przekonani, że lewym ciałem zarządza obszar trzustki i śledziony, a prawym
ciałem obszar wątroby i woreczka żółciowego. W rozumieniu szamanów ów proces
wyciągania energii ku górze jest zabiegiem, który niezależnie energetyzuje
obydwa wspomniane ośrodki.
4. Napór góra-dół.
Lewy łokieć należy unieść przed sobą na wysokość barku; przedramię powinno być
zgięte pod kątem czterdziestu pięciu stopni do ramienia. Dłoń powinna być
zaciśnięta w pięść, zgięta maksymalnie w nadgarstku i skierowana w prawo
(fot.218). Następnie przegiąć przedramię w dół, do miejsca przed splotem
słonecznym, utrzymując łokieć, który służy za oś obrotu przedramienia, ciągle na
tej samej wysokości (fot.219), po czym przegiąć je z powrotem ku górze.
Ten sam ruch wykonać prawym ramieniem.
Tego magicznego kroku używa się do pobudzania energii znajdującej się na łuku
energetycznym pomiędzy punktem położonym tuż powyżej linii głowy i dokładnie
ponad lewym barkiem a punktem znajdującym się nieco powyżej splotu słonecznego.
5. Skręt dośrodkowy.
Pierwsza część tego magicznego kroku jest dokładnie taka sama jak pierwsza część
poprzedniego, z tą różnicą że zamiast przeginania przedramienia w dół, kieruje
się je dośrodkowo, zakreślając pełne koło; przedramię należy obracać wokół
łokcia, pod kątem czterdziestu pięciu stopni w stosunku do tułowia. Najwyższy
punkt koła powinien się znajdować tuż powyżej linii uszu, dokładnie ponad lewym
barkiem. Podczas wykonywania obrotu przedramieniem należy również obracać dłonią
w nadgarstku (fot.220).
Te same ruchy wykonać ręką prawą.
6. Skręt odśrodkowy.
Ten magiczny krok jest niemal dokładnie taki sam jak poprzedni, z tą różnicą że
zmienia się kierunek zakreślania koła lewym przedramieniem - nie w prawo, lecz w
lewo (fot.221). Wynikiem tego ruchu jest, jak to określał don Juan, koło
odśrodkowe, przeciwieństwo koła zakreślanego w poprzednim magicznym kroku, które
nazywał kołem dośrodkowym. Ten sam ruch wykonać ręką prawą. W tym magicznym
kroku pobudzona energia stanowi część łuku energetycznego, na który oddziaływały
poprzednie dwa magiczne kroki. Czwarty, piąty i szósty magiczny krok tej grupy
wykonuje się łącznie. Dzięki widzeniu szamani odkryli, że ludzie mają olbrzymie
pokłady nie wykorzystywanej energii, zalegającej w dolnych obszarach świetlistej
sfery. W ten sam sposób zaobserwowali również, że te magiczne kroki pobudzają
energię rozproszoną poza ośrodkami witalności mieszczącymi się w okolicy wątroby
i trzustki. Dość długo energia ta trwa w stanie zawieszenia, po czym zaczyna
opadać na sam dół świetlistej kuli.
7. Wysokie pchnięcie pięści.
Ramiona należy umieścić przed sobą na wysokości barków. Dłonie powinny być
zaciśnięte w pięści i zwrócone ku ziemi, a łokcie zgięte. Lewą pięścią szybko
uderzyć w przód, nie cofając wcześniej łokcia dla nabrania rozmachu. Lewą dłoń
wycofać do położenia początkowego, po czym wykonać kolejne, takie samo uderzenie
pięścią prawą i również wycofać ją do położenia początkowego (fot.222).
Uderzenie pięści powinno być wynikiem napięcia mięśni ramienia, łopatki i
brzucha.
8. Niskie pchnięcie pięści.
Ramiona należy zgiąć w łokciach pod kątem czterdziestu pięciu stopni i umieścić
na wysokości pasa. Łokcie nie powinny dotykać tułowia i pozostawać w odległości
około pięciu centymetrów od boków ciała. Dłonie trzeba zacisnąć w pięści i
zwrócić ku sobie. Lewym przedramieniem należy wykonać krótkie pchnięcie, czemu
towarzyszy jednoczesne napięcie mięśni brzucha, mięśni ramienia i łopatki
(fot.223). Natychmiast po uderzeniu przedramię wycofać, jak gdyby podczas
uderzenia powstała siła odrzucająca je z powrotem. Natychmiast w ten sam sposób
powinno się pchnąć ramieniem prawym. Tak samo jak w poprzednim magicznym kroku
przed uderzeniem nie cofać łokci; siła uderzenia powinna pochodzić wyłącznie z
naprężenia mięśni brzucha, ramienia i łopatki.
9. Koło z palcami dłoni zgiętymi w środkowych stawach.
Łokcie należy umieścić na wysokości pasa, w okolicy trzustki i śledziony oraz
wątroby i woreczka żółciowego. Dłonie i przedramiona powinny być w jednej linii;
dłonie powinny być zwrócone ku sobie, a palce mocno zgięte w środkowych stawach,
kciuki zaś zamknięte (fot.224). Łokcie wysunąć do przodu i w bok. Lewą dłonią
zatoczyć przed sobą okręg w płaszczyźnie pionowej ruchem przypominającym
ścieranie kostkami zgiętych palców powierzchni okręgu. Następnie ten sam ruch
wykonać dłonią prawą, po czym na przemian lewą i prawą (fot.225). Mięśnie
brzucha powinny być maksymalnie naprężone dla nadania opisywanemu ruchowi
wymaganej siły.
10. Wygładzanie energii przed tułowiem.
Lewą dłoń, wyprostowaną i zwróconą w przód, należy unieść nieco przed tułowiem
powyżej głowy. Następnie ukośnie zsunąć ją w dół do wysokości trzustki i
śledziony, jakby wygładzając jakąś pionową powierzchnię. Ciągłym ruchem dłoń
następnie przenieść do tyłu; w tym celu tułów obrócić w lewo, tak aby
wyprostowaną ręką można było zakreślić półokrąg. Następnie zwróconą w kierunku
ziemi płaską dłoń z wielką silą opuścić, jak gdyby chcąc uderzyć nią jakąś
galaretowatą substancję w miejscu na wysokości trzustki i śledziony (fot.226).
Dokładnie takie same ruchy wykonać ramieniem prawym, ale dłonią uderzyć w
okolice wątroby i woreczka żółciowego.
11. Uderzanie energii przed twarzą poprzez wyrzucenie pięści w górę.
Tułów należy nieznacznie przekręcić w lewo, co pozwoli na zrobienie lewym
ramieniem dwóch pełnych obrotów w tył. rozpoczynających się od przeniesienia
ramienia w przód, potem nad głową i do tyłu, po czym dłoń należy nieco obrócić
do środka, jakby nabierając nią czegoś zza pleców (fot.227). Ruch się kończy po
drugim obrocie wyrzuceniem zaciśniętej w pięść dłoni ku górze na wysokość twarzy
(fot.228).
Magiczny krok należy powtórzyć prawym ramieniem, zachowując tę samą kolejność
ruchów.
12. Ubijanie energii przed lewym i prawym ciałem.
Lewym ramieniem należy zrobić półtora obrotu w przód, po czym uderzyć nim w dół;
tułów trzeba nieznacznie obrócić w lewo, co pozwoli na wykonanie lewym ramieniem
pełnego obrotu z położenia wyjściowego przy boku uda w tył, ponad głową, w przód
i znów do boku uda. Przy zataczaniu koła dłoń skręcać w nadgarstku, jak gdyby
nabierając w nią jakiejś kleistej substancji (fot.229). Z położenia wyjściowego
ramię znów przenieść do tyłu i ponad głową, wtedy dłoń zacisnąć w pięść;
następnie z wielką siłą opuścić ją w miejsce przed i nieco powyżej trzustki i
śledziony, uderzając miękką zewnętrzną krawędzią pięści niczym młotem (fot.230).
Te same ruchy wykonać ramieniem prawym.
13. Zakreślanie dwóch odśrodkowych koi energii i roztrzaskiwanie ich przed
pępkiem.
Ramiona należy jednocześnie unieść przed tułowiem, rozsunąć je na boki i dalej
przenieść łukiem ku dołowi ruchem przypominającym pływanie, zataczając w ten
sposób dwa koła nachylone względem tułowia pod kątem czterdziestu pięciu stopni
(fot.231). Następnie koła te należy rozbić w ich dolnej części, na wysokości
pępka, silnym uderzeniem obu dłoni. Dłonie powinny być zgięte pod kątem
dziewięćdziesięciu stopni w stosunku do przedramion, a palce wskazywać do
przodu. Sita uderzenia powinna je zbliżyć na odległość niecałych dziesięciu
centymetrów (fot.232).
14. Zakreślanie dwóch bocznych kot energii dłońmi z wyprostowanymi palcami
wskazującymi i środkowymi.
Palce wskazujące i środkowe obu dłoni należy sztywno wyprostować, a serdeczne i
małe zagiąć i przytrzymywać kciukami. Obydwoma ramionami należy jednocześnie
zakreślić koło, rozpoczynając od ich normalnej pozycji po bokach tułowia,
przenosząc je ponad głową i dalej w bok, pod kątem czterdziestu pięciu stopni
względem pleców (fot.233). W końcowej fazie zakreślania koła palce należy zwinąć
w pięść, wysuwając kostki zgiętych palców środkowych nieco poza obrys pięści.
Ruch się kończy uderzeniem zwróconych ku twarzy pięści w przód i w górę, na
wysokości podbródka (fot.234).
15. Pobudzanie energii w okolicy skroni.
Należy zrobić głęboki wdech. W początkowej fazie wydechu unieść ramiona ponad
głowę i dłonie zwrócone ku przodowi zacisnąć w pięści. Z tego położenia
grzbietami pięści uderzyć w dół, w miejsce powyżej bioder (fot.235). Następnie
przenieść na boki tułowia i zakreślając nimi półkola, unieść je niecałe dziesięć
centymetrów przed czoło; zwrócone na zewnątrz pięści powinny być oddalone od
siebie o dwanaście do piętnastu centymetrów (fot.236). Ciągle wydychając
powietrze, na chwilę przyłożyć pięści do skroni. Tułów powinno się nieco
odchylić do tyłu przy jednoczesnym ugięciu kolan dla nabrania rozmachu i
sprężystości, po czym ramiona z dużą siłą wypchnąć w dół, nie prostując ich w
łokciach. Grzbietami pięści uderzyć za siebie po bokach tułowia (fot.237). W tym
momencie kończy się wydech.
16. Wybrzuszanie małego koła energii przed tułowiem.
Lewą rękę z naturalnej pozycji przy boku uda należy przesunąć bokiem na
zewnątrz; dłoń powinna być skierowana wnętrzem w prawo. Ramieniem zakreślić małe
koło, obracając dłoń ku dołowi, przenosząc ją w okolice trzustki i śledziony i
dalej w lewo na wysokość pasa. Łokieć mocno zgiętego lewego ramienia powinien
być odgięty w bok (fot.238a), a dłoń zaciśnięta w pięść i zwrócona ku ziemi.
Pięścią wykonać krótkie pchnięcie w przód, by przebić uprzednio zakreślone koło
(fot.238b). Cały ruch powinien być płynny; nie należy go przerywać przy
zaciskaniu dłoni w pięść, lecz dopiero po wymierzeniu ciosu, Uderzenie mocno
wstrząsa ośrodkiem witalności umiejscowionym w okolicy trzustki i śledziony. Ten
sam ruch wykonać ręką prawą, której uderzenie wstrząsa wątrobą i woreczkiem
żółciowym.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA DRUGA: MIESZANIE ENERGII Z LEWEGO CIAŁA I PRAWEGO CIAŁA
Grupa druga składa się z czternastu magicznych kroków, które mieszają energię
obu ciał w odpowiadających im ośrodkach witalności. Szamani starożytnego Meksyku
wierzyli, że takie mieszanie energii, polegające na skierowaniu na oba ciała
nieznanej im energii, umożliwia łatwiejsze oddzielenie energii obu ciał w
procesie, który określali mianem nadwątlenia ośrodków witalności.
17. Komasowanie energii potrzebnej i rozpraszanie energii niepotrzebnej.
Ten magiczny krok obejmuje ruchy, które najtrafniej można by określić jako
przepychanie przed sobą jakiegoś przedmiotu w poprzek tułowia wewnętrzną stroną
dłoni i przetaczanie go z powrotem grzbietem dłoni.
Krok rozpoczyna się od przyłożenia zgiętego pod kątem dziewięćdziesięciu stopni
lewego ramienia do tułowia na wysokości talii. Przy rozpoczęciu ruchu przedramię
należy przywieść jeszcze bliżej tułowia, a dłoń odgiąć w nadgarstku ku tyłowi.
Wewnętrzna strona dłoni powinna być zwrócona w prawo, a kciuk zamknięty.
Następnie, jakby pokonując olbrzymi opór, dłoń przesunąć w poprzek tułowia jak
najbardziej w prawo, nie zmieniając kąta zgięcia ramienia w łokciu (fot.239). Z
tego miejsca, znów jakby przezwyciężając olbrzymi opór, przenieść dłoń jak
najdalej w lewo bez zmiany kąta zgięcia ramienia w łokciu; dłoń powinna być
przez cały czas zwrócona w prawo (fot.240).
Podczas wykonywania tej sekwencji ruchów mięśnie lewego ciała powinny być
maksymalnie naprężone, a prawe ramię spoczywać w bezruchu przy prawej nodze.
Opisaną sekwencję ruchów powtórzyć prawym ramieniem i dłonią.
18. Spiętrzanie energii na lewym i prawym ciele.
Cały ciężar ciała należy przenieść na prawą nogę. Kolano powinno być lekko
ugięte dla lepszego oparcia i zachowania równowagi. Lewą nogę i lewe ramię,
nieznacznie naprężone, jednocześnie przesunąć przed sobą po łuku z lewa na prawo
i zatrzymać tuż przy prawej stronie ciała. Zewnętrzna krawędź lewej stopy
powinna dotykać podłoża. Podczas przesuwania ramienia czubki palców lewej dłoni
powinny być skierowane ku dołowi (fot.241). Następnie nogę i ramię należy
przenieść z powrotem do pozycji wyjściowej.
Taką samą sekwencję ruchów wykonać, przesuwając prawą nogę i prawe ramię w lewo.
19. Zbieranie energii jednym ramieniem i uderzanie w nią ramieniem drugim.
Don Juan mówił, że w tym magicznym kroku pobudza się i gromadzi energię ruchem
jednego ramienia i uderza w nią drugim ramieniem. Był przekonany, że uderzanie
jedną ręką w energię zebraną ręką drugą pozwala na wniknięcie energii ze źródeł
przynależnych jednemu ciału do drugiego ciała, co w normalnych warunkach nigdy
się nie zdarza.
Lewe ramię należy unieść do wysokości oczu. Dłoń w nadgarstku powinna być
nieznacznie odgięta ku tyłowi; z tego położenia, przenosząc dłoń z lewa na prawo
i z powrotem, zakreślić nią owalny kształt o szerokości około pięćdziesięciu
centymetrów i długości równej szerokości ciała (fot.242). Następnie dłoń
zwróconą w dół należy przesunąć z lewa na prawo na wysokości oczu, przecinając
niejako czubkami palców zakreślony uprzednio owal (fot.243).
Gdy lewa dłoń znajdzie się przy prawym barku, zakrzywioną i zwróconą ku górze
dłoń prawą, trzymaną dotychczas na wysokości talii, należy energicznie wyrzucić
w przód, uderzając jej nasadą w środkowy punkt owalu zakreślonego lewą ręką; w
tym czasie lewą dłoń należy powoli opuszczać (fot.244). Podczas uderzenia prawa
dłoń powinna być zwrócona ku przodowi, a palce lekko zakrzywione, nadając w ten
sposób dłoni kształt odpowiadający zaobleniu uderzanej powierzchni. Uderzając,
nie należy prostować ramienia w łokciu, by nie nadwerężyć ścięgien.
Te same ruchy wykonać, rozpoczynając od ramienia prawego.
20. Zbieranie energii ramionami i nogami.
Ciało należy nieznacznie obrócić w prawo na palcach prawej stopy; lewą nogę
wystawić na zewnątrz pod kątem czterdziestu pięciu stopni do nogi prawej,
następnie ugiąć prawą nogę w kolanie, tak aby wraz z tułowiem utworzyła linię
opadającą ukośnie ku przodowi. Potem trzykrotnie się zakołysać w przód i w tył,
jak gdyby nabierając rozmachu. Następnie lewym ramieniem należy sięgnąć po łuku
w dół, jakby chwytając coś obok lewego kolana (fot.245). Tułów odchylić do tyłu
i jednocześnie lewą nogę mocno podkurczyć, piętą nieomal dotykając pachwiny, a
lewą dłonią szybko potrzeć obszar witalności po prawej stronie tułowia, w
okolicy wątroby i woreczka żółciowego (fot.246).
Opisaną sekwencję ruchów powtórzyć prawą nogą i ramieniem, które dostarczą
zebraną energię do ośrodka witalności umiejscowionego po lewej stronie tułowia,
w okolicy trzustki i śledziony.
21. Przenoszenie energii z lewego i prawego barku.
Lewe ramię należy przenieść z pozycji wyjściowej przy lewym udzie do prawego
barku i zacisnąć dłoń w pięść, jak przy chwytaniu jakiegoś przedmiotu. Ruch ten
wzmocnić gwałtownym skrętem bioder w prawo. By to ułatwić, nogi w kolanach muszą
być nieco ugięte. Ramienia, mocno zgiętego w łokciu, nie należy opuszczać, lecz
utrzymywać łokieć na wysokości barku (fot.247). Następnie powrót bioder do
położenia wyjściowego daje początek ruchowi pięści, którą należy przenieść od
prawego barku po łuku ku górze i uderzyć jej grzbietem w punkt nieco powyżej
linii głowy, dokładnie ponad lewym barkiem (fot.248). Następnie pięść rozewrzeć
i wypuścić trzymany w niej przedmiot.
Tę sekwencję ruchów należy powtórzyć ramieniem prawym.
22. Zbieranie energii z jednego ciała i rozprowadzanie jej na ciele drugim.
Lewym ramieniem, spoczywającym w naturalnej pozycji przy lewym udzie, należy
zakreślić łuk od lewej strony do prawej, przenosząc dłoń na wysokości krocza jak
najdalej w prawo. Dla ułatwienia tego ruchu powinno się nieznacznie skręcić
tułów w talii. Z tego położenia ramię przenieść po tuku ponad głową do poziomu
lewego barku. Następnie gwałtownym ruchem należy przesunąć je w poprzek tułowia
do prawego barku.
W tym położeniu dłoń zacisnąć w pięść, jakby coś nią chwytając, i obrócić ku
dołowi (fot.249). Potem pięścią uderzyć w miejsce na wysokości głowy, oddalone
od niej o długość wyprostowanego ramienia. Cios wymierzyć miękką stroną pięści,
uderzając nią niczym młotem. Ramię powinno być lekko ugięte w łokciu (fot.250).
Te same ruchy wykonać ramieniem prawym.
23. Ubijanie energii z lewego i prawego barku w punkcie środkowym przed twarzą.
Lewe ramię należy unieść ponad głowę, zginając je w łokciu pod kątem
dziewięćdziesięciu stopni. W tym położeniu dłoń zacisnąć w pięść i obrócić ją ku
górze. Następnie miękką krawędzią pięści z lewej strony uderzyć w linię
rozdzielającą lewe ciało od prawego na wysokości twarzy. Podczas uderzania tułów
lekko pochylić w lewo (fot.251). Zaciśniętą pięść przesunąć do prawego barku,
nie dotykając go jednak; w tym miejscu dłoń należy obrócić, kierując ją ku
ziemi. Następnie w podobny sposób uderzyć ze strony prawej przy pochyleniu
tułowia w prawo (fot.252).
Tę samą sekwencję ruchów wykonać prawym ramieniem.
Dzięki temu magicznemu krokowi można zgromadzić zapasy neutralnej energii, czyli
takiej, która może być z łatwością wykorzystywana zarówno przez lewe, jak i
prawe ciało.
24. Uderzenie dłonią z palcami zgiętymi w drugim stawie.
Ramiona, zgięte w łokciach pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, należy unieść na
wysokość szyi. Palce obu dłoni powinny być mocno zgięte w drugim stawie
(fot.253, fot.254). Z tego położenia bardzo mocno uderzyć lewą ręką w prawo,
przenosząc ją po łuku za linię prawego barku. Przy uderzeniu nie należy poruszać
ramieniem. Ruch ramienia jest wynikiem dużego skrętu bioder w prawo (fot.255).
W ten sam sposób wykonać ruch prawym ramieniem, przenosząc je poza lewy bark
dzięki błyskawicznemu skrętowi bioder w lewo.
25. Chwytanie energii z barków i roztrzaskiwanie jej na ośrodkach witalności.
Lewe ramię należy przenieść do prawego barku, a dłoń zacisnąć w pięść (fot.256).
Ramię powinno być zgięte w łokciu pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Następnie
pięść bardzo silnym ruchem wycofać do lewego boku i przenieść za siebie
(fot.257). Przez chwilę zatrzymać ją w tym położeniu, po czym z rozmachem
wyrzucić w poprzek tułowia na prawo, przebijając punkt w okolicy wątroby i
woreczka żółciowego; zaciśnięta w pięść dłoń powinna być zwrócona ku tułowiu
(fot.258).
Opisane ruchy powtórzyć ramieniem prawym, przeszywając przy uderzeniu okolice
trzustki i śledziony.
26. Rozpychanie energii na boki łokciami.
Ramiona należy unieść na wysokość barków; łokcie powinny być mocno zgięte i
wypchnięte w przód. Przedramiona skrzyżować w nadgarstkach na kształt litery X,
przy czym lewe przedramię należy ułożyć na prawym. Dłonie, zaciśnięte w pięści,
powinny dotykać mięśni piersiowych przy pachach; lewa pięść -skraju prawej
pachy, a prawa pięść skraju pachy lewej (fot.259). Następnie łokcie należy
bardzo mocnym ruchem wypchnąć na boki na wysokości barków, jak przy uderzaniu
łokciem w bok (fot.260).
Ruch ten należy powtórzyć, układając przedtem prawe ramię na lewym.
27. Zakreślanie dwóch dośrodkowych kół energii przed tułowiem i rozkruszanie ich
ruchem ramion w bok.
Należy zrobić głęboki wdech i ramionami spoczywającymi po bokach tułowia
jednocześnie zatoczyć łuk, przenosząc je do linii rozdzielającej lewe ciało od
prawego. Po zakończeniu tego ruchu skrzyżowane przedramiona powinny spocząć na
klatce piersiowej. Palce dłoni powinny być ściśle złączone, wskazując ku górze,
a kciuki zamknięte; dłonie w nadgarstkach zgiąć pod kątem dziewięćdziesięciu
stopni. Lewe ramię powinno się znaleźć na prawym, tak aby zamknięty kciuk lewej
dłoni dotykał mięśnia piersiowego prawego ciała, a zamknięty kciuk dłoni prawej
mięśnia piersiowego lewego ciała (fot.261). W tym momencie zakończyć wdech.
Podczas szybkiego wydechu ramiona trzeba z wielką siłą wyrzucić w bok, uderzając
grzbietami zaciśniętych w pięści dłoni powyżej głowy po obu stronach ciała
(fot.262).
Ruchy te powtórzyć, układając przedtem prawe ramię na lewym.
28. Uderzanie energii przed tułowiem oraz po lewej i prawej stronie obiema
pięściami.
Dłonie należy zacisnąć w pięści i umieścić je na wysokości pasa, tak aby były
zwrócone do siebie. Pięści unieść na wysokość oczu, a następnie z dużą siłą
opuścić, uderzając w dwa punkty na wysokości pachwiny; we wskazane miejsca
należy uderzyć miękkimi krawędziami pięści (fot.263). Z tego położenia oba
ramiona należy jednocześnie przenieść ku górze, zakreślając nimi łuk w lewo;
ruch ramion wymusza pochylenie całego tułowia w lewą stronę, a pięści uderzają
kostkami palców (fot.264). Następnie ponownie wymierzyć cios w te same punkty
przed pachwinami. Z tego położenia oba ramiona jednocześnie przenieść ku górze,
zakreślając nimi łuk w prawo; ruch ramion wymusza pochylenie całego tułowia w
prawą stronę. Rozpędzone pięści uderzają kostkami palców. Następnie raz jeszcze
pięściami wymierzyć cios w te same punkty przed pachwinami, uderzając miękkimi
krawędziami pięści.
29. Uderzanie energii przed tułowiem obiema pięściami oraz po lewej i prawej
stronie.
Początek tego magicznego kroku jest taki sam jak w poprzednim kroku (fot.265).
Po wykonaniu uderzenia ramiona unieść niczym młoty na wysokość głowy, a tułów
mocno skręcić w lewo i pięściami uderzyć w dwa punkty znajdujące się przed lewym
biodrem (fot.266). Należy rozewrzeć dłonie, ramiona ponownie unieść na wysokość
głowy, po czym opuścić je, uderzając w te same punkty (fot.267). Ramiona raz
jeszcze podnieść na wysokość głowy, dłonie zacisnąć w pięści i po raz kolejny
uderzyć w te same punkty. Potem przedramiona unieść na wysokość głowy, tułów
obrócić do normalnej pozycji i z wielką siłą uderzyć pięściami w te same punkty
przed pachwinami.
Opisaną sekwencję mchów należy powtórzyć po mocnym skręceniu tułowia w prawo.
30. Roztrzaskiwanie energii nadgarstkami ponad głową oraz po lewej i prawej
stronie.
Obie ręce, stykające się w nadgarstkach, należy unieść ponad głowę; dłonie
powinny być stulone jak przy trzymaniu kuli (fot.268). Następnie tułów obrócić w
lewo, gwałtownie przenosząc ramiona na lewą stronę tułowia na wysokość pasa;
ciągle złączone nadgarstki obrócić, tak aby dostosować ich wzajemne ułożenie do
nowego położenia dłoni. Lewa dłoń powinna być zwrócona ku górze, a prawa ku
dołowi (fot.269). Następnie ramiona ponownie przenieść ponad głowę, nie
rozłączając przy tym nadgarstków, lecz obracając je do położenia zajmowanego
przez nie na początku.
Tę samą sekwencję ruchów należy wykonać, gwałtownie przywodząc oba ramiona do
prawej strony pasa. Ruch zakończyć ułożeniem ramion w położeniu wyjściowym nad
głową.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA TRZECIA: PRZENOSZENIE ENERGII LEWEGO CIAŁA I PRAWEGO CIAŁA ODDECHEM
Grupa trzecia składa się z dziewięciu magicznych kroków, w których wykorzystuje
się wdechy i wydechy jako siłę sprawczą bądź to głębszego rozdzielania obu ciał,
bądź to ich połączenia. Jak już wcześniej powiedziano, w przekonaniu czarowników
z linii don Juana przeniknięcie choćby odrobiny energii jednego ciała do
dowolnego ośrodka witalności ciała drugiego wywołuje krótkotrwałe, bardzo
pożądane wzburzenie wewnątrz tego ośrodka. Zgodnie z tym, czego nauczał don
Juan, czarownicy starożytnego Meksyku uważali takie zmieszanie energii za
zjawisko niezwykle dobroczynne, gdyż niszczy ono ustalony tryb pozyskiwania
energii przez ośrodki witalności. Dawni czarownicy wierzyli, że oddychanie jest
kluczem do rozdzielenia lewego ciała od prawego ciała.
31. Oddech dla górnego skraju płuc.
Ramiona, z dłońmi zaciśniętymi w pięści, unieść do czoła, robiąc przy tym
głęboki wdech; grzbiety dłoni powinny być skierowane ku ziemi. Przy zakończeniu
wdechu pięści powinny się znaleźć w odległości ośmiu, dziesięciu centymetrów od
siebie, dokładnie przed czołem (fot.270). Podczas wydechu ramiona należy bardzo
energicznie rozsunąć na boki, układając je w prostej linii z barkami (fot.271).
Dłonie rozluźnić i otworzyć, nadgarstki skrzyżować przed twarzą i robiąc głęboki
wdech, zakreślić dwa obszerne koła wyprostowanymi ramionami, przenosząc je
sprzed tułowia ku górze, ponad głową i w boki. Wydech się kończy w momencie, gdy
zwrócone ku górze dłonie zostaną ułożone przy pasie (fot.272). Wówczas zrobić
powolny wdech, unosząc dłonie wzdłuż boków klatki piersiowej do pach. Wdech
należy zakończyć, unosząc ku górze barki, wypychane niejako siłą napierających
od dołu dłoni (fot.273).
Opisany oddech jest prawdziwym dobrodziejstwem dla płuc, pozwala bowiem na
uczynnienie ich górnych partii, co w normalnych warunkach prawie nigdy się nie
zdarza.
32. Ofiarowanie oddechu.
Robiąc głęboki wdech, lewym ramieniem zakreślić okrąg, przenieść je sprzed
tułowia ponad głową w tył i znów w przód; podczas tego ruchu tułów należy
obrócić w lewo, ułatwiając zakreślenie ramieniem pełnego koła. Wówczas zakończyć
wdech. Zwróconą ku górze dłoń umieścić na wysokości podbródka; nadgarstek
powinien być zgięty pod kątem dziewięćdziesięciu stopni.
Ułożenie ciała powinno być takie, jak przy ofiarowywaniu czegoś na wyciągniętej
dłoni, a tułów pochylony w przód (fot.274). Dłoń następnie obrócić, tak by była
zwrócona ku ziemi, i rozpocząć wydech, powoli i z wielką siłą opuszczając rękę
(fot.275) do lewego boku uda; dłoń nadal powinna być skierowana ku ziemi, a jej
grzbiet pozostawać pod kątem dziewięćdziesięciu stopni w stosunku do
przedramienia.
Tę samą sekwencję ruchów wykonać ramieniem prawym.
33. Przenoszenie energii oddechem z czubka głowy do ośrodków witalności.
Dłonie w nadgarstkach nieznacznie zgiąć i lekko zakrzywić palce. Czubkami palców
delikatnie przesunąć ku górze wzdłuż przedniej strony tułowia, następnie
przenieść ramiona ponad głowę i w tym czasie zrobić głęboki wdech (fot.276). Po
całkowitym wyprostowaniu ramion nad głową dłonie wyprostować i odgiąć w
nadgarstkach w tył o dziewięćdziesiąt stopni; wówczas zakończyć wdech. Podczas
opuszczania dłoni wstrzymać oddech i unieść palce wskazujące; pozostałe palce
powinny być mocno zgięte w drugim stawie, a kciuki zamknięte. Oba ramiona znów
podnieść na wysokość klatki piersiowej, grzbietami dłoni dotykając pach.
Rozpoczynając głęboki wydech, powoli rozprostować ramiona, wyciągając je w
przód, aż do swobodnego wyprostu w łokciach. Następnie zrobić głęboki wdech,
przywodząc dłonie z powrotem do pach; palce wskazujące powinny być cały czas
uniesione, a dłonie odgięte ku tyłowi w nadgarstkach i zwrócone wewnętrzną
stroną w przód. Teraz rozpocząć powolny wydech, podczas którego przenosi się
ręce ku górze po łuku, wpierw ponad głową, a następnie w dół, zakreślając nimi
pełne koło i nie zmieniając przy tym ułożenia palców wskazujących. Dłonie
zatrzymać przy bokach klatki piersiowej (fot.277). Wydech się kończy po
wypchnięciu dłoni w dół do bioder.
34. Roztrzaskiwanie energii oddechem.
Robiąc głęboki wdech, lewą dłonią zatoczyć obszerne koło z boku tułowia,
przenosząc ją sprzed tułowia ponad głową i dalej w tył. Tułów obrócić w lewo, by
ułatwić zakreślenie ramieniem pełnego okręgu. Wdech się kończy po wykonaniu ręką
pełnego obrotu i zatrzymaniu jej powyżej głowy, na lewo od niej. Dłoń powinna
być zwrócona w przód i lekko odgięta ku tyłowi w nadgarstku (fot.278). Następnie
rozpocząć powolny wydech, zakreślając ramieniem kolejne obszerne koło z boku
tułowia w przeciwnym kierunku - sprzed tułowia ku dołowi, w tył i dalej ponad
głową i znów przed siebie. Po wykonaniu obrotu rękę przenieść tuż przed prawy
bark, ciągle wydychając powietrze. Dłoń powinna być zwrócona w kierunku tułowia
i delikatnie dotykać prawego barku (fot.279). Następnie ramię energicznie
wyrzucić w bok i grzbietem zaciśniętej w pięść dłoni uderzyć w miejsce na
wysokości głowy, oddalone od lewego barku na odległość wyciągniętego ramienia
(fot.280). W tym momencie zakończyć wydech.
Opisaną sekwencję ruchów powtórzyć prawym ramieniem.
35. Oddech małpy.
Nieznacznie ugiąć kolana, a ramiona powoli unieść ponad głowę, napełniając
powietrzem górne partie płuc. Następnie nogi w kolanach sztywno wyprostować, a
ciało maksymalnie wyciągnąć ku górze. Oddech można robić, stojąc zarówno na
całych stopach, jak i na palcach.
Wstrzymując oddech, opuścić ramiona i nieznacznie się zgarbić, pochylając się do
przodu i kurcząc przeponę; nogi w kolanach ponownie ugiąć. Wydech rozpoczyna się
w chwili, gdy dłonie znajdą się na wysokości pasa. W tym samym momencie
wyprostować palce wskazujące dłoni i skierować je ku ziemi, a pozostałe zgiąć.
Ciągle opuszczając dłonie, całkowicie pot. 281 opróżnić płuca z powietrza
(fot.281). Podczas wydechu przepona powinna być napięta, by nie dopuścić do jej
wypchnięcia ku dołowi przez wydychane powietrze.
36. Oddech wysoki.
Nogi muszą być sztywno wyprostowane. Wykonując powolne obroty barkami z przodu w
tył, rozpocząć wdychanie powietrza; ramiona powinny być zgięte w łokciach. Po
zakończeniu wdechu i obracania barkami, ramiona należy ułożyć w pozycji
wyjściowej (fot.282). Wydech się rozpoczyna w momencie uniesienia dłoni do
wysokości barków i wyprostowania ramion jak najdalej w przód; dłonie powinny być
skierowane ku ziemi.
Następnie zrobić wdech, przekręcając dłonie ku górze. Łokcie zgiąć i jak
najdalej cofnąć oraz unieść barki. Wdech się kończy w momencie, gdy barki
osiągną najwyższy pułap (fot.283).
Robiąc wydech, dłonie obrócić ku ziemi, po czym opuścić barki i ręce; dłonie
powinny być odgięte w nadgarstkach jak najdalej ku tyłowi, a ramiona
wyprostowane wzdłuż boków tułowia.
37. Oddech boczny.
Rozpoczynając wdech, ramionami zakreślić okrąg, przenosząc je z naturalnej
pozycji przy bokach ud ku środkowi tułowia, aż do ich skrzyżowania; dłonie
powinny być skierowane na zewnątrz i maksymalnie zgięte w nadgarstkach, dzięki
czemu czubki palców wskazują ku górze (fot.284). Ciągle wdychając powietrze, oba
ramiona wypchnąć na boki. Podczas tego ruchu dłonie powinny być najpierw
zwrócone w przód, a następnie, podczas całkowitego wyprostu zwrócone wewnętrzną
stroną na zewnątrz, od siebie. Wdech się kończy w momencie całkowitego
wyprostowania ramion. Ciało powinno być możliwie najmocniej wyciągnięte ku górze
(fot.285).
Podczas zginania ramion w łokciach zrobić wdech, a dłonie z palcami skierowanymi
ku górze przenieść w kierunku środka tułowia i dalej, aż do przeciwległych
krawędzi ciała. Lewe przedramię skrzyżować nad prawym. Tułów wygiąć w łuk,
napinając mięśnie przedniej części ciała, a kolana ugiąć (fot.286).
38. Oddech motyla.
Ramiona zgiąć w łokciach i ułożyć przed klatką piersiową. Lewe przedramię
trzymać ponad prawym, tak by się nie stykały; ręce powinny być wyprostowane w
nadgarstkach, a dłonie zaciśnięte w pięści. Następnie ugiąć kolana i lekko się
zgarbić, pochylając do przodu (fot.287). Podczas wdechu ramiona rozdzielić i
przenieść ponad głową w lewo i w prawo. Ciągle wdychając powietrze, ramiona
wyprostować, zatoczyć nimi łuk i przenieść je w dół, po czym ponownie ułożyć
przed klatką piersiową, jak w pozycji wyjściowej. Tak ułożone ramiona unieść nad
głowę, wstrzymując oddech i prostując tułów w pasie (fot.288). Następnie ramiona
przenieść w dół na wysokość pępka, ponownie stając w pozycji początkowej, czyli
pochylając zgarbione plecy w przód i uginając kolana.
Pozycję tę należy utrzymać i zrobić wydech, powtarzając ruchy ramion wykonywane
podczas wdechu. Po opróżnieniu płuc z powietrza przepona powinna być napięta.
39. Wydychanie poprzez łokcie.
Na początku tego ruchu nogi powinny być proste w kolanach. W trakcie głębokiego
wdechu ramionami zakreślić dwa odśrodkowe koła ponad głową i wokół boków
tułowia. Wdech się kończy, gdy zgięte w łokciach ramiona są skierowane w przód
na wysokości pasa. Dłonie powinny być wyprostowane i zwrócone ku sobie, a palce
trzymane razem.
Rozpoczynając wydech, palce dłoni skierować ku ziemi pod kątem czterdziestu
pięciu stopni. Kolana ugiąć i pochylić się w przód (fot.289). Ciągle wydychając
powietrze, ramiona, zgięte w łokciach pod kątem dziewięćdziesięciu stopni,
przenieść nad głowę. Tułów wyprostować i nieznacznie odchylić w tył, nie tyle
poprzez wygięcie do tyłu pleców, ile poprzez ugięcie kolan. Wydech się kończy,
gdy mięśnie brzucha zostaną maksymalnie naprężone; głowa powinna być lekko
odchylona w tył (fot.290).
Oddychanie takie stwarza wrażenie, że wydycha się powietrze poprzez łokcie.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA CZWARTA: UPODOBANIA LEWEGO CIAŁA I PRAWEGO CIAŁA
Grupa ta składa się z pięciu magicznych kroków dla lewego ciała, wykonywanych w
jednej sekwencji, i trzech magicznych kroków dla prawego ciała. Według don Juana
Matusa, upodobaniem lewego ciała jest milczenie, a upodobaniem prawego ciała
klekotanie, hałas, uporządkowanie liniowe. Mawiał, że to właśnie prawe ciało
zmusza nas do marszu, ponieważ lubi parady, a największą przyjemność sprawia mu
choreografia, sekwencje ruchów i uporządkowanie według wielkości.
Don Juan zalecał, aby wszystkie ruchy magicznych kroków dla prawego ciała
powtarzać wielokrotnie i liczyć je; mówił, że bardzo ważne jest, by z góry
ustalić liczbę powtórzeń danego ruchu, ponieważ przewidywanie jest mocną stroną
prawego ciała. Jeśli praktykujący z góry ustala sobie określoną liczbę i tyleż
razy wykonuje dany ruch, prawe ciało czerpie z tego nieopisaną przyjemność.
W Tensegrity jednak magiczne kroki zarówno dla lewego ciała, jak i prawego ciała
wykonuje się w całkowitym milczeniu. Jeśli milczenie lewego ciała uda się
nałożyć na prawe ciało, akt nasycenia może się stać prostą drogą do czegoś, co
don Juan określał jako stan najbardziej pożądany przez szamanów wszystkich
pokoleń -do wewnętrznej ciszy.
PIĘĆ MAGICZNYCH KROKÓW DLA LEWEGO CIAŁA
Magiczne kroki dla lewego ciała nie mają własnych nazw. Don Juan mówił, że
szamani starożytnego Meksyku nazywali je po prostu magicznymi krokami dla lewego
ciała.
Pierwszy magiczny krok składa się z piętnastu krótkich, bardzo dokładnie
wykonywanych ruchów. Jako że magiczne kroki dla lewego ciała wykonuje się w
jednej sekwencji, będą one po kolei numerowane.
1. Lewe ramię spoczywające przy udzie przesunąć około trzydziestu centymetrów w
bok (fot.291).
2. Dłoń gwałtownie obrócić w nadgarstku, tak by była zwrócona w przód, zginając
nieco ramię w łokciu (fot.292).
3. Unieść rękę na wysokość pępka i ruchem przypominającym cięcie przenieść ją w
poprzek tułowia na prawo (fot.293).
4. Gwałtownie przekręcić dłoń, aż będzie zwrócona ku ziemi (fot.294).
5. Ruchem przypominającym cięcie zwróconą ku dołowi dłoń przenieść w poprzek
tułowia na lewo (fot.295).
6. Gwałtownie obrócić w prawo dłoń w nadgarstku i zagiąć jej palce, jak gdyby
chcąc coś nabrać, i ruchem nadgarstka energicznie podrzucić dłoń ku górze
(fot.296).
7. Przed linię rozdzielającą dwa ciała unieść po linii tuku ramię na wysokość
oczu, w odległości około trzydziestu centymetrów; dłoń powinna być skierowana w
lewo (fot.297).
8. Dłoń w nadgarstku obrócić ku przodowi (fot.298).
9. Ramię przenieść ponad głowę, zakreślić nim łuk w bok i zatrzymać przed twarzą
na wysokości oczu, jak poprzednio. Dłoń ma być zwrócona w lewo (fot.299).
10. Znów obrócić dłoń w nadgarstku ku przodowi (fot.300).
11. Przenieść dłoń po lekkim łuku w dół i na lewo. na wysokość barków; dłoń
powinna być zwrócona ku ziemi (fot.301).
12. Obrócić dłoń w nadgarstku, tak by była zwrócona ku górze (fot.302).
13. Dłonią wykonać ruch przypominający cięcie, przenosząc ją na prawo przed
prawy bark (fot.303).
14. Ruchem nadgarstka ponownie obrócić dłoń ku dołowi (fot.304).
15. Zsunąć dłoń około trzydziestu centymetrów przed lewe biodro (fot.305).
Drugi magiczny krok składa się z dziewięciu ruchów.
16. Cofnąć dłoń, tak by dotknęła grzbietu kości biodrowej (fot.306).
17. Łokieć wysunąć w bok, a dłoń gwałtownie opuścić i obrócić tak, by była
skierowana w lewo. Dłoń powinna być stulona, a palce rozsunięte (fot.307).
18. Zatoczyć pełne koło ramieniem, przenosząc je z przodu ponad głową do tyłu.
Zwróconą ku górze dłoń ponownie ułożyć na grzbiecie kości biodrowej (fot.308).
19. Łokieć znów wysunąć w bok i kolejnym szybkim ruchem nadgarstka obrócić dłoń,
tak by była zwrócona w lewo (fot.309).
20. Dłoń przenieść w bok i zakreślić nią okrąg, jakby coś w nią nabierając. Pod
koniec tego ruchu ponownie umieścić ją przy grzbiecie kości biodrowej; dłoń
powinna być zwrócona ku górze (fot.310).
21. Ramię zgięte w łokciu gwałtownie wysunąć w bok i jednocześnie szybkim
skrętem nadgarstka obrócić dłoń ku tyłowi; palce dłoni, nieco zakrzywione,
powinny wskazywać w tył, a wnętrze dłoni powinno być skierowane ku górze
(fot.311).
22. Następnie przenieść łokieć jak najdalej za siebie; stulona dłoń nadal
powinna być skierowana ku górze (fot.312).
23. Nie opuszczając ramienia, dłoń w nadgarstku powoli obrócić, aż dłoń będzie
znów skierowana ku górze (fot.313).
24. Ten ruch przypomina wyciąganie ręki z rękawa. Prowadzonym przez łokieć
ramieniem zatoczyć koło od tyłu w przód; ruch kończy się w momencie, gdy
zwrócona ku górze dłoń znajdzie się na wysokości dolnych żeber klatki
piersiowej, a zgięty łokieć dotknie boku tułowia (fot.314).
Trzeci magiczny krok składa się z dwunastu ruchów.
25. Zwróconą ku górze dłoń przenieść po łuku w prawo, jak gdyby przecinając coś
czubkami palców, i zatrzymać około trzydziestu centymetrów za prawym bokiem
klatki piersiowej (fot.315).
26. Obrócić dłoń ku ziemi (fot.316).
27. Przenieść ramię po luku na lewo, a następnie jak najdalej do tyłu (fot.317).
28. Palce dłoni lekko zakrzywić, a ramię całkowicie wyprostować. Następnie
obracając dłoń w nadgarstku, stulić ją tak, by przypominała czerpak (fot.318).
29. Umieścić dłoń nad głową i przenieść ją ukośnie zza pleców do przodu, w
miejsce ponad prawym barkiem na wysokości głowy (fot.319).
30. Dłoń wyprostować i zgiąć w nadgarstku pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do
przedramienia, po czym opuścić ją znad głowy do prawej strony talii (fot.320).
31. Energicznie obrócić dłoń ku dołowi (fot.321).
32. Półkolistym ruchem przenieść ramię w lewą stronę i jak najdalej w M
(fot.322).
33. Dłoń obrócić ku górze (fot.323).
34. Ramię przenieść po łuku w przód, do tego samego miejsca po prawej stronie,
odległego o trzydzieści centymetrów od klatki piersiowej (fot.324).
35. Ponownie obrócić dłoń ku ziemi (fot.325).
36. Ramię przenieść po tuku w lewo i zatrzymać jak uprzednio, po lewej stronie
ciała za plecami (fot.326).
Czwarty magiczny krok składa się z piętnastu ruchów.
37. Ramieniem zakreślić obszerne koło w przód, ponad głową i w tył, po czym
zatrzymać je w miejscu oddalonym o trzydzieści centymetrów od lewego uda
(fot.327).
38. Głowę obrócić w lewo. Ramię mocno zgiąć w łokciu, a przedramię unieść na
wysokość oczu, z dłonią skierowaną na zewnątrz, jakby osłaniając oczy przed
ostrym światłem. Tułów powinien być mocno pochylony w przód (fot.328).
39. Powoli obrócić głowę i tułów jak najdalej w prawo, jak gdyby spoglądając w
dal. osłaniając jednocześnie oczy dłonią (fot.329).
40. Ponownie obrócić głowę i tułów w lewo (fot.330).
41. Dłoń szybko skręcić ku górze, jednocześnie obracając głowę i tułów, by móc
spojrzeć prosto przed siebie (fot.331).
42. Następnie ruchem dłoni z lewa na prawo przeciąć linię przed sobą (fot.332).
43. Obrócić dłoń ku dołowi (fot.333).
44. Ramię po łuku przenieść na lewo (fot.334).
45. Ponownie obrócić dłoń w nadgarstku, zwracając ją ku górze (fot.335).
46. Ramieniem zakreślić kolejny tuk przed sobą, przecinając linię przed tułowiem
z lewa na prawo (fot.336).
47. Ponownie zmienić położenie dłoni, obracając ją ku dołowi (fot.337).
48. Ramieniem znów zakreślić łuk w lewo (fot.338).
49. Obrócić dłoń ku górze (fot.339).
50. Ramieniem zakreślić linię w poprzek tułowia, z lewa na prawo (fot.340).
51. Obrócić dłoń ku dołowi (fot.341).
Piąty magiczny krok składa się z dwudziestu pięciu ruchów.
52. Ramieniem zatoczyć przed sobą obszerne koło; podczas tego ruchu dłoń powinna
być skierowana w przód. Ruch kończy się przed prawym barkiem; dłoń powinna być
wtedy skierowana ku górze (fot.342).
53. Unieść łokieć, obracając dłoń w nadgarstku, tak by była skierowana ku
dołowi. Dłoń powinna być lekko stulona (fot.343).
54. Zakreślić dłonią owalny kształt z prawa na lewo, nabierając w nią niejako
kulę z jakiejś masy. Po powrocie do położenia wyjściowego dłoń powinna być
skierowana ku górze (fot.344).
55. Pozwolić dłoni swobodnie opaść do poziomu pachwiny; palce dłoni powinny
wskazywać ku. ziemi (fot.345).
56. Obrócić dłoń ku sobie (fot.346).
57. Przesunąć ją zgodnie z obrysem tułowia do miejsca oddalonego o dziesięć,
dwanaście centymetrów od lewego uda; palce dłoni powinny wskazywać ku ziemi
(fot.347).
58. Szybkim skrętem nadgarstka obrócić dłoń w stronę uda (fot.348).
59. Głowę obrócić w lewo, unosząc dłoń do poziomu oczu ruchem podobnym do
przesuwania palcami po płaskiej powierzchni (fot.349).
60. Z tej pozycji ukośnym ruchem zsunąć dłoń do miejsca nieco na lewo od
pachwiny. Głową śledzić ruch dłoni (fot.350).
61. Dłoń ukośnym ruchem ponownie unieść do poziomu oczu i dotknąć nią punktu,
który znajduje się dokładnie na linii rozdzielającej lewe ciało od prawego,
niecałe pięćdziesiąt centymetrów od oczu (fot.351).
62. Ponownie zsunąć dłoń po skosie, do miejsca znajdującego się na wysokości
pachwiny i nieco na prawo od niej (fot.352).
63. Zakreślając dłonią kolejną ukośną linię, unieść ją znów przed oczy, ponad
bark; ten ruch dłoni w prawo należy śledzić głową (fot.353).
64. Dłoń pionowo opuścić do miejsca oddalonego o trzydzieści centymetrów od
prawego uda (fot.354). W siedmiu poprzednich ruchach zostały zakreślone trzy
iglice; pierwsza po lewej stronie, druga dokładnie na linii środkowej i trzecia
po stronie prawej.
65. Zmienić ułożenie dłoni, obracając ją wnętrzem w lewo (fot.355).
66. Dłoń unieść i zatoczyć łuk, którego górna część powinna się wpasować
dokładnie pomiędzy zakreślone uprzednio iglice: prawą i środkową (fot.356).
67. W tym miejscu dłoń obrócić w prawo (fot.357).
68. Opuścić dłoń na wysokość krocza i zatrzymać ją na linii środkowej pomiędzy
lewym i prawym ciałem (fot.358).
69. Ponowne ułożenie dłoni poprzez obrócenie jej w lewo (fot.359).
70. Podnieść dłoń i umieścić ją pomiędzy środkową i lewą iglicą na wysokości
oczu (fot.360).
71. Dłoń obrócić w prawo (fot.361).
72. Opuścić ją do położenia początkowego przy udzie (fot.362).
Iglice zakreślone w ośmiu ruchach tej drugiej fazy są nieco zaokrąglone, w
przeciwieństwie do bardzo ostrych iglic zakreślonych na początku.
73. Raz jeszcze obrócić dłoń w przód (fot.363).
74. Przenieść ramię ponad głowę, jak gdyby chcąc oblać prawą twarz i ciało jakąś
niewidzialną substancją (fot.364).
75. Pozwolić dłoni swobodnie opaść na wysokość pasa, a następnie (fot.365)
łokciem przeniesionym w tył zakreślić półokrąg, przenosząc go w tył (fot.366).
76. Dłonią przesunąć po ośrodku witalności w okolicy trzustki i śledziony, jakby
była nożem wsuwanym do pochwy (fot.367).
TRZY MAGICZNE KROKI DLA PRAWEGO CIAŁA
Pierwszy magiczny krok dla prawego ciała składa się z pięciu ruchów.
1. Prawą dłonią, zwróconą do przodu i zgiętą pod kątem dziewięćdziesięciu stopni
do przedramienia, zatoczyć pełne koło z lewa na prawo, sięgające do wysokości
prawego ucha; dłoń zatrzymać w miejscu rozpoczęcia ruchu, około trzydziestu
centymetrów przed pasem (fot.368).
2. Z tego miejsca ramieniem zakreślić ostry luk na wysokości klatki piersiowej,
mocno zginając łokieć. Dłoń powinna być skierowana wnętrzem ku ziemi, a palce
wyprostowane i trzymane razem; kciuk powinien być zamknięty. Palec wskazujący i
kciuk powinny niemal dotykać klatki piersiowej (fot.369).
3. Energicznie odrzucić przedramię sprzed klatki piersiowej, tak by łokieć był
zgięty pod kątem czterdziestu pięciu stopni (fot.370).
4. Dłoń obrócić w nadgarstku, tak by palce na chwilę skierować ku ziemi, po czym
szybko podrzucić ją ponad głowę, tak jakby była nożem (fot.371).
5. Opuścić dłoń do wysokości pępka ruchem przypominającym cięcie zewnętrzną
krawędzią dłoni (fot.372).
Drugi magiczny krok dla prawego ciała składa się z następujących dwunastu
ruchów.
6. Dłoń, trzymaną przy talii, wyrzucić przed siebie. Po maksymalnym
wyprostowaniu ramienia palce dłoni rozdzielić (fot.373, fot.374).
7. Ramię przywieść do talii. Wysunięty w tył łokieć powinien być mocno zgięty
(fot.375).
8. Obrócić dłoń, tak by była skierowana ku górze (fot.376).
9. Ramię wysunąć do przodu; zwrócona ku górze dłoń powinna być otwarta
(fot.377).
10. Ramię, z dłonią nadal skierowaną ku górze, ponownie przywieść do talii
(fot.378).
11. Obrócić dłoń ku dołowi (fot.379).
12. Ramieniem zrobić pełen obrót z boku tułowia, przenosząc je w tył, ponad
głową i w przód; ruch kończy się silnym uderzeniem dłoni w punkt znajdujący się
przed pępkiem, jak przy uderzaniu w jakiś przedmiot (fot.380).
13. Zwrócić dłoń w kierunku tułowia ruchem przypominającym zgarnianie czegoś na
prawe ciało (fot.381).
14. Ramię podnieść powyżej głowy, ustawiając dłoń niczym trzymany w ręce nóż
(fot.382).
15. Wykonać dłonią ukośne cięcie na linii środka tułowia, w odległości około
pięćdziesięciu centymetrów od pępka (fot.383).
16. Wyprostowaną dłoń podnieść do poziomu twarzy wzdłuż linii pionowej
(fot.384).
17. Dłonią nieco pochyloną ku ziemi ukośnie ciąć w okolice przed skrajem prawego
ciała, około pięćdziesięciu centymetrów przed nim (fot.385).
Na trzeci magiczny krok dla prawego ciała składa się dwanaście ruchów.
18. Prawym ramieniem, mocno zgiętym w łokciu i odchylonym w prawo, zatoczyć łuk
od prawej strony do miejsca znajdującego się przed splotem słonecznym; dłoń
powinna być zwrócona do tułowia (fot.386).
19. Przedramieniem zakreślić ćwierć łuku w dół, trzymając łokieć nieruchomo, tak
by dłoń była zwrócona w prawo (fot.387).
20. Ramieniem zatoczyć małe koło na zewnątrz, od lewej strony do prawej,
przenosząc dłoń w górę i ponownie w dół; zatrzymać ją przy boku na wysokości
talii, tak by była skierowana ku górze (fot.388a, fot.388b).
21. Zrobić kolejny obrót ramieniem od przodu ku tyłowi. Dłoń zatrzymać w punkcie
rozpoczęcia ruchu, tak by była skierowana ku górze (fot.389).
22. Obrócić dłoń ku dołowi (fot.390).
23. Następnie powoli wysunąć rękę do przodu (fot.391).
24. Obrócić dłoń w nadgarstku w lewo, po czym wyprostowaną, z palcami mocno
przyciśniętymi do siebie i zamkniętym kciukiem, przenieść po linii pionowej w
górę, jakby była nożem (fot.392).
25. Następnie ręką energicznie zakreślić niewielki łuk w lewo, zwracając wnętrze
dłoni w prawo, i ruchem przypominającym cięcie przenieść ją pionowo w dół do
wysokości pępka, tuż obok zakreślonej już linii po jej lewej stronie (fot.393).
26. Dłoń. nadal skierowaną w prawo, przenieść w górę, przesuwając ją wzdłuż
wcześniej zakreślonej linii (fot.394).
Podczas wykonywania ostatnich trzech ruchów został zakreślony podłużny owal.
27. Następnie ruchem przypominającym cięcie sprowadzić dłoń w dół, niejako
odcinając trzecią część podłużnego owalu (fot.395).
28. Znów obrócić dłoń w prawo (fot.396).
29. Odciętą część owalu zagarnąć w dłoń, uformować z niej kulę i rozgnieść ją na
przedniej części prawego ciała (fot.397, fot.398).
30. Pozwolić dłoni swobodnie opaść do grzbietu kości biodrowej po prawej stronie
(fot.399).
31. Obrócić dłoń i zatoczyć ramieniem półokrąg, przechodzący od przodu w tył
(fot.400) i kończący się za prawym barkiem (fot.401).
32. Przesunąć dłonią po ośrodku energetycznym w okolicy wątroby i woreczka
żółciowego, tak jakby była nożem wsuwanym do pochwy (fot.402, fot.403).
Wstecz / Spis treści / Dalej
UKŁAD MĘŻCZYZNY
Nazwa ta została nadana określonej grupie magicznych kroków przez szamanów,
którzy pierwsi je odkryli i z nich korzystali. Don Juan nie wykluczał, że jest
to najstarsza nazwa nadana grupie magicznych kroków. Grupę tę przez całe
pokolenia praktykowali wyłącznie szamani płci męskiej i to faworyzujące ich
rozgraniczenie powstało nie tyle z konieczności, ile z wymogów rytuału i dla
podkreślenia pierwotnego dążenia mężczyzn do dominacji. Niemniej jednak dążenie
to wkrótce zamknęło pod wpływem działania pogłębionej świadomości.
Przez całe pokolenia owa mocno ugruntowana tradycja trwała mniej lub bardziej
oficjalnie. Według niej tę grupę magicznych kroków mogą wykonywać jedynie
mężczyźni, wiadomo jednak, że praktykowały ją potajemnie również kobiety.
Udostępnienie w późniejszym czasie tej grupy kobietom dawni czarownicy
motywowali tym, że żyją one w zwaśnionych i niespokojnych społecznościach,
potrzebują więc dodatkowych sił i witalności, a tymi cechami, w ich przekonaniu,
odznaczali się wówczas tylko mężczyźni praktykujący tę grupę magicznych kroków.
Dlatego też, w geście solidarności, pozwolono kobietom na jej wykonywanie. W
czasach don Juana rozgraniczenie pomiędzy mężczyznami i kobietami zatarło się
jeszcze bardziej. Całkowicie odrzucono konspirację i selekcję, będące spuścizną
po dawnych czarownikach: nie dało się nawet obronić argumentu, którym niegdyś
motywowano przyzwolenie na wykonywanie tych właśnie magicznych kroków przez
kobiety. Teraz mogły praktykować je otwarcie.
Wartość tej grupy magicznych kroków - najstarszej spośród istniejących grup
posiadających nazwę - leży w jej ciągłości. Wszystkie składające się na nią
magiczne kroki miały od samego początku charakter uniwersalny i ta ich cecha
była zaczątkiem jedynej sytuacji wśród czarowników linii don Juana, kiedy cała
grupa praktykujących szamanów, bez względu na ich liczbę, mogła jednocześnie
wykonywać te same ruchy. Przez setki lat liczba czarowników w grupie nie mogła
przekraczać szesnastu. Z tego względu żaden z tych czarowników nigdy nie miał
możności zaobserwowania niesamowitego energetycznego wpływu ludzkiej masy. W ich
wypadku istniał jedynie ściśle ukierunkowany konsensus kilku wtajemniczonych;
konsensus, który mógł oznaczać rozwój indywidualnych preferencji i jeszcze
głębsze odseparowanie się od otoczenia.
To, że na seminariach i podczas warsztatów ruchy Tensegrity wykonywane są w tym
samym czasie przez setki uczestników, stwarza możliwość, jak powiedziano
wcześniej, doświadczenia energetycznego wpływu ludzkiej masy. Ów energetyczny
wpływ jest dwojaki: uczestnicy Tensegrity nie tylko robią coś, co łączy ich
energetycznie, lecz również angażują się w przedsięwzięcie określone w stanach
pogłębionej świadomości przez szamanów starożytnego Meksyku jako rozprowadzanie
energii. Wykonywanie tych magicznych kroków podczas seminariów poświęconych
Tensegrity jest przeżyciem niepowtarzalnym. Pozwala uczestnikom, pod wpływem
samych magicznych kroków i dzięki ludzkiej masie, dotrzeć do takich
energetycznych wyników, jakich don Juan w swoich naukach nigdy nawet nie
sugerował.
Powodem, dla którego nazwano ten zestaw ruchów układem mężczyzny, jest jego
agresywny charakter, jak również to, że magiczne kroki tego układu wykonuje się
bardzo energicznie i przy użyciu dużej siły w sposób charakterystyczny dla
zachowania mężczyzn. Don Juan stwierdził, że praktykowanie tych ruchów przynosi
nie tylko poczucie błogości, lecz także szczególny stan czuciowy, który na
początku łatwo pomylić z konfliktowością i agresywnością. Jednak dokładna
analiza od razu ujawnia, że jest to raczej stan gotowości, wprowadzający
praktykujących na poziom, z którego mogą wystrzelić w nieznane.
Innym jeszcze powodem było to, że mężczyźni stosujący tę grupę magicznych kroków
stawali się praktykującymi szczególnego rodzaju, których nie trzeba było
prowadzić za rękę. Stawali się ludźmi, którzy potrafili czerpać korzyść ze
wszystkiego, co robili. W idealnym wypadku energia wytwarzana przez tę grupę
magicznych kroków trafia prosto do ośrodków witalności najbardziej jej
potrzebujących.
Dla uczniów don Juana Matusa ten zestaw magicznych kroków był najistotniejszym
elementem w całym cyklu ich szkolenia. Don Juan wprowadził go jako swego rodzaju
wspólny mianownik, co oznaczało, że apelował, by praktykowali go w nie
zmienionej formie. Chciał przez to przygotować swych uczniów na trudy, które
napotkają podczas swych podróży po nieznanym.
W Tensegrity do nazwy “mężczyzna" dodano słowo “układ", by zrównać tę grupę z
pozostałymi układami. Układ mężczyzny dzieli się na trzy grupy, z których każda
składa się z dziesięciu magicznych kroków. Zadaniem pierwszej i drugiej grupy
jest dostrojenie energii ścięgien. Każdy z tych dwudziestu magicznych kroków
jest krótki, lecz niezwykle ukierunkowany. Gorąco zaleca się praktykującym
Tensegrity - podobnie jak zalecano to adeptom szamanizmu w czasach starożytnych
- by maksymalnie wykorzystywali te krótkie ruchy, dążąc do wywołania szarpnięcia
energii ścięgien za każdym razem, gdy je wykonują.
- Nie wydaje ci się jednak, don Juanie, że za każdym razem, gdy powoduję to
szarpnięcie energii, właściwie marnuję energię ścięgien, uszczuplając moje
zasoby? -spytałem go pewnego razu.
- Nie możesz ani trochę uszczuplić swoich zasobów energii - rzekł. - Ta energia,
którą niby marnujesz, szarpiąc kończynami samo powietrze, tak naprawdę się nie
marnuje, gdyż nigdy nie wychodzi poza twoje granice, gdziekolwiek by one były.
Tak naprawdę więc wykonujesz ruch szarpnięcia energii, potrząsając czymś, co
czarownicy starożytnego Meksyku nazwali naszą skorupą, naszą korą. Dawni
czarownicy orzekli, że na poziomie energetycznym ludzie przypominają świetliste
kule, z grubą skorupą dokoła, niczym skórka pomarańczy; niektóre z tych kuł
otacza nawet coś jeszcze twardszego i grubszego, jakby kora starego drzewa.
Don Juan dokładnie wyjaśnił, że to porównanie ludzi do pomarańczy jest nieco
mylące, ponieważ ta skorupa czy też kora, która nas otacza, ciągle się mieści w
naszych granicach. To tak jakby skórka pomarańczy znajdowała się w jej środku.
Powiedział, że ta kora czy też skorupa to stwardniała warstwa energii, wyrzucana
poza witalne ośrodki energii przez całe nasze życie pod wpływem trudów i zmagań
codziennej egzystencji.
- Czy uderzanie w tę skorupę coś daje, don Juanie? -spytałem.
- Bardzo wiele - odrzekł. - Szczególnie wtedy, gdy praktykujący kierują całą swą
intencję na dosięgnięcie tej skorupy. Jeśli zamierzą odłupanie kawałków owej
stwardniałej warstwy energii za pomocą magicznych kroków, zostanie ona łatwo
wchłonięta przez witalne ośrodki energii.
Magiczne kroki trzeciej grupy układu mężczyzny są obszerniejsze, bardziej
złożone. Wykonywanie tych dziesięciu magicznych kroków grupy trzeciej wymaga od
praktykujących utrzymywania nieruchomo rąk, nóg i reszty ciała. Dla szamanów
starożytnego Meksyku celem trzeciej serii ruchów tego układu było rozwijanie
wytrzymałości i równowagi. Dawni szamani byli przekonam, że utrzymywanie ciała w
bezruchu podczas wykonywania tych długich sekwencji ruchów przygotowuje dla
praktykujących platformę, na której będą mogli stanąć na własnych nogach.
Osoby współcześnie praktykujące Tensegrity zauważyły, że układ mężczyzny musi
być wykonywany z umiarem, co pozwoli uniknąć nadwerężenia ścięgien ramion oraz
mięśni pleców.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA PIERWSZA: MAGICZNE KROKI, W KTÓRYCH DŁOŃMI PORUSZA SIĘ JEDNOCZEŚNIE, LECZ
TRZYMA SIĘ JE ODDZIELNIE
1. Pięści ponad barkami.
Trzymane po bokach dłonie zacisnąć w pięści i obrócić je ku górze. Następnie
unieść je ponad głowę, zginając ramiona w łokciach, tak by przedramiona były
ustawione pod kątem dziewięćdziesięciu stopni względem ramion. Ruch ten jest
efektem równomiernego napięcia mięśni ramion i mięśni brzucha. Po uniesieniu
pięści i naprężeniu mięśni przedniej części tułowia nieznacznie odchylić się do
tyłu, uginając przy tym kolana (fot.404). Ramiona, z dłońmi zaciśniętymi w
pięści, opuścić do boków ud, prostując je w łokciach; podczas opuszczania ramion
pochylić się nieco w przód, naprężając mięśnie pleców oraz przeponę (fot.405).
2. Cięcie piłami trzymanymi w obydwu dłoniach.
Dłonie zacisnąć w pięści i zwrócić je ku sobie na wysokości pasa (fot.406). Z
tego miejsca energicznie wypchnąć je ku dołowi, na wysokość krocza, w odległości
około pięćdziesięciu centymetrów od pachwin; dłonie przez cały czas powinny być
oddalone od siebie na szerokość tułowia (fot.407). Po wykonaniu tego ruchu
pięści wycofać do pozycji początkowej przy dolnych żebrach klatki piersiowej.
3. Polerowanie wysokiego stołu dłońmi.
Ramiona unieść na wysokość pach. Dłonie powinny być zwrócone ku dołowi, a mocno
zgięte łokcie wysunięte jak najdalej w tył (fot.408). Oba ramiona energicznie
wypchnąć w przód i maksymalnie je wyprostować, jakby polerując dłońmi twardą
powierzchnię. Dłonie powinny być oddalone od siebie na szerokość tułowia
(fot.409). Następnie ramiona z taką samą siłą wycofać do miejsca rozpoczęcia
ruchu (fot.408).
4. Stukanie w energię dłońmi.
Ramiona umieścić przed sobą na wysokości barków. Dłonie zacisnąć w pięści tak,
aby linia przyciskanych do wnętrza dłoni palców opadała ukośnie. Kciuki ułożyć
na zewnętrznej stronie palców wskazujących (fot.410). Dłonie powinny być
zwrócone ku sobie. Teraz opuścić same dłonie, przekręcając je w nadgarstkach,
nie zmieniając jednak położenia nadgarstków. Ruchem przeciwstawnym do tego jest
uniesienie pięści poprzez szarpnięcie nadgarstków, utrzymywanych w niezmiennej
pozycji (fot.411).
Dla szamanów ten magiczny krok jest jednym z najlepszych źródeł pozyskiwania
energii ścięgien, ponieważ wokół nadgarstków, grzbietów i wewnętrznych części
dłoni oraz palców znajduje się ogromna liczba punktów energii.
5. Potrząsanie energią.
Ten magiczny krok idzie w parze z poprzednim. Rozpoczyna się go od umieszczenia
ramion przed sobą na wysokości barków. Dłonie zacisnąć w pięści tak samo jak w
poprzednim magicznym kroku, z tą różnicą że teraz pięści powinny być skierowane
ku dołowi. Poprzez gwałtowny obrót nadgarstków przybliżyć pięści do tułowia.
Ruch ten jest równoważony kolejnym szarpnięciem nadgarstków, które odrzuca
pięści na zewnątrz, tak że kciuki tworzą linię prostą z przedramionami
(fot.412). Wykonanie tego magicznego kroku wymaga intensywnego napinania mięśni
brzucha. To właśnie ich naprężenie wyznacza moment obrotu dłoni w nadgarstkach.
6. Ciągnięcie za linę energii.
Dłonie ułożyć przed sobą, przy linii rozdzielającej lewe ciało od prawego, tak
jakby chwytały one koniec grubej zwisającej liny; lewa dłoń powinna być ułożona
powyżej prawej (fot.413). Ten magiczny krok wiąże się ze stopniowym opuszczaniem
dłoni za pomocą mocnych, krótkich szarpnięć nadgarstków. Przy szarpaniu dłońmi w
dół należy napinać mięśnie brzucha i nieznacznie opuszczać ramiona, uginając
nogi w kolanach (fot.414).
Ruchem równoważącym jest unoszenie dłoni krótkimi szarpnięciami nadgarstków przy
jednoczesnym nieznacznym prostowaniu kolan i tułowia (fot.413).
7. Wbijanie tyki energii.
Umieścić dłonie po lewej stronie tułowia; lewa dłoń powinna się znaleźć na
wysokości ucha, nieco ponad dwadzieścia centymetrów powyżej prawej, trzymanej
przy barku. Dłonie powinny być ułożone tak, jakby obejmowały grubą tykę: lewa
dłoń zwrócona w prawo, a prawa w lewo. Dłonią prowadzącą, z racji ułożenia jej
powyżej drugiej, jest dłoń lewa i ona kieruje ruchem tyki (fot.415). Napiąć
mięśnie pleców w okolicy nadnerczy oraz mięśnie brzucha i bardzo mocnym ruchem
wypchnąć ramiona w dół, do boku prawego uda i do prawej strony talii; dłonie
powinny zachować wzajemne ułożenie, jakby rzeczywiście obejmowały jakąś tykę
(fot.416). W tym położeniu zmienić ustawienie rąk; prawą dłoń, która teraz
będzie dłonią prowadzącą, unieść do prawego ucha, a lewą umieścić nieco poniżej,
przy barku, jakby chwytając drugą tykę. Powtórzyć opisane wyżej ruchy.
8. Cięcie energii po kolei jedną i drugą ręką.
Pięści unieść wzdłuż boków tułowia i umieścić je przy brzegach klatki piersiowej
oraz zwrócić ku sobie (fot.417). Lewą rękę przenieść po skosie w dół, w miejsce
oddalone o około sześćdziesiąt centymetrów od uda (fot.418); następnie wycofać
ją do położenia początkowego (fot. 417), po czym od razu powtórzyć te same ruchy
prawą ręką.
9. Heblowanie energii.
Lewą dłoń umieścić na wysokości pępka i zacisnąć w pięść, a łokieć zgiąć pod
kątem dziewięćdziesięciu stopni i przyłożyć do boku klatki piersiowej (fot.419).
Wyprostowaną prawą dłoń zdecydowanie opuścić, jak gdyby z zamiarem trzaśnięcia
nią w górną część lewej pięści, i zatrzymać ją dwa centymetry ponad nią
(fot.420). Następnie ostrym, przypominającym cięcie ruchem wysunąć dłoń o około
dziesięć, dwanaście centymetrów przed pięść, jakby ścinając coś krawędzią dłoni
(fot.421). Lewe ramię maksymalnie cofnąć, jak najdalej wypychając łokieć za
siebie; równocześnie cofnąć prawą dłoń, która podąża za lewą w tej samej
odległości (fot.422). Następnie, z zachowaniem odległości między dłońmi,
wyrzucić ramiona w przód, pięćdziesiąt do sześćdziesięciu centymetrów przed
talię. Te same ruchy wykonać zaciśniętą w pięść prawą dłonią.
10. Nakłuwanie energii szpikulcem energii.
Lewe ramię, zgięte w łokciu pod kątem dziewięćdziesięciu stopni, unieść na
wysokość barków. Zwróconą ku dołowi dłoń ułożyć tak, jakby obejmowała ona
rękojeść sztyletu. Łokieć wypchnąć po łuku w tył, uderzając nim w miejsce na
wysokości lewego barku około czterdzieści pięciu stopni za nim (fot.423).
Następnie ramię przenieść do położenia początkowego, uderzając po tym samym łuku
w przód. Ruch ten powtórzyć drugim ramieniem.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA DRUGA: MAGICZNE KROKI NA SKUPIENIE ENERGII ŚCIĘGIEN
11. Ściskanie dłoni.
Przedramiona umieścić przed sobą na wysokości pępka. Zgięte łokcie powinny
niemal dotykać klatki piersiowej. Spleść dłonie, tak by się nawzajem ściskały;
lewa dłoń powinna leżeć na prawej. Palcami jednej dłoni silnie uchwycić drugą
dłoń (fot.424). Wszystkie mięśnie ramion i pleców powinny być napięte. Następnie
mięśnie rozluźnić i nie odsuwając od siebie dłoni, zmienić ich wzajemne
ułożenie, tak by prawa dłoń znalazła się na lewej; podczas obrotu dłonie powinny
się stykać nasadami palców. Następnie ponownie napiąć mięśnie ramion i pleców.
Te same ruchy wykonać po umieszczeniu prawej dłoni na lewej.
12. Lewe i prawe ciało się łączą.
Przedramiona należy umieścić przed sobą na wysokości pępka. Tym razem jednak
prawe przedramię przenieść na lewą stronę, tak by tworzyło linię prostą z
biodrem, przybliżając je do klatki piersiowej, a lewe przedramię ustawić tak, by
łokieć był odsunięty od tułowia. Dłonie powinny być złączone w uścisku; lewa
dłoń powinna się znaleźć nad prawą. Obie dłonie powinny z wielką siłą napierać
na siebie i zacieśniać uścisk dzięki napięciu mięśni ramion, pleców i brzucha.
Mięśnie rozluźnić i ręce przenieść przed sobą z prawa na lewo, obracając
złączone dłonie. Następnie dłonie ponownie bardzo mocno ścisnąć, napinając te
same mięśnie; tym razem na wierzchu powinna się znajdować dłoń prawa (fot.425).
Z tego położenia wykonać te same ruchy.
13. Mocne skręcenie obu ciał.
Połączyć dłonie, ściskając je na wysokości pasa przy prawym boku. Lewa dłoń
powinna się znaleźć na prawej. W tym magicznym kroku wzajemne ściśnięcie dłoni
nie jest tak silne jak w dwóch poprzednich, ponieważ chodzi w nim nie o mocne
zderzenie obu ciał, ale o ich mocne skręcenie.
Złączonymi dłońmi zakreślić małe koło w prawo, przenosząc je od przodu w tył i
zatrzymując w położeniu początkowym. Jako że dłonią prowadzącą jest dłoń lewa
(leży na wierzchu prawej), zatoczenie koła jest wynikiem ruchu lewego ramienia,
którym należy wpierw wypchnąć dłonie na zewnątrz w prawo, a następnie przenieść
po łuku do prawego boku tułowia (fot.426).
Następnie wciąż złączone dłonie przenieść przed sobą na lewą stronę. Tam
zakreślić drugie koło, ponownie w wyniku ruchu lewej ręki. Lewą dłonią,
spoczywającą na prawej, pociągnąć prawą dłoń wpierw po łuku ku tyłowi, po czym
na zewnątrz w lewo i z powrotem do położenia początkowego (fot.427).
Tę samą sekwencję ruchów należy wykonać z dłonią prawą jako prowadzącą,
rozpoczynając od lewej strony pasa. Tym razem zakreślenie koła jest wynikiem
ruchu prawego ramienia, które najpierw należy przenieść w lewo, a następnie w
tył i powrócić do tego samego miejsca, gdzie ruch się rozpoczął (fot.428).
Złączone dłonie przenieść przed sobą na prawą stronę, na wysokość talii. Tam,
zgodnie z ruchem dłoni prowadzącej, zakreślić koło - dłonie poprowadzić do tyłu,
przesunąć w prawo i z powrotem do położenia początkowego (fot.429). Należy
pamiętać o tym, żeby podczas zakreślania opisanych kół tułów mocno skręcić w
bok. Nogi trzymać nieruchomo w tej samej pozycji; nie wolno opuszczać kolan pod
wpływem skrętu tułowia.
14. Wypychanie złączonej energii łokciem i przedramieniem.
Złączyć dłonie w uścisku po prawej stronie tułowia na wysokości barku. Górna
część prawego ramienia powinna ściśle przylegać do klatki piersiowej; łokieć
mocno zgiąć, a przedramię ustawić pionowo. Skierowana ku górze prawa dłoń
powinna być zgięta w nadgarstku pod kątem dziewięćdziesięciu stopni do
przedramienia (fot.430).
Lewy łokieć wysunąć do przodu przed lewym barkiem; ramię w łokciu powinno być
zgięte pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Dłonie bardzo mocno ścisnąć
(fot.431), następnie prawym ramieniem powoli wypchnąć lewe ramię w przód, prawie
do całkowitego wyprostowania w łokciu. Równocześnie z wypychaniem w przód
złączonych dłoni wypychać lewy bark i łopatkę, tak by łokieć lewego ramienia był
stale zgięty pod kątem dziewięćdziesięciu stopni (fot.432). Następnie prawym
ramieniem przyciągnąć lewą rękę do pozycji początkowej.
Złączone dłonie przenieść na lewą stronę tułowia, obracając je wokół siebie, i
powtórzyć opisane ruchy z lewej strony.
15. Krótkie pchnięcie złączonymi dłońmi.
Złączyć dłonie po prawej stronie tułowia, tak samo jak w poprzednim magicznym
kroku. Tym razem jednak powinny się one znaleźć na wysokości pasa, a prawym
ramieniem, zamiast powolnego wypchnięcia lewej ręki w przód, wykonać szybkie
pchnięcie (fot.433). Powinien to być bardzo mocny ruch, wymagający napięcia
mięśni ramion i pleców. Złączone dłonie z wielką siłą przenieść na lewą stronę,
zwiększając niejako pęd lewego łokcia, który należy maksymalnie wypchnąć w tył
(fot.434). Złączone dłonie przenieść przed sobą po łuku na prawą stronę,
ponownie wypychając z impetem prawy łokieć jak najdalej w tył.
Wykonać tę samą sekwencję ruchów, rozpoczynając od lewej strony tułowia i
wyprowadzając ruchy prawą ręką.
Należy zauważyć, że przy wypychaniu złączonych dłoni w przód kierunek ruchu
nadaje dłoń znajdująca się pod spodem, lecz siła uderzenia pochodzi od dłoni
prowadzącej, znajdującej się na wierzchu.
16. Szarpanie energii złączonymi dłońmi.
Dłonie złączyć w uścisku po prawej stronie tułowia; prawy łokieć i prawe ramię
przycisnąć do boku klatki piersiowej. Wyciągnięte w przód prawe przedramię
powinno być zgięte w łokciu pod kątem dziewięćdziesięciu stopni. Lewe przedramię
również, a łokieć wysunięty na zewnątrz na wysokości lewego mięśnia piersiowego
(fot.435). Prawym ramieniem unieść lewą rękę, zmniejszając kąt zgięcia obu
ramion w łokciach z dziewięćdziesięciu do czterdziestu pięciu stopni. Złączonymi
dłońmi sięgnąć prawego barku (fot.436) i bardzo krótko, gwałtownie szarpnąć,
poruszając samymi nadgarstkami. Złączone dłonie powinny uderzyć ku dołowi, nie
obniżać jednak rąk (fot.437). Z tego położenia obie dłonie, nadal złączone,
przenieść na lewą stronę tułowia, w okolice talii, a następnie bardzo mocno
wypchnąć lewy łokieć w tył (fot.438). Obrotem nadgarstków zmienić wzajemne
położenie dłoni, po czym powtórzyć opisane ruchy po lewej stronie tułowia.
17. Szarpanie energii w okolicy kolan.
Dłonie złączyć po prawej stronie tułowia, przy udzie. Zmienić nieznacznie ich
ułożenie, nieco przybliżając do pionu prawą dłoń, na której opiera się lewa,
poprzez skręt nadgarstka; kontrolować ruch, stawiając opór lewą dłonią
(fot.439). Ramionami zrobić wymach w lewą stronę, przenosząc je przed kolanami;
siłę uderzenia spotęgować poprzez energiczne ściągnięcie nadgarstków ku dołowi
(fot.440).
Następnie odwrócić ułożenie rąk, obracając dłonie wokół siebie, i powtórzyć
opisane ruchy, przenosząc ręce z lewa na prawo.
18. Wkłuwanie szpikulca energii.
Dłonie złączyć ze sobą w uścisku i ustawić je pionowo trzydzieści centymetrów od
pępka, dokładnie na linii rozgraniczającej lewe ciało od prawego; lewa dłoń jest
dłonią prowadzącą. Unieść nieco dłonie delikatnym szarpnięciem nadgarstków, nie
poruszając przy tym przedramionami. Następnie opuścić je, zginając w ten sam
sposób w nadgarstkach ku dołowi (fot.441).
Ten magiczny krok uaktywnia głębiej położone mięśnie brzucha. Te same ruchy
wykonać, wyprowadzając je z dłoni prawej.
19. Poruszanie rękoma jak toporkiem.
Dłonie złączyć po prawej stronie tułowia i unieść je na wysokość barku
(fot.442). Następnie wykonać nimi uderzenie po skosie, przenosząc je do lewego
biodra (fot.443).
Te same ruchy wykonać po stronie lewej.
20. Wbijanie młotem szpikulca energii.
Złączyć dłonie po prawej stronie tułowia i po łuku przenieść je na wysokość
barków, pomagając sobie przy tym skrętem tułowia w prawo. Zataczając dłońmi w
płaszczyźnie pionowej małe koło przed prawym barkiem, przenieść je na linię
rozdzielającą dwa ciała i opuścić do wysokości talii, wbijając tam niejako
miotem szpikulec energii (fot.444).
Te same ruchy wykonać po lewej stronie tułowia.
Wstecz / Spis treści / Dalej
GRUPA TRZECIA: MAGICZNE KROKI NA ROZWÓJ WYTRZYMAŁOŚCI
21. Ścinanie energii po łuku.
Dłonie złączyć po prawej stronie tułowia i mocno przycisnąć do grzbietu kości
biodrowej. Lewa dłoń powinna się znajdować powyżej prawej. Prawy łokieć wysunąć
do tyłu, a lewe przedramię trzymać przy brzuchu. Bardzo mocnym wyrzutem
złączonych dłoni w przód przeciąć obszar znajdujący się przed tułowiem, jakby
pokonując opór gęstej substancji, i zatoczyć obszerny łuk w poziomie. Ruch
przypomina cięcie nożem lub mieczem jakiejś twardej materii, znajdującej się
przed tułowiem (fot.445). Do wykonania tego ruchu należy zaangażować wszystkie
mięśnie ramienia, brzucha, klatki piersiowej oraz pleców. Mięśnie nóg powinny
być naprężone, nadając ciału niezbędną dla wykonania tego ruchu stabilność. Po
lewej stronie tułowia dłonie obrócić wokół siebie. Prawa dłoń powinna się
znaleźć na lewej i prowadzić obie dłonie podczas wykonywania kolejnego bardzo
mocnego cięcia.
22. Rozpłatanie energii cięciem miecza.
Złączyć dłonie, układając lewą nad prawą, i umieścić je przed prawym barkiem
(fot.446). Bardzo mocnym szarpnięciem nadgarstków i ramion wyrzucić dłonie w
przód, uderzając nimi z wielką siłą w punkt oddalony od miejsca rozpoczęcia
ruchu prawie trzydzieści centymetrów. Z tego miejsca wykonać dłońmi ruch
przypominający cięcie w poprzek tułowia z przeniesieniem dłoni na lewą stronę,
na wysokość barku. Cały opisany ruch przypomina przecinanie czegoś ciężkiego
mieczem. W miejscu po lewej stronie tułowia zmienić ułożenie dłoni, obracając
je, ale ich nie rozłączając. Na wierzchu będzie teraz dłoń prawa i to ona będzie
dłonią prowadzącą; należy wykonać nią kolejne cięcie w poprzek tułowia w miejsce
oddalone niemal sześćdziesiąt centymetrów od prawego barku (fot.447).
Teraz zmienić początkowe ułożenie dłoni i rozpocząć opisane ruchy od lewej
strony tułowia.
23. Rozpłatanie energii ukośnym cięciem.
Złączone dłonie unieść na wysokość prawego ucha i wypchnąć w przód, jak gdyby
chcąc ugodzić w jakiś przedmiot przed sobą (fot.448). Z tej pozycji ruchem
przypominającym ścinanie opuścić dłonie w miejsce oddalone mniej więcej
trzydzieści centymetrów od krawędzi lewego kolana (fot.449). W tym miejscu
dłonie obrócić w nadgarstkach, zmieniając ich wzajemne ułożenie, tak by prawa
dłoń znalazła się na wierzchu, stając się dłonią prowadzącą. Ruch wygląda tak,
jakby narzędzie trzymane w dłoniach trzeba było odpowiednio ustawić przed
wykonaniem cięcia z lewa na prawo, wzdłuż linii kolan (fot.450).
Zmienić ułożenie rąk i ponownie wykonać całą sekwencję ruchów od lewej strony.
24. Przenoszenie energii z prawego barku do lewego kolana.
Złączone dłonie umieścić na wysokości pasa po prawej stronie tułowia, następnie
nieznacznie zmienić ich ułożenie, nieco przybliżając do pionu prawą dłoń, na
której opiera się lewa, poprzez obrót nadgarstka, powstrzymywany przez
napierającą lewą dłoń. Szybko unieść dłonie do punktu po prawej stronie czubka
głowy (fot.451). Rozpoczynając ruch łokciem, dłonie bardzo silnie opuścić na
wysokość barków. Z tego położenia wykonać nimi ukośne cięcie w dół do miejsca
oddalonego w przybliżeniu trzydzieści centymetrów od lewej krawędzi kolana.
Uderzenie powinno być wsparte szybkim skręceniem nadgarstków ku dołowi
(fot.452).
Ułożyć dłonie odwrotnie, nie rozłączając ich, i ponownie wykonać całą opisaną
sekwencję ruchów od lewej strony tułowia.
25. Rozplatanie energii przy kolanach.
Złączyć dłonie po prawej stronie tułowia przy pasie (fot.453). Bardzo mocnym
ruchem przenieść je w dół, opuszczając do wysokości kolan; jednocześnie pochylić
się nieco w przód. Następnie ruchem przypominającym cięcie przesunąć je po łuku
przed kolanami z prawa na lewo, w miejsce oddalone o dziesięć, dwanaście
centymetrów od lewej krawędzi kolana (fot.454). Następnie bardzo silnym ruchem
złączone dłonie z powrotem przenieść do punktu znajdującego się niecałe dziesięć
centymetrów na prawo od prawego kolana. Wykonanie zarówno pierwszego, jak i
drugiego cięcia powinno być wspomagane niezwykle silnym szarpnięciem
nadgarstków.
Wykonać ten sam ruch, rozpoczynając od złączenia dłoni na wysokości pasa po
lewej stronie tułowia. Aby wykonać ten magiczny krok poprawnie, praktykujący
powinni zaangażować głęboko położone mięśnie brzucha w znacznie większym stopniu
niż mięśnie ramion i nóg.
26. Oskard energii.
Złączone dłonie - lewa, prowadząca, na prawej - umieścić przed brzuchem i
obrócić je tak, by znajdowały się pionowo przed brzuchem, na linii
rozdzielającej dwa ciała. Szybkim ruchem dłonie przenieść ponad głowę wzdłuż tej
samej linii. Następnie uderzyć w dół, opuszczając pionowo dłonie do tego samego
miejsca, w którym rozpoczął się ten magiczny krok (fot.455). Zmienić wzajemne
ułożenie dłoni, tak by prawa dłoń była teraz dłonią prowadzącą, i powtórzyć cały
ruch. Don Juan nazywał ten magiczny krok pobudzaniem energii oskardem.
27. Rozległe cięcie.
Ruch rozpoczyna się od umieszczenia złączonych dłoni po prawej stronie tułowia,
przy pasie. Szybko unieść dłonie ponad prawy bark powyżej głowy (fot.456).
Gwałtownie wstrząsając nadgarstkami, odrzucić je w tył dla nabrania większego
rozmachu, po czym bardzo silnie uderzyć po skosie w dół, rozcinając energię
przed tułowiem niczym płachtę materiału. Dłonie zatrzymać w miejscu znajdującym
się dziesięć, dwanaście centymetrów na lewo od lewego kolana (fot.457).
Opisany ruch powtórzyć od lewej strony.
28. Młot.
Złoży dłonie w uścisku przed brzuchem na pionowej linii rozdzielającej lewe i
prawe ciało; dłonią prowadzącą powinna być lewa. Przez chwilę trzymać je
pionowo, po czym przenieść na prawą stronę tułowia i za głowę na kolejną krótką
chwilę zatrzymać przy karku, jak gdyby się trzymało ciężki młot. Bardzo silnym,
precyzyjnie wykreślonym łukiem dłonie przenieść ponad głową (fot.458) i opuścić
w miejsce na wysokości brzucha, po czym dalej je opuszczać tak, jakby to
złączone dłonie były owym ciężkim młotem (fot.459).
Zmienić wzajemne ułożenie dłoni i rozpocząć wykonywanie tych samych ruchów po
stronie lewej.
29. Wycinanie koła energii.
Ten magiczny krok rozpoczyna się od złączenia dłoni i umieszczenia ich przy
prawym barku (fot.460). Następnie wypchnąć je w przód tak daleko, jak sięgnie
prawe ramię, którego jednak nie należy całkowicie prostować w łokciu. Z tego
miejsca złączone dłonie przenieść z prawa na lewo, wycinając niejako koło
średnicy równej szerokości tułowia, tak jakby w dłoniach rzeczywiście znajdowało
się jakieś narzędzie. Aby wykonać ten ruch, ułożenie lewej, prowadzącej dłoni,
obejmującej od góry dłoń prawą, należy zmienić w chwili zakreślania przez nią
powrotnego łuku po lewej stronie koła. Następnie nie rozłączając dłoni, obrócić
je szybko, tak by prawa dłoń znalazła się powyżej lewej (fot.461) i prawą
dłonią, jako prowadzącą, zakończyć zakreślanie koła.
Wykonać tę samą sekwencję ruchów, rozpoczynając po stronie lewej, z prawą dłonią
jako prowadzącą.
30. Cięcie w tę i z powrotem.
Złączyć dłonie po prawej stronie tułowia, tak by dłoń lewa była dłonią
prowadzącą. Bardzo silnym pchnięciem wyrzucić dłonie w przód na odległość około
sześćdziesięciu centymetrów od klatki piersiowej i wykonać nimi ruch
przypominający cięcie mieczem, i przenieść je tak daleko na lewo, jak daleko
pozwolą lekko zgięte w łokciach ramiona (fot.462). W tym miejscu zmienić
wzajemne ułożenie dłoni; prawa dłoń powinna znaleźć się na wierzchu, stając się
dłonią prowadzącą. Następnie należy wykonać cięcie w przeciwną stronę,
przenosząc złączone dłonie daleko na prawo, w miejsce oddalone o niecałe
dziesięć centymetrów od punktu, gdzie rozpoczął się ten magiczny krok (fot.463).
Powtórzyć opisaną sekwencję ruchów, rozpoczynając od lewej strony tułowia, z
prawą dłonią jako prowadzącą.
Wstecz / Spis treści
PRZEDMIOTY UŻYWANE W POŁĄCZENIU Z OKREŚLONYMI MAGICZNYMI KROKAMI
Jak już wcześniej powiedziano, szamani starożytnego Meksyku przykładali
szczególną wagę do siły, którą nazywali energią ścięgien. Don Juan mówił, że
twierdzili oni, iż energia życiowa przemieszcza się przez ciało wyłącznie wzdłuż
torów wytyczonych przez ścięgna.
Spytałem don Juana, czy przez “ścięgno" rozumie tkankę przyczepiającą mięsień do
kości.
- Nie bardzo wiem, jak wyjaśnić tę energię ścięgien - powiedział. - Podążam
łatwą ścieżką, po prostu z niej korzystam. Uczyli mnie, że to się tak nazywa.
Jeżeli nie chcesz, bym wdawał się w szczegóły, to chyba rozumiesz, co to jest
energia ścięgien, co?
- Chyba tak. Wydaje mi się, że mam ogólne pojęcie, don Juanie - odrzekłem. -
Myli mnie to, że używasz słowa “ścięgno", mówiąc o miejscach, gdzie nie ma
kości, jak na przykład brzuch.
- Dawni czarownicy nadali tę nazwę strumieniowi energii, który przepływa przez
głębokie partie mięśni od karku do klatki piersiowej i ramion oraz wzdłuż
kręgosłupa - rzekł. - Przecina w poprzek górną i dolną część jamy brzusznej od
krawędzi klatki piersiowej po krocze i stamtąd sięga palców stóp.
- Czy przebieg tego strumienia nie obejmuje głowy, don Juanie? - spytałem
zdezorientowany. Jako człowiek Zachodu spodziewałbym się, że coś takiego powinno
się zaczynać w mózgu.
- Nie - odrzekł dobitnie. - Głowy nie obejmuje. Z głowy wypływa strumień
energetyczny innego rodzaju; nie taki jak ten, o którym teraz mówię. Jednym z
najwspanialszych osiągnięć czarowników jest to, że w końcu udaje im się wyrzucić
to coś, co się znajduje w ośrodku energii na czubku głowy, i tam właśnie
przyczepić energię ścięgien z reszty ciała. Ale to jest szczytowe osiągnięcie
magii. Teraz jednak rozpatrujemy zwykłą sytuację, taką jak twoja, kiedy energia
ścięgien bierze początek w okolicach karku, w miejscu gdzie szyja łączy się z
głową. W niektórych wypadkach energia ścięgien podchodzi do punktu nieco poniżej
kości policzkowych, lecz nigdy wyżej. Ta energia - ciągnął - którą z braku
lepszego określenia nazywam energią ścięgien, jest czymś absolutnie nieodzownym
w życiu każdego, kto podróżuje po nieskończoności lub chce po niej podróżować.
Don Juan mówił, że tradycyjnie spożytkowanie energii ścięgien rozpoczyna się od
wykorzystania nieskomplikowanych przedmiotów, stosowanych przez szamanów
starożytnego Meksyku dwojako. Jeden sposób polegał na wytworzeniu wibracji na
określonych ośrodkach energii ścięgien, drugim zaś było wywieranie na te same
ośrodki ucisku. Wyjaśniał, że dawni szamani uważali, iż wibracja przyczynia się
do poruszenia skostniałej energii. Ucisk natomiast miał się przyczyniać do jej
rozprzestrzeniania.
Dla współczesnego człowieka to, że wibracja może poruszyć skostniałą substancję,
a ucisk ją rozprzestrzenić, zdaje się przeczyć temu, co mu wiadomo o świecie;
don Juan jednak zwracał na to szczególną uwagę, mówiąc swoim uczniom, że to, co
wydaje się nam naturalne w kategoriach naszego postrzegania świata, wcale nie
jest naturalne w kategoriach przepływu energii. Mawiał, że w naszym codziennym
świecie człowiek rozkrusza, uderzając w przedmiot bądź na niego naciskając, i
rozprzestrzenia, wprawiając substancję w drgania. Jednakże energii, która
utknęła nieruchomo w ośrodku ścięgnowym, trzeba nadać płynność poprzez
wytworzenie wibracji, a następnie należy wywrzeć na nią ucisk, by mogła płynąć
dalej. Don Juana Matusa przerażała sama myśl o tym, by bezpośrednio uciskać
punkty energetyczne na ciele bez uprzedniego wprawienia ich w drgania.
Twierdził, że skostniała energia pod wpływem ucisku nabierze jeszcze większego
bezwładu.
Don Juan na początek polecił swoim uczniom używać dwóch podstawowych
przedmiotem-. Wyjaśnił, że szamani starożytności wyszukiwali dwa otoczaki albo
okrągłe, zasuszone strąki i używali ich do wytwarzania wibracji i ucisku,
ułatwiających przepływ energii w ciele; byli oni przekonani, że ruch tej energii
po torze ścięgnowym ulega okresowym zastojom. Jednak otoczaki, których zwykle
używali praktykujący szamani, były zdecydowanie za twarde, strąki zaś zbyt
kruche. Innymi bardzo poszukiwanymi przedmiotami były płaskie okruchy skalne
wielkości dłoni lub kawałki twardego drewna, które dawni szamani, leżąc na
wznak, układali sobie na brzuchu, w określonych miejscach krążenia energii
ścięgien. Pierwszym takim miejscem jest obszar tuż poniżej pępka; inne znajduje
się dokładnie na pępku, a jeszcze inne w okolicy splotu słonecznego. Używanie do
tego celu okruchów skalnych i innych podobnych przedmiotów było jednak
kłopotliwe, gdyż trzeba )e było podgrzewać albo ochładzać do temperatury ciała;
poza tym, były one zazwyczaj zbyt sztywne, ześlizgiwały się z ciała i byty
niestabilne.
Praktykujący Tensegrity wyszukali znacznie lepsze odpowiedniki dla przedmiotów
stosowanych przez szamanów starożytnego Meksyku: są to para kuł i mały, płaski i
zaokrąglony obciążnik ze skóry. Kule są tej samej wielkości co przedmioty
używane przez dawnych szamanów, lecz się nie kruszą; wykonane są z teflonu
wzmocnionego tworzywem ceramicznym. Taki skład nadaje kuli odpowiednią wagę,
twardość i gładkość, które w pełni harmonizują z przeznaczeniem magicznych
kroków.
Drugi przedmiot - skórzany obciążnik - okazał się idealnym narzędziem do
wywierania stałego ucisku na ośrodki energii ścięgien. W przeciwieństwie do
okruchów skalnych jest on na tyle elastyczny, że sam się dopasowuje do
nierówności ciała. Jego skórzana powłoka umożliwia przykładanie go bezpośrednio
do ciała, bez konieczności podgrzewania czy ochładzania. Jednak jego
najcenniejszą zaletą jest waga. Jest na tyle lekki, że nie powoduje żadnych
trudności w oddychaniu, lecz wystarczająco ciężki, by można nim było wspomagać
działanie określonych magicznych kroków przyczyniających się do osiągnięcia
wewnętrznej ciszy, poprzez ucisk ośrodków zlokalizowanych na brzuchu. Don Juan
Matus mówił, że ciężki przedmiot, umieszczony na jednym z trzech wyżej
wymienionych obszarów, uaktywnia u danej osoby wszystkie pola energii, co
oznacza chwilowe ucięcie wewnętrznego dialogu - a jest to pierwszy krok ku
wewnętrznej ciszy.
Z powodu odmiennej budowy przedmioty współcześnie stosowane w połączeniu z
określonymi magicznymi krokami dzielą się na dwie kategorie.
KATEGORIA PIERWSZA
Do pierwszej kategorii magicznych kroków, w których wykorzystuje się jakiś
przedmiot, należy szesnaście magicznych kroków, wykonywanych z użyciem
teflonowych kuł. W ośmiu z nich oddziałuje się na lewe ramię i nadgarstek, a w
pozostałych ośmiu na punkty w okolicy wątroby i woreczka żółciowego, trzustki i
śledziony, nasady nosa, skroni i czubka głowy. Czarownicy starożytnego Meksyku
uważali pierwsze osiem magicznych kroków za prowadzące do wyswobodzenia lewego
ciata spod niczym nie usprawiedliwionej dominacji prawego ciała.
1. Pierwszy ruch oddziałuje na zewnętrzną stronę głównego ścięgna bicepsu lewego
ramienia. Kulę przyłożyć do znajdującego się w tym miejscu wgłębienia i wprawić
w drgania, poruszając nią w przód i w tył i nieznacznie przyciskając ją do
ramienia (fot.464, fot.465).
2. W drugim ruchu kulę ułożyć w lekko stulonej prawej dłoni i przytrzymać ją w
tym położeniu kciukiem (fot.466). Kulę docisnąć do dłoni lekko, aczkolwiek
pewnie, i pocierać nią odcinek od lewego nadgarstka do punktu położonego w
odległości równej szerokości dłoni (fot.467). Kulą pocierać w tę i z powrotem w
bruździe utworzonej przez ścięgna nadgarstka (fot.468).
3. Kulę lekko docisnąć do miejsca na lewym przedramieniu, znajdującego się w
odległości równej szerokości dłoni od nadgarstka (fot.469, fot.470).
4. Wskazującym palcem prawej dłoni niezbyt mocno nacisnąć punkt na lewym
nadgarstku, tuż obok główki kości łokciowej (fot.471). Prawym kciukiem należy
objąć dłoń od wewnętrznej strony nadgarstka (fot.472) i poruszać dłonią w przód
i w tył (fot.473, fot.474).
5. Kulę przyłożyć do wewnętrznej strony ścięgna lewego bicepsu i wprawić w
drgania, lekko ją dociskając (fot.475, fot.476).
6. Wprawić w drgania wgłębienie w tylnej części łokcia, na lewo od kolca
łokciowego. Lewa dłoń powinna być obrócona w nadgarstku i odgięta na zewnątrz,
by maksymalnie uwydatnić wgłębienie (fot.477). To miejsce pocierać kulą.
7. Niezbyt mocno ucisnąć punkt w środkowej części lewego ramienia, we wgłębieniu
stanowiącym miejsce przyczepa tricepsu do kości (fot.478, fot.479).
8. Mocno zgiąć lewy łokieć i poruszając lewą łopatką, wyciągnąć go w przód, by
rozprzestrzenić energię ścięgien po całym lewym ciele (fot.480).
Pozostałe osiem magicznych kroków kategorii pierwszej oddziałuje na górną część
lutowia i trzy ośrodki energii: woreczek żółciowy i wątrobę, trzustkę i
śledzionę oraz głowę.
9. Kule uchwycić w obie dłonie i lekko dociskając je do tułowia, wepchnąć dość
głęboko pod dolną krawędź klatki piersiowej w okolicy wątroby i trzustki
(fot.481). Następnie pewnie, a zarazem delikatnie dociskać je do w tych miejsc,
czym powinno się je wprawić w drgania.
10. Kulę, trzymaną w prawej dłoni, przyłożyć do miejsca pomiędzy brwiami tuż
powyżej zatok i lekko ją dociskając, wprawić w drgania (fot.482).
11. Obie kule przyłożyć do skroni i delikatnie wprawić w drgania (fot.483).
12. Kulę, trzymaną w prawej dłoni, przyłożyć do czubka głowy i wprawić w drgania
(fot.484).
13-16. Powtórzyć opisaną sekwencję ruchów, lecz zamiast wprawiać kule w drgania,
należy nimi uciskać odpowiednie ośrodki energii. W czasie wykonywania drugiego
zestawu ruchów obiema kulami uciskać miejsca po bokach klatki piersiowej, w
okolicy wątroby i trzustki. Następnie kulą trzymaną w lewej dłoni uciskać
miejsce powyżej zatok. Obiema kulami uciskać skronie, po czym kulą trzymaną w
lewej dłoni uciskać czubek głowy.
KATEGORIA DRUGA
Kategoria druga obejmuje użycie skórzanego obciążnika w celu wytworzenia stałego
ucisku na większych obszarach energii ścięgien. Są dwa magiczne kroki, w których
korzysta się z pomocy takiego skórzanego obciążnika.
Ułożenie dłoni w obu tych magicznych krokach pokazano tutaj na praktykującym w
pozycji stojącej. W rzeczywistości opisane poniżej magiczne kroki wykonuje się,
leżąc płasko na plecach, ze skórzanym obciążnikiem umieszczonym na pępku lub -
gdy jest to wygodniejsze - na jednym z dwóch miejsc na brzuchu: poniżej pępka
lub powyżej niego, na splocie słonecznym.
17. Pięć punktów ciszy na klatce piersiowej.
Małe palce obu dłoni należy umieścić na krawędzi klatki piersiowej, około pięciu
centymetrów od rękojeści mostka, kciuki zaś ułożyć jak najwyżej na klatce
piersiowej. Pozostałe trzy palce obu dłoni równomiernie rozłożyć pomiędzy małymi
palcami a kciukami. Wszystkie palce obu dłoni wprawić w drgania, dociskając je
do klatki piersiowej (fot.485).
18. Uciskanie punktu w połowie odległości pomiędzy klatką piersiową a grzbietem
kości biodrowej.
Małe i serdeczne palce obu dłoni przyłożyć do górnych krawędzi kości biodrowych,
a kciuki oprzeć o dolną krawędź klatki piersiowej po obu stronach tułowia.
Opisane cztery punkty delikatnie uciskać. Palcami wskazującymi i środkowymi obu
dłoni równocześnie uciskać dwa punkty, znajdujące się dokładnie w połowie
odległości pomiędzy górną krawędzią obu kości biodrowych a krawędzią klatki
piersiowej (fot.486).
---------------------------------------------------------------








 
  Dzisiaj stronę odwiedziło juS 3381 21950 odwiedzającyII HN SS 人人人  
 
Wykonujemy lewatywę Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja